Muszę się przyznać, że nie miałam zbyt pozytywnego nastawienia do tego tekstu ze względu na gatunek, a następnie opis, który tylko pogłębił moje obawy. Postaram się jednak napisać jak najbardziej obiektywnie potrafię.
Tekst mnie nie nudził i nawet zaskakiwał. Coraz to nowe metafory i porównania, jakimi jest przepełniony dodawał mu pewnego rodzaju magii, niestety zaraz potem była ona niszczona przez dosłowność, która potrafiła uderzyć tak znienacka i nie przyjemnie, że aż marszczyłam czoło, czytając. Możliwe, że był to zamierzony zabieg, tego niestety już nie wiem.
Postacie wydawały się dość naturalne. Byłam w stanie wyobrazić sobie, że faktycznie ktoś mógłby postąpić w ten sposób. Mogłam zrozumieć ich zachowania oraz uczucia. Dialogi pomiędzy nimi, również były dobrze oddane. Realistycznie i dość swobodnie.
Mimo tego, był jeden moment, którego niestety nie zrozumiałam. Pocałunek na przystanku, nie jestem w stanie wyobrazić sobie kręgu gapiów, którzy klaszczą obściskującej się parze. Zawsze w tego typu sytuacjach zauważałam raczej wrogie nastawienie i niesmak na twarzach osób dookoła.
Mimo tematu przewodniego Twojej pracy byłam w stanie dostrzec w niej duże doświadczenie życiowe oraz posiadaną wiedzę autora, a myślę, że jest to porządane.
Z początku miałam zamiar przeczytać tylko pierwszy rozdział, ale ostatecznie przeczytałam całość, oznacza to, że tekst w jakiś sposób jednak wciąga.
Atmosferę mogłam praktycznie poczuć na własnej skórze. Prawie, że słyszałam wydarzenia historii za ścianą mojego pokoju.
Uważam tę pracę za dobrą, aczkolwiek mam nadzieję, że kiedyś napiszesz delikatny romans, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś. Wtedy na pewno z dużo większą chęcią przeczytam Twoją historię i na pewno swobodniej. Pamiętaj jednak, że piszesz przede wszystkim to co Ty chcesz i nie daj innym tego zmienić.
Ten cały wstęp moim zdaniem jest zupełnie zbędny. Nie pisz o pisaniu, nie zapowiadaj co napiszesz, tylko to napisz. Takie nawijanie makaronu na uszy mnie bardzo zniechęca, gdyby nie był o utwór konkursowy, tu skończyłbym czytanie.
W pierwszym rozdziale sytuacja zaczyna się dość sztampowo: wpadli na siebie na korytarzu i zaiskrzyło, ale z tego jeszcze można wyjść. To co jest prawdziwym problemem to bohater, który w rozmowie wygłasza regułki rodem z encyklopedii:
Nikt tak nie mówi! Chyba że robot. Jeżeli okaże się, że jest przynajmniej cyborgiem to zwracam honor.
Po regułkach natomiast próbujesz wstawiać poetyckie opisy:
Taki rozgardiasz językowy absolutnie wybija z rytmu.
A na koniec "przyprawa", z tego co zrozumiałem z tekstu miało chodzić o metaforę wstępu, do jakiegoś ciągu dalszego, o uwerturę, albo jeżeli upierasz się przy alegorii kulinarnej przystawkę do dania głównego.
Gotowania nie rozpoczyna się od przyprawiania, to są dodatki akimi w tym wypadku mogłaby być np. zmysłowa bielizna, porozumienie między bohaterami, wystrój pokoju, specjalny dzień etc.
Generalnie przyjmuje się, że cyfry i liczby w tekstach literackich zapisuje się słownie.
Osobowość bohatera dzieje się wolno?
Mimo że ma rację to jednak mógłby ją mieć stylistycznie poprawnie. "Zadając to pytanie zrozumiałem[...]" lub "Gdy zadawałem to pytanie, doszło[...]". Także "wtedy" jest zupełnie zbędne.
Bardziej jak symbole tychże sił.
Wybacz, nie będę wyszczególniał wszystkich uwag jakie mam, bo to dopiero strona piąta, a już się tego dużo nazbierało. Zaznaczę tylko ogólne konkluzje i ewentualnie te rzeczy, które naprawdę będą "ciężkie".
O ile w rozdziale pierwszym bohater nie przekonywał mnie wcale, to w drugim przez ciągłe gadanie o badaniach, analizowanie i te jego przedziwne wypowiedzi zaczął na mnie sprawiać wrażenie psychopatycznego mordercy, który nie do końca wie jak się zachować przy innych ludziach.
Bardzo ładny zabieg z użyciem, krótkich zdań i równoważników zdań. To nadaje narracji tempa adekwatnego do sytuacji.
Dobra, ona też nie gada jak człowiek...
Cały tekst jak dla mnie jest niesamowicie przegadany. Zwyczajnie mnie znudził. Połączenie cytatów postaci wyjętych wprost z podręcznika do seksuologii z patetyczną, na siłę moim zdaniem, metafizyczną narracją nie pasuje i nie zdaje egzaminu.
Postaci u Ciebie może nie są papierowe, ale na pewno "nie żyją", nie przekonują i nie są ludzkie. Kojarzą mi się bardziej z cyborgami, którym ktoś wpuścił ero-wirusa. Sama sytuacja, jak zaznaczyłem na początku, też zdaje mi się naciągana, ale to przyczynek do fabuły i "niesamowitość" przez, którą warto było o tym pisać, więc może się tu akurat czepiam.
Ten utwór, moim zdaniem, wybitnie Ci nie wyszedł. Nie umiałem się w niego wciągnąć nawet na chwilę, a jedyne emocje jakich doświadczyłem to mieszanka irytacji i nudy. Czekałem jeszcze na zakończenie, mając nadzieję, że wynagrodzi mi resztę, na próżno, utwór po prostu, ni z tego ni z owego się kończy... Może następny pójdzie lepiej.
Pozdrawiam.
Tytuł od razu wzbudził moją ciekawość, do tego naprawdę niezły opis, nie mogę się doczekać, aby przejść do tekstu!
Interesujące "od autora". Na pewno nie jest niczym złym, przynajmniej dla mnie, fajnie się to czytału. A teraz do rozdziału 1.
Pierwsze zdanie od razu zawiera tonę informacji, ale bardzo sprawnie przedstawioną. Nie jest to czysta ekspozycja, a raczej akcja, do tego zawierająca całkiem niezły hak. To zdanie (i kolejne) spełnia kilka różnych funkcji i jest to naprawdę dobre i sprawne pisanie. Moim zdaniem godne naprawdę dobrej, wydanej książki. Tak właśnie mi się to skojarzyło i bez najmniejszej przesady.
Do tego mamy pewną konwencję, "reakcje biohemiczne", pewna perspektywa narracyjna znakomicie pasująca do samego tła tekstu - w końcu centrum medyczne itp itd. Znakomicie się to zazębia, stanowi płynną całość, która jeszcze więcej dodaje temu sprawnemu pisaniu. Znakomicie!
