Pióromani - konstruktywny portal pisarski
zygzak

Załóż pracownię
Regulamin

Dzisiaj gości: 355
Dzisiaj w pracowni: 0
Obecnie w pracowni:
ikonka utworu

Komentarze do:
Psychomachia

03.11.2021
Już pierwsze dwa zdania zatrzymały mnie na dłuższą chwilę i wywołały uśmiech na twarzy. " Zalana mrokiem polana", księżyc tak wielki aż...Początek już pobudził moją wyobraźnię, dynamiczne dialogi, mówiące o utalentowanym jak wnioskuję z opisu artyście.Każdemu dobremu malarzowi jednak do geniuszy czegoś jeszcze brak. Natchnienia! czymże ono jest ? kluczem do sławy, i ducha...akcja rozpoczyna się na dobre, sprawia, że wszystko staje się możliwe, a malarz? zobaczcie sami. Z opowieści o zwykłym człowieku rodzi się detektywistyczna lektura mrożąca krew w żyłach, " tyle krwi, tyle krwi...." barwne przejście do opisu medycznych działań, zmienia kierunek utworu, aby zamieszać czytelnikowi w głowie. Aż na końcu dowiadujemy się, że .. :)
Od: Pióroman Małgorzata
twarz żeńska
28.05.2020
Cześć! Jestem nowicjuszką i na razie zapoznaję się ze stroną i jego autorami. Postanowiłam więc rozpocząć przygodę tutaj od przeczytania i skomentowania najlepiej ocenionych utworów.

Muszę przyznać, iż fragment:
cytat„– Przyszedł do mnie mój stary znajomy, od tego się zaczęło. A że lubi on nachodzić mnie w porach raczej wieczornych, to musiał się trochę dobijać do drzwi. Gdy je otworzyłem...\n\n Mężczyzna w płaszczu się ukłonił, po czym pozwolił sobie wejść do środka, nawet nie wycierając przedtem butów. Omiótł mieszkanie wzrokiem, wziął głęboki wdech, aż wreszcie rzekł:”
jest ujęty po mistrzowsku! W filmach jest łatwiej, bo po prostu zmienia się ujęcie, a nie zastanawiałam się w sumie jeszcze nad tym, jak można wprowadzić taki zabieg w książce. Jeszcze w żadnej czegoś takiego nie widziałam, bardzo mi się to podoba.

Pozwolę sobie wtrącić pytanie z innej beczki: czy Ty poza pisaniem, malujesz? Bardzo jestem ciekawa. Bo odniosłam wrażenie, że napisał to opowiadanie ktoś, kto zna istotę malarstwa.

To zdanie
cytat„Sfrustrowany za sprawą niepowodzenia”
zastąpiłabym prostszym "Sfrustrowany niepowodzeniem", ale co ja tam wiem, jestem tylko nowicjuszką z trzema opowiadaniami na koncie :P Żartuję, każdy musi od czegoś zacząć. Będę się czepiać, bo zazdroszczę talentu :P

Tutaj mnie coś w oczy uwiera:
cytat„Była ona mieszanką strachu, zagubienia i zniesmaczenia zadaniem, z którym [b]oto[/b] młodzieńcowi przyszło się mierzyć.”
Nie powinno być "owemu" młodzieńcowi zamiast "oto"? Jakoś mi to nie pasuje, ale nie wiem, może się po prostu nie znam, albo z taką konstrukcją jeszcze się nie spotkałam.

Zainspirowałeś mnie fragmentem:
cytat„– To nie dzieje się pierwszy raz. Czasem trzeba zapłacić cenę, rozumiesz... Niektórym ciemność się wlała do uszu. – Tutaj zanucił fragment IX Symfonii Beethovena.”
Ja pewnie bym napisała trywialnymi, banalnymi słowami "Beethoven był głuchy, a i tak komponował". Ty zamiast tej oczywistej oczywistości użyłeś nawiązania do jednego z dzieł kompozytora. Świetny zabieg.

Ogólnie powieść uważam, że jest świetna i wciąga od samego początku, w ogóle się nie męczyłam czytając ją, ciągle jest ciekawa.
Motyw oddania cząstki siebie w zamian za talent przedstawiony fantastycznie (mam nadzieję, że tak to miałam zrozumieć?)

Dialogi ładnie zapisane i naturalne. Opisy emocji też w sam raz - nie za dużo, nie za mało. Zamienniki: "Amadeusz - starzec", "przyjaciel - Samiel". "nauczyciel - artysta - Andrew" też wydawały mi się być użyte z umiarem i nie powtarzały się co chwilę.

Bardzo przyjemnie czytało mi się tę powieść i uważam, że zasłużenie wylądowała między najlepszymi na liście.

Pozdrawiam serdecznie
Od: Pióroman Katarzyna
twarz żeńska
06.05.2018
Bardzo ciekawa historia z pomysłem. Początek szybko „wciąga” czytelnika w nowy świat, wywołuje ciekawość i mieszane emocje, które być może mogłyby być wzmocnione doborem silniejszego słownictwa. Historia w niektorych momentach wydawała się niewiarygodna np. Kiedy ranny po wyjęciu kuli, siadł na stole. Jednak poza tym, łatwo można było wczuć się w rolę jednego z bohaterów. Brakuje mi trochę dłuższego opisu zarówno postaci, w tym imion, ich historii, jak i otoczenia. Bohaterami są w większości osoby, które przyżyły już trochę lat swojego życia, więc powinny móc również latwo opowiedzieć swoją historię. To był według mnie silny faktor blokujący emocje promieniujące z opowiadania. Mimo wszystko jest to bardzo oryginalna opowieść, która po drobnym dopracowaniu mogłaby łatwo się sprzedać. W niektórych miejscach akapity rozkładają się w bardzo dziwny sposób. Wydaje mi się również, że warto byłoby dodać trochę więcej kolorów do całego opowiadania, które dodałyby też więcej symboliki i rozbudowały wyobraźnię odbiorcy. Dodatkiem mogłyby być również onomatopeje oraz inne formy stylistyczne, które dodają dynamiki. Najlepszą częścią był według mnie początek, który łatwo zachęcił mnie do czytania i pobudził moje oczekiwanie na silne emocje, których tak, jak mówiłam trochę mi zabrakło. Mam nadzieję, że przyda ci się mój komentarz. Chcę podkreślić w tym wszystkim, że pomysł sam w sobie bardzo mi się podoba i chętnie przeczytałabym wzbogaconą wersję :)
Od: Pióroman DominikAnne
twarz żeńska
06.05.2018
Dzięki wielkie za komentarz! Tak, zdaję sobie sprawę z tego, że doszlifowywanie pomysłów w sposób, o którym mówisz, nie jest moją najlepszą stroną. Staram się jednak nad tym pracować pomimo pewnych wewnętrznych oporów nastręczonych odrobinę lekkodusznym podejściem. Komentarze takie jak Twój działają w tej kwestii mobilizująco – dzięki! :)
Od: Autor Parias
twarz męska
11.06.2017
Przepraszam zaB BLEDY MAM MHI

Początek się podoba ale jest niebezpieczny dlanutworu no bo jest na samym początkuw którym łączyszdwa swiaty bardzo szybko po zwyczajnymbdialogu który nie mówi o jakiś działaniachczy z pijans magi, czy na przykład jeden z drugim rozmawiająn o chorobie psychicznej ot tak dawna że staje sie ona tematem do ciekawejrozmowy(- Wciaż rybki biorą?
- Lawicami, lecz od jakiegoś czasu łowie tylko napawde wieljie okazy. Z reszta ma jeden za szopa ale tak et ze jak ci pokaze to zwariujesz) W tym przypadku gdywidze taj niezwykle zjawisko nie mdleje uciekam itp-K--wa co dosypałes.Juro 6 mam byc - Wiedziałem, chdoz wydziemy i wrócimy jak bedziesz goto`wy.... Zresztaą masz taki potencjał fantazji. Z tego to powodubo historia jest ciekawa i obfita jest bez panik gościa- zostawia niedosyt. - Podoba sie opowieść z historii bitwy w której uczestniczy Amadeusz.
Wszystkie dusze zdążyły do tego czasu ulecieć z ciał, przez co na rozległym polu panował tragiczny bezruch. I dalej że te duszę jeszcze nieoddaliły sie , własciwie to podbicie i crtzuje to jako czytelnik jak krew, jej woń z aort...

