12.11.2020
Cześć!
Przede wszystkim, pierwsza część opisu jest w miarę zachęcająca, druga to niestety masło maślane, które nic nie wnosi. O literówce nie wspomnę.
Co do samego początku - pierwsze zdania nie są żadnym hakiem, nie są też jakieś złe - po prostu czytając je już spodziewam się sztampowego, typowego opowiadania jakich widziałem setki. Musisz też zastanowić się czy my jako czytelnicy w ogóle musimy wiedzieć o tych problemach z zajściem w ciążę. Jeśli uważasz, że tak - możesz to zostawić, choć lepiej napisać to w sposób, który dla mnie (czytelnika) będzie mniej obojętny. Jeśli to jest zbędne, szanuj czytelnika i oszczędź mu takich rzeczy.
Już po kilku zdaniach ma odczucie bardzo leniwego pisania. Sam jestem ogromnym fanem minimalizmu, ale taka eskalacja akcji i skrócenie brzmi bardzo leniwie "(...) . Wiedział, że jest przeklęty, dlatego też niezwłocznie ściągnął do swej chaty dwie czarodziejki."
Jaka czarodziejka, gdzie one są w ogóle? O czym ty do mnie rozmawiasz?
"do nowo narodzonego syna. " - tzn gdzie? są w burdelu?
tej to znaczy jakiej klątwy? - rozumiem, to mogłoby być zagranie pod suspens i dowiemy się z czasem, ale może działać jeśli czytelnik jest zaangażowany w tekst. Ja na razie zupełnie nie jestem.
" w geście opieki" - tzn jakim?
"kryształy magiczne. Jedna z nich władała zieloną magią, a druga błękitną." - ta magia ma coś wspólnego z tymi kryształami, czy jak?
Moim zdaniem jesteś na naprawdę dobrej drodze do robienia bardzo fajnych opisów, widać, że masz na to koncepcję, ale same opisy i pisanie kuleje. Najszybszym sposobem na poprawę tego jest po prostu jak najwięcej świadomie czytać. Czytaj, zwracaj uwagę co lubisz, a co nie - analizuj dlaczego tak jest i za jakiś czas zobaczysz ogromną różnicę.
"modlić do wszystkich bóstw, jakie znał." - tzn jakich? Albo "jakie"?
" Zaklęcia trwały kilka godzin." - jakie zaklęcia?
"zaprosił je do salonu" - salonu w burdelu czy gdzie? Bo nadal nie mam wyobrażenia gdzie to jest.
"proponując coś do jedzenia i poczęstował miodem pitnym na wzmocnienie sił." - to jest fajny niuans, który ogólnie zapewnia zwykle immersje i sprawia, że opowieść jest dużo bardziej przekonująca. Ale niestety najpierw musi mieć podstawy. (jednak takie perełki są dobre i moim zdaniem pokazują, że naprawdę jest tam potencjał, tzn. w Twoim pisaniu i rozumowaniu podczas pisania. Brakuje tylko warsztatu, ale to można akurat najłatwiej nadrobić. Tym bardziej, że nie rozgadujesz się, jak większość wannabe pisarzy, którzy do tego sami nie czytają - wręcz przeciwnie. Jesteś oszczędny, a to bardzo bardzo bardzo ważna i rzadka zaleta i szanuję za nią. Z resztą zobaczysz pewnie po innych tekstach jak inni piszą i się rozgadują nie myśląc o czytelniku i nie szanując jego czasu. Ty robisz odwrotnie - to bardzo bardzo dobrze. Dopracuj tylko warsztat i będzie zjawiskowo. Poważnie. Obiecuję. )
"Jakim wodzem?" - no właśnie, jakim wodzem? Są w wiosce indian czy gdzie, bo nadal nie wiem.
Naprawde, bez sensu, że ciągle wspominasz o klątwie, a ja nadal nic nie wiem. Zrozumiałbym sens tego jeśli zrobiłbyś to raz czy dwa. Ale to jest naprawdę słabe "klątwa klątwa klątwa" , ale nie wiemy jaka.
" jak za dobrych czasów." - tzn jakich czasów? Bo ciągle coś mówisz, sugerujesz, ale realnie my nic się nie dowiadujemy, nawet akcja nie idzie do przodu. Po prostu sobie mówisz (narrator) i tyle.
łody Horddrig miał talent do kowalstwa, ale niestety nie miał do niego serca. Jedynym zamiłowaniem obdarzał sztukę wytwarzania mieczy." - to jednak miał to zamiłowanie do kowalstwa czy nie?
" Kolejnym powodem do niepokoju i spędzania snu z powiek był fakt, iż młody Horddrig poświęcał wolny czas na wysłuchiwanie opowieści o pojedynkach, walkach i potyczkach." - i co w tym takiego niepokającego? Oczywiście, nadal nie mamy pojęcia jak wygląda świat, ale nawet gdybym sam miał jakiś stworzyć to biorąc pod uwagę inne zjawiska, których użyłeś do tej pory to bardzo wątpliwe żeby w takim świecie takie rzeczy były niepokojące.
Dialogi same w sobie są poprawne, lepsze niż większość randomowych amatorów - ale jednak nie brzmią przekonująco, przykład "
– Ojciec – zagadnął któregoś dnia podczas pracy w kuźni.
– Co tam?
– Chcę się uczyć fechtunku – powiedział Horddrig i z obawą spojrzał na ojca, wyczekując jego reakcji.
"
Trochę to przypomina strukturę dowcipu "przychodzi ktoś do kogoś i ten ktoś mówi (...)"