Samo pisanie nie jest w żaden sposób ubogie, ale optymalnie minimalistyczne(to wielki komplement
), pozbawione zbędnych pierdoł, detali i niesprawnych opisów, które można dostrzec w innych opowiadaniach. Ewidentnie widać wypracowany warsztat.
I mamy też nuty filozoficzne, o których wspomina autor, strona 3. Wszystko to jakoś stanowi bardzo spójną całość, super. Sposób pisania, główne nurty w opowiadaniu, uniwersum(nazwijmy to czas i miejsce akcji), narracja, itp itd. MEGA WYPRACOWANY WARSZTAT. I do tego bardzo mądrze stosowany.
Mimo, że nie jestem fanem takich gatunków, w dialogach nawet ja wyczuwam nutę suspensu. Myśłę, że przypadłoby fanom do gustu.
Immersja jest, suspens jest, opowiadanie wciąga i ciekawi. Dialogi, didaskalia bardzo dobrze spełniają swoje funkcje.
Drugi rozdział.
Trzeci rozdział. Nic nie komentowałem, bo trzymasz po prostu cały czas ten sam wysoki poziom, a nie chcę się powtarzać. Mogę jedynie wspomnieć o swojego rodzaju konsekwencji w utrzymywaniu... hmmm.. Nie wiem jak to nazwać, barwy tekstu?
Chodzi o to - wyobraż sobie tęcze, albo jakąkolwiek masę kolorów, tak wygląda większość (takich sobie opowiadań). Twoje opowiadanie ma jeden ton(to nic złego, nie ma jednego tonu tak naprawę, ale pewnie wiesz o co mi chodzi), np sepię. Występują w niej żółcie i brązy, sprawnie przechodzące z jednego koloru w drugi, wszystko współgra ze sobą harmonijnie, zachwycając zmysły. Właśnie tak mi się to czyta.
Oh, jak oni się dobrze rozumieją, zaczynam się spodziewać jakiegoś plot twistu (jestem na 10 stronie).
Seksu nie chcę komentować, bo bardzo nie jestem fanem takiego pisania. Ale obstawiam, że wszystko napisane bardzo sprawnie.
No proszę, a jednak nie ma plot twistu aż do końca.
Wszystko co miałem powiedzieć właściwie już powiedziałem, nie będę Ci więcej szkodzić i zabierać czasu.
jedyne co mogę dodać to to, że warto byłoby się zastanowić nad czytelnikiem docelowym. Otóż, chodzi mi o to, że w pewien sposób zawęziłeś sobie potencjalne grono odbiorców, stosując pewien próg intelektualny - na pewno wiesz co mam na myśli.
To oczywiście nic złego, jedyne co mogę powiedzieć, ale w żadnym wypadku jako zarzut, to - zastanowiłbym się czy przypadkiem tych wszystkich zabiegów, który ograniczają grono odbiorców do intelektualistów nie zrobić mniej widocznych. Ogólne grono odbiorców nieco by się poszerzyło, a Ci którzy byli docelowi wcześniej i tak dostali by swoje, do tego czuli by się jeszcze bardziej nagrodzeni, bo sami odkryliby nie-tak-jednoznaczne intelektualne niuanse.
Nie wiem czy wyraziłem się jasno, ale mam nadzieję, że mniej więcej rozumiesz o co mi chodziło : )
Tak czy inaczej pozdrawiam serdecznie, życzę wszystkiego dobrego i dziękuję za to, że mogłem to przeczytać!
Drogi Autorze
Zamieszczony przez Ciebie wstęp jest całkiem niezły i zachęca do czytania. Ciekawie zacząłeś i nastawiłem się na płynięcie na fali wznoszącej uczuć. Tak się nie stało, ale i tak było całkiem nieźle.
To co mnie raziło, to zbyt dużo filozofowania głównego bohatera, który dzielił się swoimi spostrzeżeniami z partnerką. Jakoś mi to nie pasuje do całości i do budowania napięcia erotycznego. Dobrze wymyśliłeś podział opowiadania na rozdziały. Jest to niewątpliwie duży plus. Minusem jest zbyt ubogie słownictwo, które powinno być zdecydowanie bardziej ubogacone. Piszę na bieżąco (po drugim czytaniu), więc moje uwagi pojawiają się w trakcie czytania tekstu. Zauważam w opowiadaniu pewnego rodzaju konflikt. Z jednej strony podniecenie jest coraz to większe, z drugiej zaś cały czas jest filozofowanie. Nie pasuje mi to. Jest za dużo gadania, to zaś powoduje, że jest sztucznie. Słowo "dochodzę" jakoś też mi nie pasuje.
"- Reakcje chemiczne odpowiedzialne za wybuch bomby ekstazy w moim mózgu były darem. Były iskrą boskości – dodała." – to jest sztuczne!
Uczucia głównego bohatera są sztuczne. Tak jakby nie był to facet.
Spróbuję ocenić poszczególne obszary, co może być dla Ciebie przydatne.
Przez całe opowiadanie nie jestem wstanie wczuć się w atmosferę. Pomaga fajny wstęp i podział na rozdziały, przeszkadza filozofowanie i sprawy "chemiczne" w uczuciach.
Postacie poznaję jedynie poprzez przerysowane filozofowanie oraz ich wewnętrzne uczucia. A tak naprawdę nie wiem jak oni wyglądają. Nie przepadam za opisami, więc niech tak będzie.
Dialogi są sztuczne. Dużo filozofowania, które bardziej pasuje do rozważań naukowych niż do seksu.
Fabuła jest spójna i niczym nie zaskakuje. Od początku do końca wiadomo co się stanie. Akurat w tym gatunku tak ma być, więc na plus.
Koniec opowiadania przewidywalny.
Opisy. Właściwie nie wiem czy są czy ich nie ma. Chyba ich nie ma. Nie wiem jak wyglądali bohaterzy, nie wiem jak wyglądał pokój w którym uprawiali seks, nie wiem jak wyglądała kawiarnia, ani jak wyglądał kelner.
Podsumowując opowiadanie ma dość duży potencjach. Całkiem możliwe, że nie znam się na takiej literaturze, więc potraktuj moje słowa z przymrużeniem oka. Życzę powodzenia w dalszym pisaniu.
Pozdrawiam
Poniżej kilka sugestii.
"Nazajutrz postanowiłem zadzwonić pod wskazany numer."
pominąłbym słowo "postanowiłem"
W momencie, gdy podziękowałem za tak urocze spotkanie, pewnym ruchem wyciągnęła dłoń w moim kierunku i delikatnie przejechała palcami po moich ustach, rozbrajając moją czujność.
pominął bym "w moim kierunku" wiadomo, że w moim. Nie wiem o co chodzi w " rozbrajając moją czujność"
Mile zaskoczony takim przebiegiem rozmowy, zapłaciłem rachunek i wyszliśmy na zewnątrz.
pominąłbym "rachunek" była o ni w poprzednim zdaniu i w końcu wiemy za co płaci.
"Podniecenie intensyfikowało się."
może "przybierało na sile"
Autorze...