Zartobliwyn kęs jest jak nabardziej zjadliwy-Kto wie, może wciąż cię obserwuję oczami tej dziewczyny, na którą sam patrzyłeś.

Choroba Andrew jest ciekawym zwrotem akcjii.

Historia pełna potencjłu!
Przepraszam za błedy ale min do wtgasniecia
Od: Pióroman Jury Anewski
twarz męska
11.06.2017
Boziu kochana, a cóż to za komentarz. No, trochę... zakręcony, ale zaakceptowałem, licząc, że może w odpowiedziach dowiem się czegoś więcej i dam Ci tym samym szansę rozwinięcia się. Początek faktycznie, ryzykowny, ale jak cała historia zresztą, która gdzieś pędzi i raczej nie patrzy, czy czytelnik wciąż jest na pokładzie, czy może uciekł już dawno temu, przerażony dziwacznością wydarzeń i chaosem. Mówisz o chorobie – masz na myśli psychiczną, czy może ślepotę? Bo patrząc na to, co piszesz na początku (tego troszkę nie umiem rozszyfrować, przyznaję) i co później, mam wątpliwości, czy Cię dobrze rozumiem. W każdym razie jeśli masz coś do dodania, już tak na spokojnie, to wal śmiało :)
Od: Autor Parias
twarz męska
25.06.2017
Dziękuje za wyrozumiałośc co do stylu komentarza. Choroba psychiczna rzcz jasna.
Od: Pióroman Jury Anewski
twarz męska
30.05.2017
Drogi Autorze

Skończyłem właśnie lekturę Twojego opowiadania i że powiem, że zostawiło ono na mnie dość dobre wrażenie. Podobało mi się Twoje pióro, lekkie i zwinne oraz sposób w jaki opisywałeś akcję. Tutaj praktycznie masz warsztat opanowany więc nawet nie mam co nad tym tematem się bardziej rozklejać. Co mi przeszkadzało trochę to chaotyczność utworu. Postawiłeś sobie troszkę wysoko poprzeczkę ponieważ chciałeś pokazać jak najwięcej ale w krótkim opowiadaniu zawarłeś narracje z punktu widzenia... trzech postaci? Czterech, jeśli zaliczyć malarza w jego własnym opowiadaniu. Nie zrozum mnie źle, każda scenka była bardzo dobrze napisana. Oczywiście jako facetowi najbardziej przypadła mi do gustu ta z pola bitwy jako, że była niesamowicie klimatyczna, jednak takie skakanie między punktami widzenia nie jest dobre z perspektywy czytelnika bo bardziej konfunduje niż wyjaśnia. Sprawia to wrażenie bardzo dobrze napisanego, ale bardzo źle skonstruowanego technicznie opowiadania. Na końcu trochę wyjaśniłeś jak to zrobiłeś, że malarz wiedział co się działo w karczmie jednak, że tak powiem cię to nie rozgrzeszyło:) Szczerze mówiąc nie wiem jak można z tego wybrnąć bez przepisywania połowy dzieła, i jest to jedyny ale najpoważniejszy błąd. No ale to tyle na ten temat.
Jeśli chodzi o dialogi to były bardzo dobrze napisane i podkreślały różne postacie. Każda miała swoją osobowość, wyraziście zakreśloną, nawet jeśli czasem troszkę stereotypową. Nawet poboczni bohaterowie wyróżniali się od siebie.
Nie do końca zorientowałem kim jest w końcu Samiel. Czy to jakiś demon? Nie wiem i tak naprawdę wydaje mi się, że coś istotnego przegapiłem ale bardziej tu zwalę to na siebie i swoją niewiedzę niż na utwór. Po tytule spodziewałem się, że może to być coś podobnego do Monachomachii, ale nie znalazłem żadnych podobieństw, choć przerabiałem to grubo ponad dekadę temu. Tak samo nie zrozumiałem co się tak naprawdę stało z malarzem. Czemu oślepł? Czy to był jakiś rytuał? Jakiś pakt? Pokraczne spełnienie życzeń? Czy może wódka nie taka? Ciekawe i mimo, że chyba nie do końca zrozumiałem utwór to powoduje on u mnie chęć rozmyślania nad nim i starania się znalezienia odpowiedzi na związane z nim pytania.
Jak wspomniałem wcześniej klimat w utworze był bardzo dobry. Każda scena mimo wspomnianego wcześniej problemu była bardzo klimatyczna i wciągała. Snujesz dobre opisy i czytając Twój utwór nie czułem się z niego wybijany przez potknięcia itp. Chciałem na początku wytknąć brak realizmu związanego z prowizoryczną operacją, z ofiarą z raną postrzałową nie mdlejącą jak ktoś jej grzebie w bebechach, ale w końcu jak się okazało, że Samiel jest istotą nadnaturalną, wtedy machnąłem ręką.
Podsumowując mimo błędu w konstrukcji i mojego (mam nadzieję niewielkiego) braku zrozumienia utworu, napisałeś bardzo dobrą pracę z której możesz być lekko zadowolony.
Mówię "lekko" bo nie chcemy abyś osiadł na laurach, nieprawdaż?:D
Pozdrawiam serdecznie i powodzenia w konkursie
M
Od: Pióroman M Ginett
twarz męska
30.05.2017
Dzięki za komentarz! Cieszy mnie, że udało mi się w tym opowiadaniu zawrzeć coś, co Ci się spodobało. Jeśli natomiast chodzi o ten wielgachny błąd, to pozwól, że nie tyle podejmę się jego obrony, co po prostu wyjaśnię, co mną kierowało, kiedy go popełniałem. Po pierwsze – zamysł. Opowiadanie miało być tak skonstruowane, by pędzić, skakać od jednej sytuacji do drugiej, mnożąc przy tym pytania w głowie czytelnika. I o ile ten cel został osiągnięty, to już kolejny trochę mniej, miało bowiem również dostarczać odpowiedzi na te pytania. Niestety, w szczegółach porozrzucanych po tekście. Chociażby postać Samiela. Samo jego imię oznacza anioła śmierci. Czymś podobnym jest w tym opowiadaniu, co zresztą wyczułeś – można stwierdzić, że to pewnego rodzaju diabeł o ludzkiej twarzy. Zachciał obcować ze sztuką, mieć coś od niej, więc w tym celu zawarł pewien układ z malarzem, a ten to przypłacił utratą wzroku, bo oderwał się od tego świata, by tworzyć dzieła nadrzeczywiste. Stąd też luźna aluzja w zakończeniu do Beethovena, u którego z kolei słuch kulał. Ale do rzeczy – tekst miał być skonstruowany tak, jakby właśnie sam diabeł chwycił czytelnika za rękę i go ciągnął po tych wszystkich dziwacznościach. A w praktyce wyszło tak, jakby diabeł istotnie chwycił odbiorcę, ale nie za rękę, tylko za nogę, i go ciągnął po polu pełnym kamieni. Całe szczęście, niektóre nie okazały się takie twarde i opowiadanie, jak mówisz, do przełknięcia było, z czego się cieszę. Naukę na pewno z tego eksperymentu wyciągnę dzięki komentarzom takim jak Twój, więc dzięki i pozdrawiam serdecznie! A, jeszcze tytuł – oznacza walkę dobra i zła o człowieka. Odwołuje się to do przeszkód napotykanych przez Samiela, sprawiających, iż nie otrzymuje on ani jednego zadowalającego go obrazu. Tak że dobro nie śpi i stawia opór. I już nie zabieram więcej czasu, wszystkiego dobrego! :)
Od: Autor Parias
twarz męska
11.05.2017
Bardzo zainteresował mnie tytuł opowiadani. Początek jest ciekawy i zachęca do kontynuacji czytania. Jest tu jakiś element tajemnicy, co bardzo mi się podoba. Na początku myślałam, że student stoi na jakiejś polanie i zachwyca się drewnianą konstrukcją. Opis obrazu bardzo pobudza wyobraźnię Cały utwór wywołuje zadumę i zdziwienie. Historia raczej mało prawdopodobna, ale niezwykle ciekawa . Sylwetki bohaterów są namacalne, przez chwilę wyobraziłam sobie, że jestem w tym opowiadaniu. Bardzo ładnie operujesz słowem, nie ma błędów ani stylistycznych ani interpunkcyjnych. Dialogi raczej wiarygodne, naturalne. Opisy bardzo ciekawe, nie za długie, nie za krótkie lecz w sam raz. Atmosfera jest bardzo tajemnicza z delikatnymi nutami grozy. Łatwo wczuć się w rolę bohaterów utworu. Ja utożsamiłam się ze studentem. :) Początek wciągnął mnie najbardziej, potem trochę się pogubiłam. Brakuje mi czegoś w zakończeniu, chociaż sam nie wiem czego. Sam pomysł bardzo ciekawy najbardziej zapadły mi w pamięć dwie sceny, a mianowicie początek, kiedy student zachwyca się obrazem i moment
"wyjścia w plener". Niestety zakończenie zupełnie mnie nie zaskoczyło i jak już pisałam, czegoś w nim brakuje. Ogólnie muszę Cię pochwalić bo masz potencjał :) . Pisz, rozwijaj się, może kiedyś coś z tego będzie :) Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mojej pracowni ;p
Od: Pióroman DarkPrincess
twarz żeńska
11.05.2017
Dzięki za komentarz! Gdybyś jednak kiedyś wpadła na trop tego, co Ci w tym opowiadaniu zgrzytało, szczególnie na końcu, to byłbym wdzięczny za podzielenie się tą informacją. A Twoją pracownię odwiedzę, gdy tylko konkurs się skończy i zniknie ta cała otoczka anonimowości :)
Od: Autor Parias
twarz męska
11.05.2017
Pomyślę o tym :)
Od: Pióroman DarkPrincess
twarz żeńska
16.03.2017
Opowiadanie nie spodobało mi się za bardzo, gdyż nie zaciekawiło mnie tak jak powinno. Pomysł bardzo dobry, a pytanie zawarte w opisie kuszące i dające do myślenia, wręcz rozmyślania nad tym tematem. Postacie realistyczne i dobrze opisane, mogą żyć w rzeczywistym świecie a ich dialogi są perfekcyjnie napisane - jak dla mnie. Nie są sztuczne, ale jakby wyjęte z życia codziennego. Spodobało mi się przejście z czasu teraźniejszego do historii tego obrazu. Opowieść jest wiarygodna. Relacja między studentem a tym malarzem jest żywa, nieprzesadzona i wiarygodna. To jak opisałeś niechęć malarza do odpowiadania na pytania i opowiadana różnych historii był dobry i potrzebny. Podbijało to wrażenie realizmu. Świat nie wciągnął mnie aż tak aby zapomnieć o wszystkim, albo aby skupić się tylko na tekście. Nie sądzę, że to jest nudne czy głupie, ale ja po prostu nie przepadam za takimi typami opowiadań i trudno mi je się czyta. Historia jest czymś nowym, pomysłowym, ale nadal i tak trudna dla mnie. Postać malarza mnie zaintrygowała i zaciekawiła, o niej chciałoby się wiedzieć jak najwięcej.
Podsumowane:
Dobry pomysł na coś nowego, ciekawego ( niestety nie dla mnie ) i dającego do myślenia czytelnika. Pięknie napisałeś tylko po prosu trafiłeś na nieodpowiednią osobę. Pozdrawiam!
Od: Pióroman Rockefay
twarz męska
16.03.2017
Jak najbardziej rozumiem, opowiadanie jest faktycznie specyficzne i nie każdemu może podejść. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)
Od: Autor Parias
twarz męska
14.03.2017
Witaj.