"– Walka do niczego dobrego nie prowadzi, ciągnie za sobą tylko śmierć, ból i cierpienie." - to wcale nie jest kliszowe, wyróżnia się od wszystkich innych opowiadań.
"Bronko, udawał obojętnego, jednak w środku, aż dygotał ze strachu, z ledwością unosił młot." - dygotał? To ma aż takie ptsd? Tak czy inaczej, zupełnie nie jestem w stanie tego odczuć, niestety, ale emocjonalnie w ogóle nie jestem zaangażowany w tekst.
Niestety, ale nie przemawia do mnie ta "wzniosłość" i te inne rzeczy które próbujesz zrobić (strona 5 i 6). Rozumiem to, uważam, że to dobry pomysł, ale jednak wykonanie po prostu trąci kliszą i kiczem, do tego dochodzi brak zaangażowania, którego zupełnie we mnie nie wzbudziłeś. Sam pomysł jednak dobry. Ogólnie podobają mi się te przeskoki ze sceny do sceny - albo raczej podoba mi się pomysł. To naprawdę bardzo fajny pomysł, dodaje dynamizmu i pcha akcję do przodu. Na pewno sugeruję tego nie porzucać i dalej brnąć w taką konwencję, ponieważ u większości ludzi tego się nie zobaczy (mówię poważnie i nie ironizuję teraz). Niestety trzeba popracować nad wykonaniem.
Sama konwencja takiej lekko gawędziarskiej opowieści moim zdaniem również jest znakomitym rozwiązaniem. Czepiam się jedynie wykonania.
"Bronko podszedł do syna i odsunął go na bok. Nie stawiał oporu. Oczom Bronko ukazał się ciężki miecz z rodzinnymi runami, który leżał na metalowej tarczy. Tarcza była tak mocno wypolerowana, że odbijała obraz jak lustro." - kolejny znakomity pomysł i wątek. Ogromna szkoda, że wykonanie kuleje - ale to naprawdę można poprawić więc się nie łam. Pomysłowośc i rozumowanie w pisaniu natomiast dużo trudniej jest rozwinąć.
" – Idę zabić bazyliszka – oświadczył Horddrig.
– Chyba żartujesz. Lepsi od ciebie próbowali i nie dali rady, a ty oświadczasz sobie, że idziesz zabić bazyliszka." - no właśnie, bardzo to kliszowe i nie-przekonujące. Poza tym niby czemu miałby iść zabić potwora i być w tym lepszy niż ktokolwiek? Nie dostaliśmy żadnego foreshadowing, które sprawiłoby żeby miało to dla mnie sens kiedy to czytam. Czytam sobie dalej i czytam i cały czas powtarza się to samo - to w sumie będzie moją uwagą końcową. Dostajemy tutaj bardzo kliszową, wręcz kiczowatą historię, w której pojawia się kilka rozwiązań i pomysłów, które naprawdę byłbym w stanie kupić, ale które (i historia sama w sobie) są niestety wykonane bardzo słabo.
I tutaj jest moje ALE, te pomysły i rozwiązania, mimo braku warsztatu - to jest coś co jest naprawdę rzadkie i wyjątkowe. Co więcej, sądzę, że Twój sposób pisania (o ile go dopracujesz) jest w stanie sprawić, że nawet taka względnie bardzo kliszowa historia robi się ciekawa, a czytelnik zaangażowany. Poważnie. A chyba ze wszystkiego tego szanują Twój nawyk oszczędności - większość pisarzy ma odwrotny nawyk (który jest tragiczny). Niektórzy nigdy go nie nabywają, sądzę, że naprawdę masz znakomite ( i bardzo rzadkie) pisarskie wyczucie - brakuje jednak warsztatu.
Na pewno nie łamałbym się i nie poddawał, bo sądzę, że możesz pisać naprawdę dobrze (wyjątkowo dobrze, a nie po prostu poprawnie).
Bardzo polecam czytać (dobre rzeczy, a nie wzorować się na współczesnej polskiej literaturze. To niestety smutna prawda. Tam, nawet w popularnych dziełach, znajdziesz masę rozciągania tekstu i ogólnie słaby skill. Moim zdaniem stać Cię na dużo więcej, dlatego polecam szukać dalej). Czytaj, rozkmiń sobie tak około 3 autorów, których uważasz za wzory, analizuj ich pisanie itp itd. Jeśli chcesz, możesz nawet próbować ich trochę naśladować. Tak czy inaczej, zwracaj uwagę na to co Ci się podoba i na to co Ci się nie podoba (tu przydatne są takie grupy jak ta, jest masa fatalnych tekstów). Moim zdaniem przy ogromnym wysiłku - bo niestety pisanie wymaga "Ogromnego wysiłku", a nie odrobiny i lepiej od razu zdać sobie z tego sprawę - będziesz w stanie pisać naprawdę zjawiskowo, głównie przez to, że Twoje pisanie ma pewną magię(pomysłowość i wyczucie), której brakuje nawet dobrym autorom, a już na pewno popularnym autorom w Polsce. I to chyba tyle : )
Ach! jeszcze może jedna rzecz - bardzo szanuję strukturę trzech aktów, nie wiem czy zrobiłeś to celowo, ale gdyby nie zważać na braki warsztatowe, utwór jest naprawdę bardzo sprytnie zbudowany (to jest to wyczucie, o którym mówiłem). Już samo to sprawia, że czyta(łoby) się go bardzo fajnie. Samo to jak przechodzisz od sceny do sceny również jest bardzo dobry. Bardzo byłbym ciekaw jakby wyglądała ta praca mniej więcej po roku Twojego dopracowywania warsztatu.
Życzę powodzenia i wszystkiego dobrego!