Już na początku kupiłeś całą moją uwagę i skupienie oraz wciągnąłeś mnie! Mam chęć poznać Twoje dzieło, mimo że jeszcze nie rozpoczęłam lektury. Gratuluję tego zabiegu, wspaniały pomysł i taktyka.
Niestety na relaks i ciszę nie mogę sobie pozwolić, ale cóż...
Tworzysz atmosferę zmysłowości, już samym wstępem. Czy da się ją odczuć w tekście? W pierwszym rozdziale widzę, że wybrałeś formę, która może ten zamiar zaburzyć. Streszczając dość szybko i skrótowo akcję, której nie możemy poczuć, trochę mnie niepokoisz.
Nie widzę budowania relacji między bohaterami, niema tu żadnego podłoża do bliższego jej poznania. Po prostu wykładasz jak to ma wyglądać w oczach czytelnika, do tego bardzo z tym wszystkim spiesząc. Jeśli cały erotyzm opowiadania ma być po prostu wyłożony, a nie zbudowany, to jest to martwiące.
- jest to już jakaś wskazówka, nakreślenie tej postaci, jednak to suche słowa, niepoparte niczym.
Pilnuj powtórzeń.
Autorze, czemu nie skorzystałeś z tak idealnej i książkowej wręcz okazji do pokazania czytelnikowi Margaret? Przecież tu masz idealne podłoże, żeby opisać postać, nadać jej kolory włosów, oczu, jakiś konkretny ubiór i wygląd. To kolejny dowód na to, że spieszysz niepotrzebnie, do tego pomijając najważniejszy element, który pozwala czytelnikowi odnaleźć się w świecie jaki budujesz.
Możliwe (to tylko mój domysł), że chciałeś jak najbardziej skrócić wstęp, żeby przekazać ważne informacje ale nie nudzić. Jeśli tak było, to obawiam się, że popadłeś w przesadę w drugą stronę. Zawsze lepiej jest przedstawić konkretną akcję, wprowadzić dialogi, dać bohaterom nieść historię, niż ją subiektywnie wyłożyć. Dałoby to również szansę, na wprowadzenie choć namiastki opisów otoczenia. Strasznie mi tego wszystkiego brakuje w tym pierwszym rozdziale.
Dialog o pocałunku, na pewno jest ciekawy, choć obawiam się, czy nie nazbyt niezwykły. Chodzi mi o to, że jakoś razi mnie odpowiedź mężczyzny brakiem naturalności.
Jako przedstawicielka płci, która najczęściej sięga po tę formę literacką, mogę od razu powiedzieć, że w większości kobiety lubią budowanie napięcia. relacji, całej tej otoczki romansu. Tutaj pomijasz ten jeden z ważniejszych elementów, porzucasz go niedbale.
- gzie oni się znajdują? co jest wokół, że pozwalają sobie na takie czułości? Czy perwersyjnie, zachowują się tak jeszcze w restauracji? Czy są już zupełnie gzie indziej? Ta głębie przestrzeni jest naprawdę bardzo istotna. Trudno bez tego poczuć ich klimat.
- No dobrze, drugi rozdział wita nas informacją o miejscu :D To koniecznie wcześniej trzeba zaznaczyć wyraźnie, że na przykład wyruszyli przed siebie, zapatrzeni w swoje oczy i łaknący się wzajemnie, nie patrząc gdzie podążają. Nie miało to dla nich znaczenia i td.
Przejaskrawione wydaje mi się tutaj wspomnienie o tym, że zatrzymało się parę samochodów na ich widok. Serio? Całująca się (choćby nawet bardzo namiętnie) para, nie wzbudza przecież takich emocji. Szczególnie w miejscu, w którym zdecydowałeś się ich opisywać. Do tego:
- brzmi to, jakby samochody chciały popatrzeć ;) a zapewne chodzi o kierowców...
- o ile prośba o rachunek, to jest coś naturalnego, zazwyczaj wypowiadanego w ten sam sposób i można uwierzyć, że postacie wypowiadają to jednocześnie, to jednak w tym wypadku wydaje mi się to już dość mocno naciągane i nienaturalne.
Te dwa fragmenty bardzo mi się podobają. Ciekawa wstawka, zwalniająca zbyt szybkie tempo opowieści.
- takie wrażenie mogłaby opisać Margaret. Nie on sam.
- marzenia się spełniają
- w tekście nie stosujemy wielkich liter używając zaimka.
- majtki, nie majteczki. To zdrobnienie strasznie razi. Mógłbyś tez dorzucić jakikolwiek obraz. Na przykład:
Ściągnąłem jej koszulkę, czerwone, koronkowe majteczki i białe skarpetki. Niech tekst niesie za sobą również obraz. Wszystko należy dawać czytelnikowi z wyczuciem i umiarem. Zupełny brak opisów, jak ich nadmiar potrafią zepsuć to, co usilnie tworzysz.
Mam wrażenie, że te ciągłe dialogi są zbyt wydumane. Brzmią trochę jakby spotkało się dwoje studentów filozofii, na grubym haju egzaminacyjnym ;)
Kto w takich chwilach sili się na budowanie tak złożonych zdań i ciągłych przemyśleń?
Uważaj, aby Twoje teksty były naturalne, odzwierciedlały prawdziwe, możliwe zdarzenia. Gdyż teraz jest to dość groteskowe i od naturalności mocno odbiega.
- znów ten ciepły język ;)
- jedną ;)
- to naprawdę brzmi już tak kosmicznie... że aż trudno mi się do tego odnieść :D
zdrobnienia. Nie mogę/nie potrafię ich traktować poważnie. Nie powinno się ich w ten sposób stosować.
To jest fragment, na którym już zakończę lekturę. Mimo iż zostało niewiele, mam wrażenie, że nie dam rady przyjąć więcej tej treści.
Przejrzałam na szybko końcówkę, ale widzę, że nic nowego mnie tam nie spotka niestety :(
Przykro mi, bo strasznie rzadko mi się zdarza nie doczytać opowiadania konkursowego. Jest to wbrew moim postanowieniom, jednak tym razem odpuszczam.
Nie mogę powiedzieć, ze to co napisałeś jest złe, czy słabe. Widac w tym ogrom pracy i pasji jakie włożyłeś w ten tekst. Ma on swoje walory. Może to trochę przewrotne, ale są nimi właśnie dość niezwykle porównania które stosujesz w dialogach. To jest zaleta, pięknie ułożone słowo. Nie każdy to potrafi. Ty jednak tak bardzo napompowałeś nimi cały tekst, że zrobiło się to nieznośne w swym przekazie i potwornie trudne w odbiorze. Niestety, nie potrafiłam przez to wczuć się w klimat opowiadania, nie możemy mówić o jakiejkolwiek immersji.
Jak widzisz, każda przesada potrafi poprowadzić do utraty z oczu celu. Popadając w jedną skrajność, kiedy całkowicie pominąłeś opisy, za chwile poddałeś się drugiej, o której wspominam. Celem pisarza jest odnalezienie równowagi, prowadzenie słów tak, aby utrzymać uwagę i immersję czytelnika. Pracuj nad tym, aby nie zatracać się w jeden pomysł i nie stawiać całego opowiadania na "jednym patencie", bo to nie jest dobra metoda.
