Droga Autorko, nie bardzo mam możliwość, standardowym tokiem skomentować ten tekst. Nie jest to proza, nie tworzy podstawowych składników, na które zazwyczaj zwracamy uwagę. Zapis pamiętnika, czy listu, w mojej ocenie nie podlega żadnym ocenom. Jaki miałaś cel, kiedy wstawiałaś taki tekst do oceny w konkursie?
Czy te zapiski są Twoją osobistą drogą? Czy to tylko wymyślona historia?
Jeśli to faktycznie Twoje przeżycia, to jest Twoje wnętrze, które nie sposób oceniać.
Nie mam pojęcia jak na to prawidłowo pojrzeć, więc podejdę do tekstu na dwa sposoby.
ZAKŁADAJĄC, ŻE TO TWÓJ WŁASNY PAMIĘTNIK (fragment):
Jeśli te wydarzenia faktycznie miały miejsce w Twoim życiu, to przykre i rozumiem wiele fragmentów tego tekstu. Kiedyś po traumatycznym przeżyciu i stracie bliskiej osoby, stworzyłam coś podobnego, ale jednak jako prozę, opowiadanie. Z fabułą (choć nie prawdziwą), to wplatałam w nią prawdziwe wydarzenia, które były tylko dla mnie bardzo osobiste. Wtedy miałam ogromną potrzebę napisania o nich i wyplucia z siebie tej traumy. Również wstawiłam to opowiadanie do konkursu i zebrało niezłe cięgi ;) Przede wszystkim dlatego, że chcąc wypluć emocje, średnio interesowały mnie wszelki zasady pisania tekstów. To był mój prywatny manifest i na początku byłam trochę zła, że ludzie tego tak nie rozumieją jak ja! No trudno, żeby rozumieli ;)
Teraz się z tego śmieję...
Kiedy patrzę na Twój tekst, myślę to samo. Nie jestem w stanie podejść do niego z takim uczuciem, jakie towarzyszyło Tobie. Oczywiście wywołuje on we mnie sporo emocji, empatia robi swoje, jednak poza tym, trudno stanąć nad nim i głębiej się w niego wczuwać, bo nie jest to przyjemne - chodzi mi tutaj o smutek i wywoływanie w sobie wspomnień, własnych doświadczeń - ani niema sensu analizować go pod kątem poprawności czy składników opowiadania. Bo to Twoje wnętrze i tutaj sposób w jaki je obnażasz, to już Twoja inwencja, Twoja droga.
ZAKŁADAJĄC, ŻE STWORZYŁAŚ TEN TEKST JAKO OPOWIADANIE:
Jeśli ta historia nie jest "z życia wzięta", to podlega już bardziej szczegółowej ocenie i tu muszę przyznać, jako czytelnik, że brak w niej tak wielu składników opowieści, ze trudno się w niej połapać. Przeskoki czasowe, brak szczegółów, opisów bohaterów, czy otoczenia, wprawia w niemałe zakłopotanie. Całość przeprowadza nas głównym wątkiem, który okraszony jest czasem jakimiś wstawkami ma inny temat. Zdarzenia, zachowania postaci, przyczyna i skutek, wszystko jest tutaj kompletnie zachwiane i niedopracowane. Papierowi bohaterowie, wciąż niezakotwiczona, umykająca akcja, która nie pozwala na głębsze wczucie się w tę historię - to przepis na próbę, ale nie osiągnięcie upragnionego celu. Tym celem może być zadowolony, spełniony czytelnik, który zaciekawiony, poruszony do głębi i pozostawiony z własnymi myślami, będzie rozprawiał we własnej głowie o tym, co przeczytał, patrząc jednocześnie na te wydarzenia przez własne, życiowe okulary.
Każdy ma inną wrażliwość, ale myślę że sprawny (nie psychopatyczny ;) ) mózg, zawsze w jakiś sposób zareaguje na tak emocjonalny tekst. Czy tak jak byś tego chciała? Czy spełnił on swoje zadanie? To już pewnie wiesz, u schyłku konkursu i otrzymaniu wielu komentarzy. Ja nie będę zgadywać, mam tylko nadzieję, że konkurs ten wniósł coś do Twojego życia, sprawdził się w jakiś sposób, a komentarze i wiele na niego spojrzeń, wniosą coś dobrego do Twojej twórczości.