Wbiłeś mnie w ziemię. Zacznę od zarzutu - nie rozumiem czego chcesz się nauczyć od innych? Moim zdaniem masz już wszystko i znacznie więcej. Nawet nie wiem, czy powinnam pisać, co o tym myślę, poza banalnym "wow".

Kawałek skojarzył mi się z twórczością Borgesa, ogrodem o rozwidlających się ścieżkach, eksperymentalną prozą.

Konstrukcja ciekawa, pomysłowa, widzimy sytuacje z różnych punktów, przechodzimy płynnie z realnej w nierealną scenerię, miesza się czas, rzeczywistość, plątają losy bohaterów. Uff.

Dialogi są interesująca, dobrze wplecione, nie ma fragmentu, który by nużył, zgrzytał.

Postaci - fascynujące - wszystkie, dobrane na zasadzie cech charakterystycznych, tworzą barwną paletę.

Motywy obrazu, malarstwa, kuszenia, zła, twórczości, misji - posłannictwa - trochę się pogubiłam i wiem, że nie wszystko mogę odczytać. I kompletnie mi to nie przeszkadza. Czuję podekscytowanie i fascynację, mimo dezorientacji, albo właśnie dlatego.

Bardzo bym chciała, byś wyjaśnił mi Twój zamysł, pewnie można czytać kilka razy, dopatrywać się ukrytych znaczeń, ale Twój głos również mnie ciekawi. Tak czy inaczej, jestem pod dużym wrażeniem. Myślę, że miejsce Twoich tekstów jest na półce w księgarni.

Nigdy nie napisałam czegoś równie dobrego, i pewnie nigdy nie napiszę. Jednak zainspirowałeś mnie i za to Ci dziękuję.