Nawet jeśli dana historia jest jakąś tam osobistą wyprawą i nie zależy Ci tylko na samym czytelniku, ale na własnych przemyśleniach, to jednak poddajesz ten tekst pod opinię innych. Warto zadbać troszkę o nich i ich odbiór.
Nie wiem w jakim gatunku czujesz się dobrze i w jakim chciałbyś się realizować, ale myślę, że jeśli miałby to być romans, czy erotyka, to kluczem do sukcesu będzie tutaj czytanie sporej ilości pozycji z tej tematyki. Zwróć uwagę na ogólne ramy utworów, podpatrz i zapamiętaj ciekawe zabiegi, zwroty. Rozwijaj się. Jeśli lubisz to co robisz i chcesz więcej, czytaj, pisz, szukaj podpowiedzi.
Działaj!
Życzę Ci powodzenia w dalszej pracy i rozwoju.
Zacznę od tego, że uważam, że nie jest to w żadnym razie tekst na taki konkurs. Wśród uczestników są osoby nieletnie i jestem zdania, że to po prostu nie na miejscu.
Przejdźmy do tekstu. Zaprezentowałeś pięć rozdziałów i na ich przestrzeni nie znalazło się ani grama fabuły. Nawet filmy pornograficzne miewają swoje scenariusze, o ich poziomie nie będę wspominać, ale liczy się fakt. Nie wiem, może to mają do siebie erotyki, nie czytam tego typu literatury, więc nie potrafię sama odpowiedzieć sobie na to pytanie, jednak mnie osobiście rozczarował ten fakt i w trakcie lektury nie czułam zainteresowania. Czułam natomiast znużenie. Opisywane sceny nie wywołały u mnie ani odrobiny ekscytacji czy w ogóle - emocji. Nie licząc lekkiego zażenowania w niektórych momentach.
Temat seksu nie jest mi obcy i powiem Ci, że... To tak nie wygląda. Do czego zmierzam? Może moje przeczucie mnie myli, ale patrząc po "Lekcji Erotyki", jej treści i obrazów, które malujesz słowami, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że swoje tekst napisałeś nie na podstawie własnych doświadczeń -chodzi mi tu o wiedzę nabytą doświadczeniem- (swoją drogą wątpliwe, by podobna sytuacja była możliwa w rzeczywistości), ale raczej bazując na książkach i filmach erotycznych, szczególnie pornograficznych i innych, zakrzywiających rzeczywistość treściach. Nie przeczę, pewnie każdy kiedyś marzył o podobnych przygodach, ale jeśli już do takich sytuacji faktycznie w życiu dochodzi, to raczej po pijaku bądź innych używkach, otumaniających umysł. Żaden normalny człowiek zdrowy na umyśle, na pierwszym spotkaniu nie idzie się pieprzyć (chyba, że są z jakiegoś Tindera i to jest ich zamiarem) i to z zażyłością wytęsknionych kochanków, zdając sobie nagle sprawę "o, kocham ją".
Cała relacja bohaterów, ich "uczucia", pragnienia i czyny są grubymi nićmi szyte, oderwane od rzeczywistości, nierealne. Ona nie ma żadnych podstaw, fundamentów - na niczym jej nie zbudowałeś - smętny szkielet. Nie licząc seksu, oczywiście. Ale to, jak dla mnie żadna relacja, a zwykły, zwierzęcy, bezrefleksyjny seks, za którym nic nie stoi. Nie widzę w tym żadnej filozofii, finezji ani, tym bardziej, romantyzmu, który chyba próbowałeś budować.
Bohaterowie są bez wyrazu, jak kukły, zachowują się teatralnie do przesady, ich kwestie niejednokrotnie brzmiały sztucznie. W większości momentów miałam przed oczami sceny z pornosów i krzyki tych wszystkich aktorek, odgrywających omdlenie z rozkoszy, wyjących "dochodzę, dochodzę", wstrząsanych spazmami.
A potem ludzie oglądają coś takiego i myślą, że tak wygląda rzeczywistość. No nie, nie wygląda. Mówiąc krótko - opis stosunków wydał mi się naiwny i bardzo, ale to bardzo przerysowany.
Co do samego stylu, jest przyjemny. Nie drażnił, nie przeszkadzał. Pozwalał dryfować dalej przez tekst (w przeciwieństwie do treści). Dobór słownictwa bywał nietrafiony (choć oczywiście nie w całości), a wszystkie zdrobnienia typu "majteczki" sprawiały, że czułam zażenowanie i rozbawienie na przemian.
Być może gdybym nie znała rzeczywistości, nie miała doświadczenia ani z nikim nie rozmawiała na temat seksu, uwierzyłabym zapewne w to co powyżej zaserwowałeś, a moja opinia byłaby inna. Może nawet byłby to stosunek pozytywny. Jednak ja tego kompletnie nie kupuję. Nie jestem jednak docelowym odbiorcą, podobne pozycje omijałam zawsze szerokim łukiem, więc może być i tak, że ktoś kto w tym siedzi w Twojej "Lekcji erotyki" się zakocha.
Lecz niestety nie ja :)
Życzę powodzenia w konkursie i pozdrawiam ciepło :)
Hej!
Nie mam w zwyczaju traktować opisu opowiadania jako jego integralnej części, tak jak nie oceniam jakości powieści na podstawie wywiadu na jej temat z autorem. Stąd jedynie zwrócę uwagę, że notka "od autora" powinna w miarę możliwości znaleźć się w opisie i właściwie traktuję ją tak, jakby tam właśnie była, bo sprawy techniczne nie wpływają na odbiór samego opowiadania. JEdnak biorę sobie do serca obietnicę o braku wulgarności i subtelności - do tego na pewno wrócę i uzasadnię, dlaczego uważam za ważny składnik opowiadania o tej tematyce.
Cytuję aż cały "akapit", aby zwrócić uwagę na to, że się spieszysz. Nie precyzujesz jakie akcje charytatywne - ot, jakieś tam, lecimy do meritum. Pełna zgoda, że nie jest to istotne i nie o tym chcesz opowiadać. Chcesz pominąć otoczkę i wejść w erotykę. Ok - w porządku. Nie jest to zatem błąd, a celowe działanie, zwróć jednak uwagę na fakt, że odzierając akcję opowiadania od tej nieważnej dlań otoczki zawieszasz ją niejako w próżni. Dajesz czytelnikowi "jakieś coś gdzieś, nieważne" jako tło wydarzeń. Warto o tym pamiętać.
To już ważna częśc opowiadania - pierwsze spotkanie, które zostało opisane jako oniemienie bohatera i wtem jej już nie ma, a on ma w ręku jej wizytówkę. Zostawiłeś w opowiadaniu dziurę - jak ta wizytówka się tam znalazła? On stoi jak słup soli, a ona wyjmuje wizytówkę, wsuwa temu zombie do ręki i idzie dalej. Prawda, że dziwne? Ale tak zostało przedstawione.
