30.04.2017
Całkiem dobry kawałek prozy. Zaczynam nietypowo, od komplementu :) Senna atmosfera, motyw drogi i sączący się z wolna strumień świadomości. Dobrze wyszło. Mimo pewnych błędów interpunkcyjnych i kilku potknięć.
Początek sprawny, od razu wniknęłam w tekst - bez wahania, ciekawa, co dalej. Szybko też udzieliła mi się bijąca z niego melancholia. Plus za ten efekt. Autorowi nie zawsze łatwo podzielić się nastrojem z czytelnikiem. Albo raczej – często zbyt się o to stara, w rezultacie czego czytelnik czuje wyłącznie znużenie. Tu tego nie ma. Dobrze sprawdzają się wtrącenia nawigatora, generują rytm i nadają strumieniowi myśli pewne ramy, poza tym to taki element tekstu stanowiący naturalną przeciwwagę dla chaosu myśli.
Skoro już pochwaliłam formę, należałoby także skomentować treść. Jak wspomniałam jest to strumień świadomości, płynie wartko, ale bez ładu, bez celu i kierunku. W przeciwieństwie do bohatera, który mimo własnych wątpliwości, gdzieś przecież zmierza. Mijane po drodze miasta, punkty czy nawet poszczególne elementy są impulsem do skojarzeń, wspomnień, myśli, wszystko się wzajem przeplata, tworząc interesującą mieszaninę faktów i osobistych komentarzy do nich. Bohater jest historykiem, więc jego umysł na podstawie wyłapywanych mimochodem z pejzażu elementów będzie sięgał po naturalne dla siebie skojarzenia. Taka niezobowiązująca narracja jest dla mnie zresztą zawsze ciekawa, z jednej strony chcesz podzielić się własnymi spostrzeżeniami, z drugiej podajesz to w sposób niezobowiązujący, umieszczając w ustach, a raczej głowie everymana. Bo czy bohater na drodze to nie jest mniej lub bardziej historia o każdym z nas? Nawet jeśli bohater wyposażony jest w jakieś indywidualne doświadczenia, ostatecznie ich konstrukcja jest uniwersalna. Twoja postać wspomina jakieś pozbawione szerszego kontekstu zdarzenia, komentuje zachowania i sytuacje, najpierw ostrzej („Durny świat”), później pasując („Jednak lubię trochę ten świat”) , aż ostatecznie staje z wahaniem przed nieznanym (dobre zakończenie). Motyw drogi jak nic: lekkie rozdarcie-chaos myśli- nieokreśloność (dorastanie), dostrzeżenie plusów i minusów życia, akceptacja (dojrzałość). Twój koniec pozostaje dwuznaczny i jest to rozwiązanie słuszne w tego rodzaju opowieści. Co bohatera czeka, po tym, jak naciśnie klamkę? To, do czego dążył, ale czy na pewno tego chciał? A może wahanie oznacza, że chce przedłużyć moment zawieszenia pomiędzy tym, co było a tym, co będzie. Czytelnik nie musi wiedzieć. Ale rozumie.
Co do tytułu – wg mnie całkiem wprost naprowadza czytelnika na właściwy tor skojarzeń – łagodny głos nawigatora, długa trasa, szum pojazdów, silnika, zawieszenie w czasoprzestrzeni, lekkie napięcie przed zmianą, która czeka u kresu. W tym kontekście –Hołowczyc z liryką ma wiele wspólnego, pobudza przecież wyobraźnię poetycką do życia – a tym jest strumień świadomości. Albo na odwrót – tym jest właśnie poezja. Strumieniem oderwanych myśli.
Zwrócę Ci jeszcze uwagę na kilka miejsc w tekście, które według mnie, zabrzmiałyby lepiej po pewnej korekcie.
„Fajnie jest łączyć osoby z ich mianem. Nawet bogowie potrzebowali takiej prymitywnej personifikacji.
Chujowo nie mieć imienia.” -> Ostatnie zdanie wydaje się być zbędne. Wulgaryzm nic tu nie wnosi, trochę osłabia wrażenie powstałe po poprzednich dwóch zdaniach.
„Pomyślałem sobie, że kocham jego nauczyciela historii, a na rozmnażanie dzięki Polakom, to oni nie za bardzo mogą liczyć.” -> tutaj błąd. W drugiej części zdania piszesz o „nich”, mimo że w pierwszej piszesz o kimś innym. Rozumiem, którą myśl kontynuujesz, ale poza domysłem, którego jako autor nie zawsze można oczekiwać od czytelnika, jest to błąd.
„Alkoholik Broniewski jak dobrze pamiętam.” -> znacznie lepiej niż „jak” brzmi „jeśli”. Poza tym tu przecinek przed jednym i drugim.
„To, gdzie chciałem przyjechać.” – to, do którego chciałem przyjechać.
Za dużo także, jak na mój gust, w tekście kolokwializmów i wulgaryzmów. Jak wspomniałam na przykładzie, osłabiają wrażenie i psują sentymentalny nastrój. Podejrzewam, że miały nadać tekstowi szorstkości i zbliżać czytelnika z bohaterem, ale bez nich tekst stałby wyżej literacko i wcale nie stracił swojej wymowy. Nie wycofać wszystkiego zatem, a lekko oszlifować.
Reasumując, gratuluję tej udanej, krótkiej formy opowiadania. To dojrzały, obiecujący kawałek, nie ma w nim śladu pretensji do stworzenia wielkiego dzieła, pretensji, która psuje niestety wiele dobrych pomysłów. Ciekawa jestem, jak sobie radzisz z innymi formami.
Pozdrawiam
Życzę powodzenia.