Życzę powodzenia w konkursie i dalszych zmaganiach. Wychodzisz poza ramy, poza oczekiwania i to jest wspaniałe. Pozdrawiam i trzymam kciuki.
zapytał się gapiów - zapytał gapiów.
Od: Pióroman Urbi
twarz żeńska
14.03.2017
Aż nie wiem, co powiedzieć. Jest mi niezmiernie miło i dziękuję Ci za tak motywacyjny komentarz! Oprócz tego już się biorę za wyjaśnienia. Zamysł był taki, jaki opisałaś – zabrać czytelnika w szaloną podróż rodem ze snów. A to, co on w niej zobaczy, czego się doszuka, to już jego sprawa i do niego będzie należeć. Co nie znaczy, że wszystko nie ma pewnego szkieletu (choć i go można, a nawet należy interpretować jak się chce), wokół którego tworzyłem całą tę historię. Demoniczny Samiel lubi sztukę i chce od niej coś dostać. W tym celu właśnie posługuje się on Andrew. Można przyjąć, że Bóg jednak za każdym razem krzyżuje jego plany (chociażby przez sen Amadeusza), przez co każdy obraz pozostaje w mieszkaniu malarza. Tak mniej więcej wygląda główny zamysł. Reszta stanowi jego rozwinięcie, uszczegółowienie. Nawet nucona IX Symfonia Beethovena ma pewne znaczenie, to pewien trop. Kompozytor ogłuchł, a Andrew oślepł – wniosek z tego może wydać się wręcz komiczny. Ktoś mógł maczać w tym palce. ;) Wracając do Twojego komentarza, nie mów, że pewnie nigdy nie będziesz tak pisać. Zobaczysz, jeśli będziesz ćwiczyła się w swojej pasji, to Tobie wkrótce też ktoś powie, że pewnie nigdy nie napisze opowiadania tak dobrego jak Twoje (o ile jeszcze Ci tego nikt nie powiedział). Sam fakt, że jesteś na tym portalu potwierdza tę wróżbę. Zatem życzę Ci powodzenia i pozdrawiam!
Od: Autor Parias
twarz męska
15.03.2017
To prawda, portal ze swoim podejściem do pracy, z mocnym naciskiem na to słowo, jest niezwykłym miejscem. Cieszę się, że tu trafiłam. Komentarze są bardzo pomocne, nieocenione wręcz, bo każdy Pióroman podchodzi do wymiany opinii poważnie, życzliwie i naprawdę wie, co chce od siebie przekazać.

Twoja wyobraźnia jest bardzo żywa i nie zna barier - to chyba największa zaleta "pisarza". Warsztat rzeczywiście można dopracować - ćwiczyć konstruowanie takiej całości, która zrównoważy wszystkie aspekty, jakie dobre opowiadanie mieć powinno. Kiedyś myślałam, że również mam bogatą wyobraźnię. Teraz nie jestem pewna.

Podzielisz się może swoimi inspiracjami, kto jest Twoim "mistrzem" słowa? Jak i z kogo czerpać, by skutecznie uczyć się dobrego posługiwania się piórem? Co się u Ciebie sprawdza? Wiem, że to prywata, ale korzystam, póki mam możliwość. Pasja, rozumiesz :)

Pozdrawiam.
Od: Pióroman Urbi
twarz żeńska
15.03.2017
Chyba muszę Cię rozczarować, ponieważ póki co nie mam żadnego mentora, którego uważałbym za mistrza pióra. Staram się sięgać po przeróżne dzieła, z różnych epok, różnych autorów. Przy żadnym raczej nie zostaję na dłużej. Tyle tylko, aby zobaczyć, co ciekawego ktoś pisze i w jaki sposób. Może to jest jakaś droga, takie ciągłe próbowanie nowych rzeczy. Z reguły przypadkowych, jeśli mam być szczery. Ostatnio bardzo mi się spodobała "Perełka" Patricka Modiano. Krótka, ale ma swój klimat, bardzo oniryczny. Kojarzy mi się ze "Sklepami cynamonowymi" Schulza. Warto chyba sobie porównać te dwa utwory i zobaczyć, jak dwa zupełnie różne style tworzą podobny (przynajmniej w moim odczuciu) efekt. I oba dzieła naprawdę otwierają wyobraźnię, choć nie każdemu z pewnością podejdą. Pozdrawiam! :)
Od: Autor Parias
twarz męska
11.03.2017
Zadałeś mi ćwieka swoim opowiadaniem. W ogólnym rozrachunku zaintrygowało mnie, mimo to mam wiele „ale”, które będę musiała tu wyłożyć.
Wstęp:
Z egzaltacją trzeba uważać. Pierwsze zdanie – uwaga bohatera – już nosi jej piętno. Dalej pojawia się opis, któremu też brakuje lekkości.
„Cały jego urok tkwił w potyczce toczącej się między bladą księżycową poświatą a cieniami pełznącymi od strony łąki.” – „potyczka tocząca”. Na pewno można to lepiej ująć. Np. „…coś niepokojącego tkwiło w relacji między bladą poświatą ….”
Z kolei Twoje dialogi sprawiły mi przyjemność. Są zabawne, ewidentnie masz wyczucie w tej kwestii, wprowadzasz luźniejsze uwagi, ani na chwilę przy tym nie rezygnując z obranego stylu i konwencji. Gorzej z dodatkami do wypowiedzi. Czasem opisy są za gęste, co negatywnie wpływa na rytmikę.
Przykłady:
„Tenże Andrew, kompletnie zaspany, wciąż wpatrywał się w przybysza nieufnie, nie mogąc pojąć, kim on jest.” – może tylko: „…wpatrywał się w przybysza nieufnie.”
„Szmaragdowe oczy o złotych obwódkach faktycznie wyglądały nietypowo. Aż Andrew miał sobie za złe, iż od razu ich nie zauważył”. –obawiam się, że to zdanie wymaga dopracowania. Brzmi jak niezobowiązujące wtrącenie, którego sens nie dla każdego musi być uchwytny. Można by nad nim popracować - tak by dowcipnie a zarazem dosadnie podkreślało perspektywę Andrew-artysty. Bardziej niż Andrew –wieloletniego przyjaciela. Poza tym … „szmaragdowe oczy”? Tu akurat można by rozbudować opis, aby ten zwrot nie trącił kiczem.
„– Ty wiesz – zaczął bełkotać przybysz, nie zważając na protesty chcącego wstać gospodarza – …” - na protesty gospodarza, wystarczy.
Andrew słuchał oniemiały, z rozdziawionymi ustami, koncentrując się na przyjemniejszych częściach wypowiedzi przyjaciela.” Andrew słuchał oniemiały, kropka.
– Zobaczysz – mruknął gość z nutką dumy i tajemniczości w głosie.”–Tajemniczość już osiągnąłeś w zdaniach: „Zobaczysz” i „Pij, to się dowiesz”.
„I choć była ona jedynie ciemną, grubą kreską, która zaraz miała zostać zatrzaśnięta w ramach budynku, biła od niej dziwaczna aura. Andrew postanowił, że za nic w świecie nie może stłamsić potencjału owej postaci i że będzie ona sercem obrazu.” Kropkę postawiłabym po „postaci”.
„Andrew słuchał tych i dalszych wskazówek w skupieniu, spoglądając na krajobraz i wyobrażając sobie, jak należy go uchwycić, albo raczej jak oczekuje tego jego towarzysz. Kiwał głową, mówił, że rozumie i że da radę, czym zresztą podwyższał wymagania względem siebie.” Ten opis zredukowałabym do: „Andrew słuchał tych i dalszych wskazówek w skupieniu”.
Resztę wyłapiesz sam. Rzecz w tym, i sama ciągle się tego uczę, aby nie mnożyć niepotrzebnych opisów. Nie pomagają tekstowi. Przeciwnie. Niebezpiecznie zbliżają do granicy, za którą zaczyna się grafomania. No i męczą czytelnika, to też ważne.
Poza tym zwróciłam też uwagę na kilka momentów, gdy w opisie brakuje konsekwencji.
„Oszołomiony tym pokazem zuchwalstwa malarz wreszcie otrzeźwiał i zmrużył bojowo oczy.”– no cóż, mrużenie oczu i bojowość jakoś nie grają ze sobą.
„– Zgniją ze mną w grobie – odrzekł artysta z cynicznym uśmiechem na twarzy (…).”
Najpierw artysta wybucha śmiechem, później rzuca oschłe uwagi, następnie uśmiecha się cynicznie. Dla mnie poplątanie sygnałów. Co to w końcu za postać, w jakim jest nastroju? Od razu podkreślę, że nie nawołuję do monotonni. Chcę tylko uczulić na zbyt gwałtowne zmiany - w krótkich opowiadaniach trzeba bardzo uważać na zmiany nastroju u postaci, jeśli ta ma w ogóle zaistnieć w umyśle odbiorcy (czasem egzamin zdaje napisanie opowiadania i odłożenia go „do ostygnięcia”- po czasie wyłapujemy takie dysonanse).
„Pracował ciałem, wytężając to wzrok, to dłonie, nie chcąc popełnić żadnego błędu, a umysłem trwał w transie, odcinając się zupełnie od części świata niezwiązanej z obrazem. – lepiej od nowego zdania: „Umysł jego natomiast trwał w transie …”.
Kolejna rzecz, która wymaga komentarza to Twoja narracja. Opowiadania w opowiadaniu. Jest narracja podstawowa, od której odchodzi kolejna część – opowieść bohatera, w której znów jedna z postaci wprowadza odrębny tok narracji. Nie za dużo?
A teraz kwestia kilku wątków, które nie doczekały się rozwinięcia (chyba że opowiadanie jest częścią większej całości).
-Kim jest ten student, i dlaczego rości sobie prawa do dyrygowania artystą? Chyba aler ego Samiela, którym też kierują niewyjaśnione pobudki. Jeśli jest to jakaś metafora, to jej nie czuję.
-Relacja między Amadeuszem a Samielem . Ojciec i syn? Sugerujesz jakieś napięcia, ale co z tego, jeśli dalej nic się nie dzieje, co nadałoby im znaczenia.
Ogólny sens utworu jest nieuchwytny. Może takim miał być, a może zapominasz, że czytelnik z postaciami obcuje tylko przez krótki moment lektury. Zbyt enigmatyczne. Piszę to z pełną świadomością własnych „osiągnięć” na tym polu. Tekst musi się bronić, szczególnie gdy może być interpretowany na kilka sposobów. W tej historii widzę za dużo niejasności, by pokusić się choćby o jedną zwartą historię.
A na koniec wtrącasz takie zdanie:
„– Może nie wiem i zmyśliłem całą tę historię. A może malując tę karczmę, zespoiłem się z nią na tyle, by być świadkiem tego wszystkiego.”
Które jest, szczerze mówiąc, niepotrzebne. Zamiast odjąć kilka tropów interpretacyjnych, dodajesz kolejne. „zespoiłem się z nią na tyle, by być świadkiem tego wszystkiego.” – W kontekście poprzednich dialogów, to zbyt poetycki tekst na wypowiedź. No i oczywiście „zespoliłem” nie „zespoiłem”.
„Bał się przyjrzeć czemukolwiek, bo już wiedział, że sekrety kryjące się za uśmiechniętą nagą kobietą, pozującą przy leżącym koniu, to za wiele jak na jego umysł. Te plamy przesiąknięte były czymś, czego nawet Samiel się brzydził, skoro wszystko tu zostawił.” Chciałabym wiedzieć, co tak obrzydzało Samiela. Studentowi też obrazy wydają się „lepkie”.
Powiem tak, to zbyt dwuznaczne. Zamiast metafizycznej mgiełki (a przecież do tego się odwołujesz, zaznaczając, że sens obrazów przekracza możliwości poznawcze studenckiego umysłu), wprowadza konsternację.
Dodam jeszcze, że tytuł wcale nie wyjaśnia zagadki (albo zagadek – żadnej). Tzn. mam nadzieję, że żadna z postaci nie uosabia abstrakcyjnych wartości – to by było zbyt naciągane.