To dobry tekst. Ciekawy. Ale bardzo nienaturalny. Ponownie brakuje mi otoczki która by usprawiedliwiła to nienaturalne pytanie.
To brzmi z kolei jak przygotowana odpowiedź, bardzo specyficzna w dodatku. Ludzie tak nie mówią - to pewne. Jednocześnie widać już na tym wczesnym etapie opowiadania specyficzny styl jakim się posługujesz. Widać w tym świadome działanie, stąd nie do końca jestem jeszcze pewien, czy traktować nienaturalność dialogu jako wadę, czy też jako zabieg artystyczny. Wybieram to drugie, bo wydzę w tym pewną konsekwentną celowość i liczę, że dalsza część potwierdzi te przypuszczenia.
Ok, ale tutaj się mimo wszystko przyczepię. Okroiłem zdanie aby było to jasno widać - pocałunek jest formą pragnienia aby być rozpoznawalnym. Rozpoznawalnym? Czy to jest właściwe słowo? Czy to chciałeś powiedzieć? Jeśli tak, muszę przyznać, ze nie rozumiem takiego ujęcia natury pocałunku. Co on ma z rozpoznawalnością?
Szczerze? Przechodnie się tak nie zachowują. Generalnie, ludzie tak nie robią. Powinieneś zaznaczyć, że była to grupka młodzieży - wtedy zgoda. Ale generalnie ludzie na zatłoczonym przystanku? Nie, a już na pewno kierowcy by się nie zatrzymywali.
Nadto drugie zdanie jest błędne gramatycznie - sugeruje, że popatrzeć chciały samochody, a nie kierowcy.
Używanie liczebników w tej formie niesie za sobą konsekwencje. Jest nieeleganckie, nie pasuje do prozy, ale przede wszystkim, użycie formy pierwszoosobowej ma dodatkowe implikacje. Tryb oznajmiający zdań, mimo znaczącego "około" oznacza, że bohater miał to wyliczone. To dziwnie brzmi. Lepiej w takich przypadkach uciekać od konkretów, bo czytelnik gotów obliczyć, ze pokonywali jeden metr w 9 sekund. Twoje zdania wmawiają nam, że bohater był skupiony na liczeniu kroków i czasu, a przynajmniej był ich wysoce świadomy. A o wiele lepiej byłoby zasugerować coś wręcz przeciwnego - że zgubił tę rachubę. Na przykłąd w taki sposób: "Pamiętałem, że hotel był co najwyżej kilkadziesiąt metrów dalej, ale szliśmy do niego chyba kwadrans" - ten nieidealny przykład tłumaczy, że bohater wie o długości drogi dlatego, bo ją już znał ("pamiętałem"), a przy okazji czas jest bardzo niepewny ("chyba"). No i zniknęły bezpośrednie liczebniki.
Oczywiście, zakładam że po drodze co i rusz bohaterowie przystawali ćwicząc pocałunki i inne rzeczy... ale Twój opis mówi co innego, mianowicie: "szliśmy spleceni dłońmi, zerkając na siebie", czyli jednak szli, nie ma wzmianki aby się zatrzymywali. Nawiasem mówiąc, raczej im się spieszyło - dałęś to do zrozumienia sceną z prośbą o rachunek.
Zbyt często powtarzająca się akcja - zwraca na siebie uwagę swoją nienaturalnością. Fakt, to dopiero drugi raz, ale opowiadanie jest krótkie.
Brakuje w tym chyba subtelności, nie uważasz? Niemniej jednak - ponownie teleportujesz bohaterów, bo oto bohater nagle wyciąga kartę do pokoju - nie wiadomo skąd ją ma, ot, lecimy dalej z fabułą, do rzeczy.
To niegramatyczne - poprawnie byłoby na przykład "zadając pytanie, zdałem sobie sprawę z tego", z kolei Twoja forma mówi, że doszło do niego coś, co zadawało pytanie - dziwna konstrukcja.
Hmm... Bohater nam tutaj troszkę kłamie kiedy opowiada o sobie. Wiem, zę hamulce puszczają, ale mimo wszystko - cały fragment o zwalnianiu i powściągliwej osobowości nie ma nic wspólnego z faktami.
Czy dobrze rozumiem, że bohater stracił przytomność bo przestał oddychać? Wiem, że jest coś takiego jak przenośnia, ale każesz mi w tym miejscu mocno naciągać słowa które napisałeś, aby nie wyrażały w tym miejscu niezamierzonego elementu komediowego.
Oj... Fakt, to jest terminologia w sumie medyczna, absolutnienie nie użyłeś słów wulgarnych. A jednocześnie jest to miejsce w którym przypominam, że chciałem wrócić do Twojej obietnicy. Że tak przypomnę: "szczyptę erotyki", oraz "subtelnym podejściem do seksu".
Dlaczego to ważne? Ano dlatego, że jest cienka granica między opowiadaniem które traktuje temat subtelnie, z odpowiednią dla prozy dawką porónań, odniesień i niedomówień, a opowiadaniem które ociera się - jeśli już stricte nim nie jest - o zwykłą pornografię literacką. Czym jest Twoje opowiadanie? Już wcześniej szarpało tę cienką nitkę dzielącą światy, ale tutaj brutalnie ją zerwałeś. masowanie wilgotnej łechtaczki jest tak bezpośrednim opisem czynności seksualnej, że w tym momencie opowiadanie można zakwalifikować bardzo jednoznacznie, a obawiam się, że im dalej tym nomen omen głębiej zabrniesz.
Zatem chwilowo zostawię Cię z tą myślą i powrócę do niej gdy nadejdzie taka potrzeba, a jestem przekonany, że tak się wkrótce stanie.
Masz dobre wyczucie źródła: ono jest subtelne, pełne porównań. Niemal nic nie jest weń powiedziane wprost. Czy tytuł tego rozdziału będzie coś znaczył?
Tak, zauważyłęm co robisz, a jednak zacytowałem właśnie to. Zacząłeś mianowicie tworzyć dialog niczym między Oblubieńcem a Oblubienicą z tytułowej PnP i byłem ciekaw co też zechcesz przekazać, tudzież - jak opiszesz miłosne uniesienie zręcznie operując słowem pisanym. I nagle - BACH - czar pryska po pierwszej wymianie zdań, znowu jesteśmy w czasopisemku dla panów, czy innym portalu dla napalonych nastolatków. Szkoda, wielka szkoda.
A jednak tuż po tym następuje fragment filozoficzny. W porządku.
Jeszcze przed chwilą "Chcę go poczuć" w trybie pornoliterackim, teraz w trybie filozoficznym bohaterka prowadzi zupełnie inną narrację. Odczuwam tutaj skakanie po stylach narracji, jak i sposobu wypowiadania się bohaterów. O ile to pierwsze ma swoje konsekwencje które opiszę za chwilę, o tyle to drugie łamie charakter bohaterki.
I po tym zdaniu kończy się moment filozoficzny i znowu mamy porno. Jeśli jako czytelnik chciałbym się zagłębić w "Pieśń nad pieśniami" i jej wyrafinowane opisy, to co chwila obrywam rozkojarzającymi, bezpośrednimi opisami czynności seksualnych. Gdybym poszukiwał pornoliteratury, to z kolei irytowałyby mnie filozoficzne przerywniki. Czym jest to opowiadanie i dla kogo je kierujesz?
Ech... I zapewniam Cię, że w PnP nie znajdziesz słowa "cipka", ani "penis". Twoje opowiadanie na pewno nie jest subtelne!
Ok... odpuszczam szczegółową analizę dalszej części. Oczywiście mamy tam naprzemienne i niezwykle intensywne zdobywanie szczytów z jednej jak i drugiej strony wzniesienia. Nierzadko flaga na szczycie jest wbijana jednocześnie przez dwójkę himalaistów. Chciałoby się rzec "alpinistów", ale wysokość gór jakie opisujesz nie oddałoby nic poniżej szczytu świata. Nie, to oczywiście nie problem - wszak opisujesz fantazje, a i w prawdziwym życiu nie jest to nierealne - nie w tym problem.
Problem w tym, co napisałem wyżej - dialogi są nienaturalne. Aspirują do górnolotnych odniesień do PnP, ale jednocześnie przerywane są wyjątkami które pasują do wiadomych źródeł.
Opisy - dokładnie ta sama historia. Huśtawka buja się od górnolotnych ambicji do czystego porno. Owszem, nie użyłeś wulgaryzmów, ale chyba nie jesteś świadom, że to za mało, aby dzieło było subtelne. Po raz trzeci powtórzę - w bezpośredni sposób opisałeś czynności seksualne. I nie o to chodzi, że jestem dewotą którego to razi. Po prostu zagrywasz na najniższych emocjach i w kluczowych momentach brakuje literackiej żonglerki słowem. Ot, nawet tak banalnej jak moja powyższa o zdobywaniu szczytów.
Podsumowując:
Początek - rzucił mi się w oczy pośpiech, zdradzający już na wstępie Twoje intencje. Koniec - przepełniony szczytowaniem, przewidywalny. Oczywiście nie mogło być inaczej, ale po takim opowiadaniu nie oczekiwałem suspensu, a raczej popisu literackim kunsztem - nie dostałem tego.
Ale aby nie było tak czarno - opowiadanie jest pisane sprawnym piórem, z daleka widać dobry warsztat! Potrafisz pisać naprawdę dobrze, a potknięcia są rzadkie i subtelne.
O wiarygodności i konsekwencji opowiadanie, bohaterów czy dialogów już swoje napisałem. Paradoksalnie - nie jest to wada. Widać, że celowo próbowałeś ustalić pewien styl i przyznam, że Ci się to udało, choć niestety, huśtawka klimatu bujająca się między porno a PnP zaburzała tak dialogi, jak i opisy i klimat całego opowiadania.
Gdybym miał coś poradzić, rzekłbym - piszesz dobrze, naprawdę dobrze. Napisz coś innego. Albo: spróbuj to napisać inaczej. Jak? To trudno ująć słowami, więc powiem przykładem: wyobraź sobie, że czytasz to swojej własnej, odpowiednio dorosłej córce i nie chcesz, aby podczas Twojej lektury zanadto się zawstydziła. Wiem, wiem - może to i głupi przykład, ale widzę w Tobie inteligentnego gościa, więc myślę, że bez trudu łapiesz, co próbuję przekazać.
Gdy tak myślę o mojej recenzji jako całości rodzi mi się pytanie: co lektura moich słów Ci daje? W sumie jestem mało konkretny. Ot, wytknąłem Ci bezpośredniość. Wierzę, że mylnie sądziłeś, że brak wulgaryzmów równa się subtelności - Twój wstęp sugeruje, że tak jest i mam nadzieję, że udało mi się wyprowadzić Cię z tego błędu.
Ale oprócz tego, z punktu widzenia pisarza? Mogę przypomnieć brak otoczenia który wytknąłem na samym początku. Bo spieszyłeś się do wiadomo czego. Jest jeszcze nieszczęsna żonglerka stylami narracji. Tak, nad tym zdecydowanie musiałbyś popracować, ale ponownie, piszesz na tyle dobrze, że podejrzewam, że gdybyś sam siebie nie rozpraszał tak jak rozpraszasz czytelnika, to dałbyś radę. I wracamy do "napisz coś innego". Ha! Może i coś w tym jest? Chyba czas kończyć przydługą recenzję. Mam nadzieję, że w jakiś sposób będzie dla Ciebie pomocna.
Pozdrawiam!
Bardzo dobra robota. Coś tam powyżej wytknąłem, znalazłem też "magnes przyciągną" - zjedzoną literkę "ł" - ale generalnie nie ma się do czego przyczepić. Brawo!
Tematyka erotyczna jest bardzo trudna i wielu autorów na niej poległo. Ciężko jest napisać dobry erotyczny tekst po polsku, ponieważ nasz język jest dość mocno ograniczony w zakresie słownictwa. Albo nasza nomenklatura jest stricte mdyczna, specjalistyczna (penis, pochwa, łechtaczka, kopulować) albo infantylna (pusia, ptaszek, a nawet - o Boże! - jaskinia rozkoszy :D), albo, co gorsza, obelżywa (przykładów nie będzie, bo chyba takie znają, niestety, wszyscy). Polacy to naród dość mocno zamknięty na sprawy seksu, który traktuje kwestie seksualności za coś nieczystego, krępującego. Nie umiemy ładnie pisać o seksie. Tym bardziej ciesię się i jestem ciekawa tego tekstu. Jak autor sobie poradził? Wybrałeś, autorze, wymagającą tematykę i na wstępie już masz plus, bo zawsze w cenie jest pisać o czymś, co nieliczni odważają się tknąć.
Ładny, precyzyjny i nieprzegadany (ale też nie lakoniczny) opis zachęcający do czytania. Przeczytałam również notkę odautorską na początku i jestem dobrze nastawiona. Widzę, że autor ma bardzo podobne do mojego podejście do erotyki. Lubię taką dojrzałość.
Wybacz, w tym miejscu parsknęłam śmiechem. Głośno. Jednocześnie poczułam współczucie w stosunku do bohaterki, bo rozpłynięcie się łechtaczki musi być nieprzyjemne i bolesne. Tak to jest, jak człowiek przez nieuwagę lawiruje między podmiotami w zdaniu.
Wydaje mi się, że akcja toczy się wybitnie szybko. Trochę było mi to nie na rękę. Mimo że sama akcja podzielona jest na krótkie części, czyli najpierw zapoznanie, potem obowiązkowa gra wstępna, dopiero później konkretny akt... To jest bardzo miłe. Mam jednak wciąż poczucie niedosytu. Być może wynika to z faktu, że mamy odmienną płeć i nieco inaczej zapatrujemy się na pewne sprawy. Udowodniono wszak, że kobiety zwykle bardziej skupiają się na samym budzeniu się uczucia, rozwijaniu się relacji, a samo to, co się dzieje w sypialni, nie jest aż tak fascynujące. Jednak jest to przecież opowiadanie erotyczne i nie mogę powiedzieć absolutnie nic złego, skoro tekst spełnia wymogi gatunkowe.