Podsumowując, Twoja praca ma pewne walory artystyczne, które cenię. Jest także o tyle interesująca, że eksploruje percepcję artystyczną, a takie klimaty lubię. Uważam jednak, że trochę się pogubiłeś w prowadzeniu tekstu. Biorąc pod uwagę, jak zgrabnie idą Ci dialogi i momenty fabularne, jest to trochę stracona szansa. Ta pojedyncza, bo zakładam, że pióra nie odłożysz, a zaczniesz je doskonalić –nie powinno się zmarnować.
Pozdrawiam! :)
Od: Pióroman szMery
twarz żeńska
12.03.2017
Chyba wiem, o czym mówisz. Te błędy w tekście, niezgrabne i gęste opisy między dialogami to takie 10% tekstu, które Stephen King radził zawsze usuwać w czasie redagowania. Faktycznie powinienem częściej sobie zadawać pytanie – a może by to ująć inaczej, albo nawet wcale? Dziękuję za zwrócenie mi na to uwagi! Postaram się uważniej poprawiać swoje teksty w przyszłości. Co zaś do całokształtu... Opowiadanie jest faktycznie zagmatwane, zdawałem sobie z tego sprawę, ale pomyślałem, że może w tym tkwić jakiś urok. Stąd narracja, która nieustannie skacze, stąd dziwni bohaterowie i znaki zapytania na każdym kroku. Miało to się przyczynić do utworzenia pewnej szalonej podróży, wzięcia czytelnika za rękę i poprowadzenia go w nieznane. Okazuje się jednak, że na tej „drodze ku niesamowitości” znajduje się za dużo pułapek – nieporozumień, przez co odbiór tekstu jest ciężki. Dlatego czuję się winien Tobie wyjaśnień, skoro dotrwałaś do końca. Możliwe, że Cię rozczarują. Sam Samiel jest po prostu Szatanem. Wskazuje na to jego imię, częste zmiany wyglądu, stosunek do modlitwy czy chociażby zachowanie Amadeusza, któremu Bóg w pewien sposób, przez sen, rozkazuje postrzelić błogosławioną kulą tego diabelca. Do tego „zamachu” odnosi się też nieszczęsny tytuł. Walka dobra ze złem. Ogólny zamysł jest taki, że Samiel lubi sztukę i chciałby mieć od niej „coś swojego”, dlatego tak komenderuje Andrew, ale nigdy mu to do końca nie wychodzi, bo Bóg jest czujny. Na tym polegał mój zamysł. W każdym razie – dziękuję za krytykę, będę miał ją na uwadze, włączając program do pisania! Pozdrawiam. :)
Od: Autor Parias
twarz męska
12.03.2017
Cieszę się, jeśli moje uwagi okażą się przydatne dla Twojej twórczości.
Faktycznie, interpretacja, którą podajesz, nie byłaby moją ulubioną ;) Ale gdy już ją znam, widzę sens reszty wątków i całość trzyma się kupy.
Ps. Mimo niedociągnięć, o których już pisałam, Twoje opowiadanie jest moim faworytem w tym konkursie.