Ponadto jestem zadowolona i w sumie urzeczona, że zwracasz uwagę na takie szczegóły jak synchronizujące się oddechy i wspólny rytm bicia serc. Bohaterowie nie przechodzą "od razu do rzeczy", ale faktycznie rozkoszują się tą bliskością. Dzięki temu opis ich miłosnych przygód wydaje się ładny, a nie obleśny i wulgarny.
Dość odważne stwierdzenie, skoro mówi to do mężczyzny poznanego bardzo niedawno, z którym nie ma żadnych relacji poza tą związaną z cielesną zmysłowością. Trochę mnie to razi, bo znowu ja patrzę na tekst oczami kobiety i z jej punktu widzenia mogę coś powiedzieć o takiej sytuacji. Wydaje mi się, że to wszystko jest za wcześnie, trochę na wyrost. Że kobieta mogłaby takie sława wypowiedzieć mężczyźnie, do którego czuje coś więcej niż pożądanie, bo to jest wbrew pozorom oznaka uczucia większa niż rozchylenie ud.
No i proszę, właśnie o tym mówiłam na początku. "Cipka" nie jest słowem, które chciałoby się znaleźć w tekście literackim. Na Twoją korzyść jest fakt, że narrator jest pierwszoosobowy i może w sumie posługiwać się kolokwializmami, wyrażać swoje emocje, bluzgać albo głosić poezję, czemu nie. Ponadto w języku polskim naprawdę nie ma alternatywy. I tak jestem pod wrażeniem bogatego i ładnego słownictwa. Ale z tym dmuchaniem nie popuszczę, bo już któryś raz to widzę - domyślam się, że w powyższym zdaniu bohater nabrał powietrza i potem wypuścił je, kierując podmuch na wybrane miejsce. No właśnie - on "dmuchnąć na nią", a nie "dmuchnął ją", bo "dmuchać kogoś" to wiadomo, co potocznie znaczy :).
Haha, ale się wstrzeliłam z tą poezją ;). A naprawdę nie czytałam tekstu w całości przed napisaniem komentarza, tylko komentowałam w trakcie lektury. W każdym razie nie o tym miałam, lecz o tym, że bohater podoba mi się. Jest czuły, delikatny i dba o to, by w pierwszej kolejności zaspokoić swoją partnerkę. To miłe z jego strony. Nie jest egoistą i wiele kobiet chciałoby takiego seksualnego partnera.
Udany przypis. Lubię przypisy, bo przybliżają pewne rzeczy albo tłumaczą, co autor miał na myśli. W tym przypadku wiedziałam, że "Pieśń nad Pieśniami" to erotyk, ale o tej "cunnilingus" nie miałam pojęcia i cieszę się, że poszerzyłam swoją wiedzę.
Kolejna rzecz, która mnie urzekła. Nie ograniczasz się do opisu stosunku. U Ciebie seks jest czymś więcej - przyrównujesz go do wielu rzeczy, żeby go oddać z całą mocą, odwołujesz się do dziedzin z pozoru nie mających z nim wiele wspólnego. Poezja, muzyka, taniec ("ostry i dynamiczny taniec ekstazy w stylu Jazz" - ciekawe porównanie, intrygujące), medycyna... Z jednej strony "procesy biochemiczne i wydzielanie się hormonów", z drugiej "wejścia, kody i pasaże". Bardzo to fajne. Daje wrażenie, że autor wie, o czym mówi, a raczej - że jest na tyle dojrzały, by nie musieć się "spieszyć" i na gwałt dążyć do finału, żeby samemu się podniecić. On jest ponad tym wszystkim i już nie czuje potrzeby, by erotykiem sprawić sobie fizyczną przyjemność, ale również psychiczną. To, co na początku przeczuwałam - że traktujesz seks z szacunkiem - sprawdziło się, co mnie bardzo cieszy.
Trafne podsumowanie.
A to zdanie każdy mężczyzna powinien sobie wydrukować, oprawić i podpisać: "Przysięgam, że będę dążył do tego, aby wszystkie moje kobiety mogły powiedzieć to o mnie". Bardzo, bardzo ładne. Dodatkowo taka wypowiedź jest dowodem na to, że autor (i jego bohater) świetnie orientują się w kobiecej naturze, a nawet jeśli nie świetnie, to przynajmniej są świadomymi odbiorcami przekazów i obserwatorami.
Muszę przyznać, że jest to jeden z ładniejszych opisów szczytowania, jakie przeczytałam (a czytałam ich sporo). W 99% przypadków podczas lektury musiałam się skrzywić, bo były takie... ordynarne. A tutaj tego nie ma. Jest bardzo subtelny i jestem naprawdę pod wrażeniem. Pięknego języka używasz, autorze. A raczej - umiesz korzystać z tego, co język ci daje i maskujesz jego braki. Porównania, przenośnie i inne narzędzia narratorskie - to wszystko jest wykorzystane ze znawstwem i profesjonalizmem, dzięki czemu ten tekst nie jest o "pieprzeniu", ale faktycznie o "erotyzmie".
W podsumowaniu nie będę powtarzać tego wszystkiego, co powiedziałam już wcześniej. Starczy, jeśli napiszę, że to jeden z ładniejszych tekstów o tematyce erotycznej, jakie czytałam. Nawet jeśli są jakieś niedociągnięcia, to gdzie ich nie ma? Bohaterowie - i podejście autora do nich, ich "traktowanie" przez Ciebie - są dojrzali i wiedzą, czego chcą. Dobrze się to czyta. Przy czym zakończenie, mimo że ładne, trochę mnie rozczarowało, bo spodziewałam się... liczyłam? miałam ochotę na nawiązanie do początku, kiedy to mówi się szczególnie o fizjologii. "W ten oto sposób odbywa się akt płciowy stymulujący do wydzielania hormonów" - i takie tam. Wówczas opowiadanie nabrałoby charakteru, dodatkowego smaczku i byłby to akcent humorystyczny na koniec. Ale jeśli taka była Twoja intencja, by było całkiem na poważnie, okej, udało się osiągnąć cel, chociaż przez to wolę zadziorny początek niż nieco przezroczysty i mdły koniec.
Bardzo przyjemny w odbiorze erotyk z idealnie dobranym tytułem.
Zacznę od tego, że męczę się już trzeci dzień. Przeczytałam pierwszy akapit i nie... nie... Ja nie chce tego czytać. Jednak obowiązek obowiązkiem. Jesteś ostatnim autorem z przydziału, którego jeszcze nie skomentowałam. Nie mam więc już gdzie uciekać.
Dlaczego tak bardzo odpycha mnie początek? Dzieło powinno się bronić samo. Jeśli nawet autor uważa, że jego opowiadanie nie jest samo w sobie wystarczające bez jego słów wytłumaczeń to... CZEMU JA TO W OGÓLE MUSZE CZYTAĆ?
Drugi akapit wcale nie jest lepszy.
Ratunku.
Przeskakuje do Rozdział 1 - Pocałunek.
Sama bardzo lubię używać słowa odurzający do takich sytuacji i cieszą się, że widzę je wykorzystane prawidłowo.Gryzie się to z jego wcześniejszym paraliżem. Mogli taką atmosferę zbudować, ale na początku jednak był paraliż.
Jego odpowiedź na jejpasuje do kogoś kto nie wie o flircie nic. Dlatego:To wygląda jakby gość nagle nauczył się flirtować. Przed chwilą starał się uspokoić sytuacje uciekając się do wygłaszania suchych technicznych definicji, teraz nagle flirtuje? Nadal temu definiowaniu nieco więcej nastroju. Spróbuj przekonać czytelnika, że główny bohater wie co robi. Możesz pójść w druga stronę "Musiałbym sprawdzić – dokończyłem nieśmiało."
Trochę to brzmi krzywo. "Gdy przeciskaliśmy się między stolikami, nasze ciała czasem się o siebie ocierały. Czułem zapach jej perfum. Pachniały jak namiętność." pasowałoby bardziej, bo widać, że jest to subiektywna opinia narratora. (Tu uwidocznia się, że sama czasem pisze erotyki.) Nie trzeba nawet pisać, że podniecenie się intensyfikuje, wystarczy opisać prawidłowo scenę, tak by sam czytelnik to odczuł. Pisanie o uczuciach bohaterów jest niebezpieczne, musisz mieć pewność, że czytelnik je złapał inaczej wyjdzie tka jak z tym intensyfikowanie. Wydaje się to narzucone.Nie podoba mi się ten przeskok akcji. Marnujesz tka wiele potencjału odrzucając sceny w których mógłbyś budować nastrój. Dobór słów w scenie jest ok, ale jest zbyt nagła. Nie wiem czy nagle na siebie skoczyli, czy podchodzili do siebie nieśmiało? Czy odciągnęła go w ciemny kąt czy całują się w drzwiach restauracji?Weź nie przesadzaj. Jakim trzeba być człowiekiem by blokować ruch, bo ktoś się całuje to zaczęłam się śmiać. Widzę za kierownicami tych samochodów obleśne dziadki, które nie mają dostępu do internetu. Jednakże ich ślinienie się bardziej by przyciągnęło uwagę niż całująca się para.Określanie takich rzeczy dokładnie wybija z nastroju. Bohaterowie powinni być na tyle zatopieni w emocjach, że nie są w stanie określić takich rzeczy.
Może zróżnicuj ich jednoczesne wypowiedzi. Np.:
"- Masz ochotę - "...pogadać jeszcze w pokoju", zaczęłam, ale urwałem, gdyż w tej samej chwili ona się odezwała.
- Mogę wejść? - zapytała.
Uśmiechnęliśmy się do siebie urzeczeni jednością naszych myśli"
W każdym razie nastrój opowiadania mnie nie łapie, więc czuje się tylko coraz bardziej zażenowana.Znowu coś wymuszasz. Mam wrażenie, że nie za bardzo to pasuję do przedstawionej postaci. Nie dociera to do mnie. Może spróbuj to rozwinąć. Generalnie z abardzo się śpieszysz.
Koniec, nie dam rady czytać dalej. Jeśli nie jesteś zadowolony z mojego komentarza to zaznacz, że nie zgadza się z 3K, co zmusi mnie do kontynuacji lektury. Jednakże proszę cię byś tego nie robił.
Powodzenia w pisaniu następnych opowiadań, mam nadzieję, ze będziesz się wystrzegać wszystkich tych błędów, które popełniłeś tutaj.
Rozumiem, że chciałeś dobrze pisząc wstęp, ale moim zdaniem to zbędne, utwór powinien mówić sam za siebie. Za szybko lecisz z tym tekstem, na początku od razu przedstawiasz dzieje i postacie, zamiast je ukazać. Tekst jest przez to bardzo ogólnikowy.- to równie dobrze mogłoby opisywać czyjegoś bąka. ;-) Pierwszy kontakt z Margeret jest abstrakcyjny i minimalny, a ten utwór to romans, nie możesz tych scen tak spłycać i wręcz się od nich wymijać.- dlaczego mam wierzyć narratorowi skoro nie popiera tego opisami i dialogiem?- ja nie czuję, może jakieś opisy oświetlenia, wyglądu lokalu, pogody by pomogły.- za szybko z tym galopujesz, przez co wychodzi to naprawdę tanio. Zobacz, że na jednej małej stronie opisujesz ich pierwsze spotkanie i jednocześnie kontakt fizyczny. Dialog jest sztuczny i opowiadanie zaczyna przypominać zwykłego erotyka, a pisałeś o subtelności. Mi to jakoś się nie zgrywa. Dialog niewiele wnosi, wrzucasz swoje spojrzenie na pocałunek, które jest oczywistością i używasz bohaterki, by to poparła, jednak największym problemem tego dialogu jest fakt, że nie ukazujesz nam tych bohaterów prawie wcale, ich reakcji, specyficznych zachowań, wyglądu, mimiki, gestykulacji, osobliwości, charakteru. Koncentrujesz się tylko na tym erotyzmie i związanych z nim zagadnieniach. Więc, gdy powiedzmy czyta to ktoś kogo ten temat mniej interesuje niż inne możliwe gatunki lub nie jest jego numerem jeden, to może się tu strasznie rozczarować. Gdybyś tak włożył więcej starań w resztę aspektów utworu (opisy, bohaterów), to uwierz, że wyszłoby to wszystkim na dobre.- jak? czym? sprecyzuj? Co to za spektakl zmysłowości jak nie działasz na nasze zmysły?- to nie ma sensu, bo sama czynność odnosi się do tego spektaklu - po co przyjmować zaproszenie na spektakl, który się właśnie odbywa i to my go tworzymy? "Zaproszenie na spektakl erotycznej zmysłowości przyjęły usta: muskały się delikatnie, by po chwili zaprosić na scenę nieśmiałe języki, te pieszcząc się wzajemnie..." - ble... nie mój klimat ;-) ale wiesz o co mi chodzi.- serio? Naprawdę myślisz, że taką reakcję, by to wywołało? Jeśli tak, to musisz być młodą na duszy osobą. Nie ma sensu bym czytał dalej, bo po prostu będzie mnie skręcać. Utwór jest jak dla mnie infantylny i bardzo płytki. Dobrze, że starałeś się celować w subtelność, utwór nie był do 4 strony zbyt obleśny, nie wiem jak jest potem. Poza tym pochwalić mogę Cię jedynie za starania i może długość tekstu. Reszta jednak wyszła dość źle. Odniosę się jeszcze do kilku 3K. Z emocji jakie wywołał to nuda i zwątpienie. Historia, postacie i dialogi bardzo niewiarygodne. Opisów brak, a przez to atmosfery brak, immersji brak. Spójność pewnie jest i konsekwencja, ale nie wiem czy ma to tu jakieś znaczenie. Co mogę polecić, to pisać rozleglej, szczegółowiej, wyraźniej. Włożyć więcej charakteru w postaci i więcej obserwować ludzi, otoczenie, by móc pisać wiarygodniej. Poczekać z pisaniem erotyków. Nie poddawać się. Pisać. Pozdrawiam.