Pozdrawiam!
Od: Pióroman szMery
twarz żeńska
09.03.2017
Utwór już od początku bez ostrzeżenia porywa, z każdym kolejnym zdaniem coraz bardziej wciągając do swego świata. Czytając go, czułam się wręcz jak zahipnotyzowana, gdyż całkowicie mnie zaabsorbował; to zasługa zarówno wysokiego poziomu stylistycznego tekstu, jak i fascynującej historii, jaką przedstawia. Pod względem technicznym nie mam żadnych zastrzeżeń. Chciałabym zwrócić uwagę na bogaty język dzieła - nie znalazłam w tekście ani jednego zbędnego powtórzenia, widać tym samym, że jest przemyślany. Rozbudowane, pełne barwnych przymiotników i metafor, aczkolwiek precyzyjne opisy tworzą niezwykły klimat, będąc jednocześnie tłem dla poruszających serce i wyobraźnię wydarzeń. To jedno z niewielu opowiadań, na jakie dotąd trafiłam na tym portalu, które od początku do końca jest jednolite i spójne - tworzy przemawiającą do Czytelnika, dopracowaną całość. Postaci wydają się nadto wręcz prawdziwe, namacalne, dzięki czemu przeżywamy je każdy na swój sposób. Złapałam się na empatyzowaniu ze ślepym malarzem, podzielaniu zaciekawienia jego ucznia czy też odczuwaniu autentycznego lęku wobec mrocznej postaci Samiela. Nawet bohaterowie epizodyczni, jak będący akurat w karczmie pseudochirurg, są bardzo umiejętnie skonstruowani, przez co całe opowiadanie zyskuje na autentyczności. Dialogi między bohaterami płyną swobodnie i naturalnie, przejścia z jednej sceny do drugiej tak samo. Sama historia jest oryginalna i zaskakująca, sprawia, że ciężko oderwać się od lektury. Zakończenie pozostawia Czytelnika wstrząśniętego i skłonnego do refleksji. Całość, Autorze, jest moim zdaniem po prostu przepiękna. Wyrazy uznania!
Od: Pióroman Mała Margo
twarz żeńska
09.03.2017
Bardzo dziękuję za miłe słowa i cieszę się, że trafiłem w Twój gust. Mam nadzieję, że jeśli jeszcze kiedyś trafisz na coś mojego, to Cię nie zawiodę! :)
Od: Autor Parias
twarz męska
02.03.2017
Od samego początku uderzyły mnie znakomite opisy, pełne dbałości o detale z wykorzystaniem ciekawego słownictwa i porównań.
Również akcja od pierwszych zdań jest wciągająca, ciekawa, zaskakująca. Po wstęp ze studentem bardzo fajnie cofasz się w czasie do historii powstania obrazu. Sama historia z postrzeleniem, operacją – znakomita.
Bardzo dobrze nakreślone postaci. Wyraziste, zapadające w pamięć bardzo szybko, co świadczy o przemyślanym pisaniu, ba, nawet moim daniem sporym doświadczeniu w tej dziedzinie.
Znakomite dialogi, bez dłużyzn, konkretne, wyraziste i chwilami dowcipne, co sprawiało, że opowiadanie chwilami wywoływało u mnie uśmiech.
O opisach już wspominałem, ale powtórzę raz jeszcze, że bardzo udane, napisane z polotem, lekko a jednocześnie z dbałością o język i detale.
Stworzyłeś bardzo szybko specyficzny, nieco tajemniczy, ale i dowcipny klimat opowiadania, który autentycznie wciąga, i mimo, że tekst nie jest krótki, czyta się go bez znużenia i z dużą przyjemnością.
Sam pomysł bardzo fajny i oryginalny. Kiedyś czytałem powieść w podobnym klimacie, również o obrazie, który zawierał w sobie tajemnicę. Twoje opowiadanie przypomniało mi tamtą książkę. Absolutnie jednak to nie zmienia faktu, że Twój tekst jest jednym z najlepszych i najciekawszych, jakie do tej pory przeczytałem na tym portalu.
Serdecznie gratuluję i szczerze życzę następnych tak świetnych opowiadań…a może powieści?
Od: Pióroman Wygasły Pióroman
twarz męska
02.03.2017
Cieszę się, że przypadło Ci to opowiadanie do gustu! Dziękuję też za miłe słowa - motywują. Planów na powieść póki co brak, ale kto wie, jakie szalone pomysły przyszłość przyniesie. Pozdrawiam!
Od: Autor Parias
twarz męska
01.03.2017
Hmm.. Nie bardzo wiem od czego zacząć. Może od tego, że wzbudziłeś we mnie szereg uczuć, które się ze sobą wzajemnie kłócą. Po zakończeniu czytania, mam w głowie taki sam mętlik, jak podczas wstępu. Na początku, utwór wydał mi się trudny w odbiorze, od pierwszych słów serwujesz masę informacji, opisów uczuć studenta, które wydawały mi się mocno przejaskrawione, aż bolały w oczy ;) Jednak zgłębiając resztę, przyzwyczaiłam się do wyjątkowego klimatu, stylu całości, który mimo wszystko okazał się być nadal ciężki. Samego stylu się uczepiając, muszę przyznać, że jest wyjątkowy, zaskakujący i potrafi zgubić czytelnika. Po dwóch stronach okazuje się, że nie jest to zwyczajna opowieść, ale zawiera w sobie nadzwyczajne i nierealne zdarzenia, wszystko wydaje się zbyt chaotyczne, ciężko jest wiązać ze sobą fakty. Gdyby to nie był konkurs, nie wiem czy dotarłabym do końca, ale nie dlatego, że utwór jest zły, wręcz przeciwnie, jest dobry, nawet powiedziałabym, że bardzo dobry. Bardziej chodzi o przeładowanie go niewiadomymi, emocjami, zagadką oraz dziwną aurą szaleństwa. Potrafię to docenić, poznając całość, ale nie zdziwię się, jak większość czytelników do końca nie dotrwa. Dobrze mnie zrozum, historia jest niezwykła, widać, że dopracowana do granic, a sam pomysł, jest niesamowity, doceniam Twój trud. Nie wiem tylko jak dużo osób jest gotowych na tak mocną mieszankę. To trochę jak ciągłe wąchanie bardzo silnego, pięknego zapachu, który jest jednocześnie drażniący i nieznośny, a nie można przestać.
Z całego tekstu, bije świeżość, coś nowego, nie jest to kolejne opowiadanie jakich wiele.
Nie wiem czy zabieg celowy, czy chciałeś bardziej skupić uwagę czytelnika na obrazach niż na otoczeniu, ale może gdybyś trochę szerzej opisał mieszkanie, czy wnętrze karczmy, jakoś zakotwiczyłbyś drażniony umysł odbiorcy. Ogromna dynamika akcji nie pozwala się skupić na normalności, na stoliku, który może stoi obok foteli, na nim może popielniczka, przepełniona niedopałkami. Nie wiadomo czy siedzą w półmroku, skoro gospodarzowi i tak nie potrzeba światła, czy mieszkanie jest zagracone, czy puste. Szerokie opisy, przy reszcie, mogłyby stać się nużącą ścianą nie do przetrawienia, ale pojedyncze wstawki budujące otoczenie i jego klimat, myślę, że mogłyby być na plus.
Co do samych postaci, niewiele powiedziałeś na temat ich wyglądu, poza niewielkimi szczegółami, nie dajesz nam ich sobie wyobrazić, zobaczyć jak wyglądają w Twojej głowie. Bardzo podoba mi się natomiast niezwykły szczegół wyglądu Samiela, te oczy nadają mu jeszcze więcej niezwykłości. Ma niezwykłe zdolności, o czym przekonujemy się w karczmie, możliwość samoleczenia kłuci mi się jednak z wcześniejszymi jego uczuciami, a konkretnie obawą że już umiera. Trochę to niewyraźne, bo albo umie się leczyć sam, albo jest zdany na pomoc innych. Pozostali, są tak samo mało namacalni, realni, jakby ze snu szaleńca. Na rozwój zdarzeń reagują nienaturalnie, dziwnie i to jest ich niezwykłością, takie odrealnione zachowania, reakcje.
Od chwili postrzału, czułam zaskoczenie i rozczarowanie, że tak po prostu od opisu wspomnień malarza, przeszedłeś w narrację zdarzeń w karczmie, niby to potem wyjaśniasz krótką wstawką, ale przy czytaniu, odebrałam to jako błąd i niedociągnięcie. Bardzo podobają mi się natomiast dialogi! W całym tekście nie natrafiłam na żaden, który wydałby mi się sztuczny, czy nieciekawy. Widać, że albo są doskonale dopracowane, albo masz do tego talent po prostu ;)
Konstrukcja całości i jej niezwykłość, nie pozwalały mi do końca na pełną immersję, bo zaskakujące co chwilę zdarzenia, wybijały mnie z rytmu, ale to akurat nie jest wadą opowiadania, które po prostu zaskakuje samo w sobie. Nie potrafię zdecydować czy jest jakiś fragment, który szczególnie zapadłby mi w pamięć, ponieważ całość daje kopa i zostanie ze mną na dłużej, na pewno nie wyfrunie z głowy jak proste i przejrzyste opowiastki.
Co do samego zakończenia, niema tam żadnego tąpnięcia, no może poza faktem, że malarz widzi przez swoje obrazy.. Jednak zakończenie płynnie wkomponowuje się w całość niezwykłości tej historii.
Gratuluję naprawdę niezwykłego i niebanalnego utworu. Niełatwego, może bez jakiegoś zawoalowanego przekazu (przynajmniej ja go nie widzę), ale jednak pozostającego w głowie czytelnika obrazu. Pisz dalej, bo intrygujesz, wywołujesz mieszankę uczuć, które nawet trudno nazwać.
Mam nadzieję, że mogłam być choć trochę pomocna. Pozdrawiam
Od: Pióroman Albi
twarz żeńska
01.03.2017
Masz rację. Opisałem to tak, jakby sam Samiel mnie wziął ze rękę i zabrał do tego szalonego snu, pospieszając mnie ciągle i puszczając złowrogie spojrzenie za każdym razem, gdy próbowałem wpleść jakikolwiek opis. Ale tak nie było, więc pozostaje mi się przyznać do tego błędu oraz obiecać poprawę. Jeśli taka nastąpi - będziesz miała w niej spory udział. Przyznaję się też do tego, że cieszy mnie Twój odbiór tego opowiadania, że nie dałaś się zrazić. Ale, jak wspomniałaś, inni mogą, dlatego będę ćwiczyć, by wreszcie nie męczyć czytelnika tym ociężałym stylem, jednocześnie pozostawiając tę dziwaczną, unikatową atmosferę. Ale w jednej kwestii spróbuję się obronić, albo raczej ją wyjaśnić. Chodzi o postrzał Samiela. Raniony został błogosławioną kulą i dlatego nie mógł sam jej sobie wyciągnąć. Mogłem to faktycznie przejrzyściej wyjaśnić...
Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam!
Od: Autor Parias
twarz męska
01.03.2017
Oj! Masz rację! To moje niedopatrzenie, można było to wywnioskować z tekstu.
Co do atmosfery, potrafisz ją stworzyć i myślę, że niewiele brakuje do tego, abyś porywał czytelnika w szaloną i nieobliczalną podróż. Tego Ci życzę i ogromnie cieszę się, że mogłam Ci pomóc.
Od: Pióroman Albi
twarz żeńska
01.03.2017
Opowiadanie wciąga niesamowicie, całość przeczytałam jednym tchem, genialnie oddaje klimat tajemnicy, choć na końcu czułam niedosyt, że nie wszystko do końca się wyjaśniło. Może to również jest element, jaki nadaje historii odpowiedni nastrój. Mimo woli pojawiają się z tyłu głowy pytania. Rozumiem jednak decyzję, aby pozostawić historię w takiej postaci, jaką widział ją młody uczeń.
Bardzo zgrabnie operujesz opowieścią w opowieści, zawierając je szkatułkowo jedna w drugiej. Nie dajesz czytelnikowi odpocząć i rzucasz go co chwila na głęboką wodę i zmuszasz do myślenia o tym, co tym razem jest mu przedstawiane i łączenia faktów. Nic nie podajesz na tacy - przynajmniej nie od razu - i to jest dobra strategia.
Postacie są wyraziste i tajemnicze, każda ma swoją osobowość, nawet student, który pojawia się zaledwie na chwilę, porównując to, ile dzieje się w całej historii.
Dialogi są naturalne i gładko się je czyta. Radziłabym jednak przyjrzeć się niektórym didaskaliom dialogowym. Niekiedy są one zbędne, zwłaszcza, gdy w danej scenie występują tylko dwie osoby i nie ma potrzeby zaznaczać, kto coś powiedział i w jaki sposób, bo nieraz wynika to kontekstu (np. krzyk)
Trochę zmyliła mnie owa "kontrukcja" na początku tekstu przy opisywaniu obrazu. Potem pojawił się "budynek" i myślałam że są to dwa osobne obiekty,, dopóki nie wyjaśniło się to w opowieści Andrew.
Piszesz bardzo plastycznie i obrazowo.
Do gustu przypadła mi najbardziej postać malarza, bo o ile można się domyślać kim jest Samiel, o tyle staruszek stanowi nie lada zagadkę, fascynującą, jak i wywołującą nieprzyjemny dreszcz, bo nie wiadomo co jeszcze ukrywa i do czego jest zdolny.
Czytało się naprawdę z przyjemnością. Gratuluję i życzę powodzenia!
>>Uważny obserwator zauważyłby
>>pali go w trzewia(ch)
>>Zerkając to na nie, to na usta tego - tu zgrzyta konstrukcja zdania, bo podmiotem jest jest dzieło i mimo dookreślenia "który miał podjąć opowieść" to w sumie logicznie wychodzi "usta tego (dzieła)"
Unikałabym w tekstach literackich słowa "wpierw" - najlepiej zastąpić "najpierw"
Od: Pióroman PannaLawenda
twarz żeńska
01.03.2017
Cieszę się, że Ci się spodobała ta szalona i nieco chaotyczna opowieść! Sam nie wiem, jak bym się zachował jako odbiorca takiego czegoś, więc się niepokoiłem, czy w ogóle komukolwiek to opowiadanie przypadnie do gustu. Ale przede wszystkim dziękuję Ci za rady - są trafne i potwierdzają to, co sam przypuszczałem, lecz nie miałem odwagi czy motywacji z tym eksperymentować. Postaram się ulepszyć didaskalia, by uniknąć monotonii i powtarzania oczywistego. Jeszcze raz dzięki i pozdrawiam!
Od: Autor Parias
twarz męska
28.02.2017
Zaczynasz od dialogu i zaciekawienia nas tajemniczym obrazem, a także jego autorem. Druga strona jest ok, dialogi stoją na dobrym poziomie i ma się ochotę czytać to dalej. Przechodzisz z rozmowy o obrazie do historii związanej z jego powstaniem i to też jest w porządku. Gdzieś na początku piątej strony mam uczucie nieco ubogiej szczegółowości samych miejsc, w których dzieje się akcja. Gdy Samiel tłumaczy Andrew na polanie jak ma malować obraz, odpowiedzi tego drugiego jakoś mi nie leżą, spodziewałem się, że powie mu coś w stylu „nie mów ojcu jak dzieci robić” ;-) zamiast tak przytakiwać mu na wszystko, zwłaszcza, że tamten miał wskazać mu tylko miejsce. „I choć była ona jedynie ciemną, grubą kreską, która zaraz miała zostać zatrzaśnięta w ramach budynku, biła od niej dziwaczna aura.” – to mi nie gra, bo opisujesz scenę niejako w czasie rzeczywistym, a próbujesz nas przekonać, że to kreska na obrazie, a nie faktyczna postać, która „emanowała” w oddali jakąś aurą powinna tu być punktem skupienia. Uczepię się też szczegółu źródła światła, bo jeśli malarz malował pełnie na łące, to jak mógł w ogóle widzieć co robi? Później zaczyna się narracja z punktu widzenia Samiela, oddzielasz to przerwą w tekście, ale czy nie zaburzy tu odbioru odnośnie głównego bohatera, zobaczymy. Powiem Ci, że ta pierwsza część widziana z perspektywy Samiela jest raczej dość chaotyczna, bo dajesz nam nowego bohatera, o super mocach w abstrakcyjnym miejscu, w jakiejś groteskowej scenie pełnej niewiadomych, nieznajomych i nie za bardzo wiadomo o co chodzi i czy powinniśmy w ogóle przejąć się losami Samiela, bo przecież tekst zdawał się być o Andrew. W drugiej części jest dużo nowych postaci i to trochę jakoś zaburza tu tempo i atmosferę tajemniczości, która cały czas towarzyszyła temu utworowi. Pojawia się także pytanie jak Andrew mógł to tak dokładnie opisać skoro, nawet nie było go w karczmie, siedział na zewnątrz i nie zwracał na nikogo uwagi. „żona dryblasa” – jakoś mi się gryzie to określenie pokrewieństwa tak nagle, znikąd i nienazwanych nawet postaci. Później zaczyna się opowieść kolejnej postaci, a więc mamy tu coś w rodzaju szkatułkowej opowieści jak mniemam. Opis pola bitwy i odczuć Amadeusza bardzo mi się podobał (i wraz z końcówką to były moje ulubione momenty tego tekstu) i pobudził zmysły, można tu nawet powiedzieć o pewnej krótkiej immersji, którą wywołał. „łamiącym się z powodu długiego nieużytkowania głosem” – taka mała rzecz, a cieszy. Trochę jestem skonsternowany tym czy malarz oślepł przez malowanie po ciemku, czy przez zderzenie się z drzwiami. „Kto wie, może wciąż cię obserwuję oczami tej dziewczyny, na którą sam patrzyłeś.” – to było dziwne ;-). Końcówka jest dla mnie niejasna, wyjawia sporo informacji, ale przysparza też więcej pytań i nie wiem na ile ta niejasność jest przemyślana, a w jakim stopniu i czy w ogóle była nietaktem , bo może dla innych czytelników zrozumienie jej nie będzie problemem; jednak przez moje autystyczne myślenie raczej do tego nie dojdziemy. Ogólnie zakończenie jest na plus, bo dużo o nim myślałem.

Podsumowując napisałeś bardzo solidne opowiadanie. Muszę przyznać, że mi się podobało. Potrafiło miejscami sprawiać wrażenie wiarygodności, jednak często traciło go przez niedobory szczegółowości. Momentami wprowadzałeś też za dużo postaci i robił się chaos. Największym problemem moim zdaniem był właśnie brak dokładnego przedstawienia jednego bohatera do którego moglibyśmy poczuć sympatię i większe zaangażowanie w jego historię (polecam punkt naszego poradnika: „więź emocjonalna z bohaterem”) – myślę, że najlepszym kandydatem byłby uczeń (choć wcześniej był nim Andrew), ale on nie otrzymał nawet imienia. Poza tym bardzo dobrze/wyraźnie zarysowałeś charaktery wszystkich postaci. Dialogi jak i sam tekst płynęły bardzo zgrabnie. Tekst wywołał uczucie świeżości i myślę, że zasługujesz na pochwałę pomysłowości/wyobraźni. To była dobra historia. Co chciałeś nią przekazać…? Dalej się zastanawiam. Różne oblicza sztuki? Zafundowałeś mi jednak ciekawą przygodę. Szkoda tylko, że nie koncentrowała się bardziej na jednym bohaterze. Czy jest to utwór który wygra konkurs? Może, potencjał na pewno tu jest. Pozdrawiam i życzę powodzenia.

P.S. Tekst w późniejszej części zdawał się odpowiadać na wiele zarzutów z pierwszej części komentarza (jako, że tworzyłem go do pewnego momentu „w locie”) co było dość ciekawym i raczej sympatycznym zjawiskiem. :-)
„Tenże Andrew” – a jaki inny Andrew tam jeszcze był? ;-)
Od: Pióroman Adam Mekla
twarz męska
01.03.2017
Szczegóły - będę o nich pamiętał, bo słusznie zwracasz mi na to uwagę. Za dużo chaosu wplotłem, co raczej nie służy czytelnikowi i utrudnia odbiór. Następnym razem postaram się lepiej panować nad tempem akcji. Choć po części chciałem właśnie dzięki temu stworzyć klimat czegoś szalonego, co odbiega coraz bardziej od rzeczywistości i pędzi, pędzi pchane przez samego Szatana. Czytelnika zaś miałem zamiar postawić w sytuacji ucznia, który jest bombardowany tymi wszystkimi informacjami. Wiem jednak, że można było do tego doprowadzić zgrabniej oraz przejrzyściej. Muszę pamiętać, że to, co mi się wydaje jasne, innym już niekoniecznie. W przyszłości postaram się to wszystko odpowiednio wyważyć i uważniej wpuszczać postacie na scenę, by zostawić mniej znaków zapytania w głowie odbiorcy. Póki co dziękuję za obszerny komentarz oraz wskazówki. Przydadzą się, być może już w następnym konkursie!
Od: Autor Parias
twarz męska
01.03.2017
Postać Szatana wyszła Ci zbyt sympatycznie, tak że tylko przez chwilę pomyślałem, że to Szatan, ale tę myśl odrzuciłem, bo jakoś mi się gryzła z charakterem Samiela. Atmosferę sennej niesamowitości i tajemniczości na pewno udało Ci się stworzyć, ale w momencie wpadnięcia na scenę na raz tylu różnorodnych postaci, gdzieś się zatraciła. Mógłbyś zwiększyć ilość takich przyziemnych detali w tych bardziej "zwykłych" scenach, by odróżnić takie bardziej fantazyjne momenty od tych bardziej rzeczywistych np: "dotyk poręczy przeszył go chłodem", lub "krzesło wyglądało na bardzo stare i było wyjątkowo niewygodne" - takie rzeczy na jakie nie ma się czasu zwrócić uwagę w nierzeczywistych scenach. O uczniu zaś zapomina się bardzo szybko, może warto by przerywać tekst jego pytaniami co jakiś czas i może przedstawić jego charakter w scenie poprzedzającej tą pierwszą. Pracuj dalej i kwestionuj to co napisałeś z perspektywy czytelnika.
Od: Pióroman Adam Mekla
twarz męska
01.03.2017
Pomysł ze skontrastowaniem normalnych scen z fantastycznymi za pomocą detali brzmi dobrze i faktycznie można by było go tu z powodzeniem zastosować. Co zaś się tyczy diabła, to chyba wpłynął na mnie Woland z "Mistrza i Małgorzaty", czy też Mefistofeles z "Fausta", i stąd taki przyjazny wizerunek. Wszystko przez Bułhakowa i Goethego... :(
Od: Autor Parias
twarz męska
01.03.2017
Ach ci przeklęci klasycy! ;-) Nie przejmuj się, to wciąż kawał solidnego opowiadania, a na poprawki nigdy za późno. Nawet King wydaje poprawione wersje swoich książek.
Od: Pióroman Adam Mekla
twarz męska