Pozdrawiam i życzę powodzenia na dalszej drodze. Tej życiowej i tej autorskiej.
Ps: Zapomniała bym. Urzekł mnie fragment o obłaskawianiu Brutusa. Również uwielbiam psy i zajmuję się, z zamiłowania, poskramianiem właśnie takich "Brutusów". Cóż to za wspaniałe uczucie, kiedy wychodzą z konta i dotkną czubkiem nosa choć jednego, zdrętwiałego od trzymania bez ruchu palca :D
Bywaj!
Drogi komentatorze,
"Nie jest to proza, nie tworzy podstawowych składników, na które zazwyczaj zwracamy uwagę. Zapis pamiętnika, czy listu, w mojej ocenie nie podlega żadnym ocenom." - pamiętnik czy list jest jak najbardziej prozą, a nawet gatunkiem literackim, więc powinien podlegać ocenie jak każdy inny utwór literacki. Wstawiając ten utwór do oceny w konkursie miałam na celu właśnie poddanie go ocenie.
Masz prawo do swojego zdania, ale tutaj pozwolę sobie nie zgodzić się z nim.
Nie są to moje przeżycia. Miały wyglądać wiarygodnie, miały wywołać w czytelniku emocje - też te nieprzyjemne. Czy nie taki jest cel pisania?
Dziękuję za pochylenie się nad tekstem i informację zwrotną. Każda jest cenna i pozwala wybrać ścieżkę, którą chce się dalej rozwijać (bo nie da się zadowolić wszystkich).
Właśnie dlatego, aby rozwiać wątpliwości co do mojego zdania, podzieliłam komentarz na dwie części.
Pisząc o nie ocenianiu pamiętnika, chodziło mi raczej o to, że nie widzę potrzeby oceny czyichś prawdziwych uczuć wspomnień i formy ich zapisu, jeśli są prawdziwe.
Osobiście uważam, że jest to zbyt osobiste i podczas traumy, można sobie to zapisywać w jakiej tylko się chce formie.
Natomiast w drugiej części wyraźnie zaznaczyłam, że odnoszę się do całości, jakoby była wymyślona.
Myślałam że wyraziłam to jasno :)
Co do emocji - udało Ci się doskonale wywołać cały ich szereg. Osiągnęłaś swój cel.
Trudno było jednoznacznie się odnieść do testu, nie mając tej podstawowej informacji, której mi właśnie udzieliłaś. Myślę, że pomocną dla Ciebie będzie informacja, iż obstawiałam tak na 80%, że są to prawdziwe wspomnienia. To mnie naprawdę zbiło z tropu! :) Tym bardziej gratuluję.
Pozdrawiam i życzę powodzenia.
Tekst napisany prostym językiem, łatwo przyswajalnym, bez niepotrzebnych udziwnień. Jest to tym bardziej zaleta, że historia opowiedziana jest przez osobę będącą przez większość utworu dzieckiem. Więc zachowana zostaje zgodność między osobą, której myśli poznajemy - a językiem jakiego używa.
Historia spójna, logiczna choć gra na wyeksploatowanym już motywie utraty bliskiej osoby. Mnie, niezbyt sentymentalnego faceta, takie historie niespecjalnie porywają, ale do wielu czytelników z pewnością bardziej przemówią.
Podoba mi się ta sztuczka, iż szczegół - t.j. pies - nie pojawia się ot tak, by zaraz zniknąć, ale wraca później zarówno jako kolejny pupil jak i weterynarię na którą idzie bohaterka. Podoba mi się też przytoczenie nazwy miejscowości z jakąś informacją o niej. Wrzucenie takiego 'rodzynka' (byle niezbyt często), dzięki któremu czytelnik coś tam się nowego dowie o świecie zdecydowanie działa na plus.
Historia bez jakichś zaskakujących zwrotów, zakończenie niczym nie zadziwia więc opowiadanie to taki trochę raport ze stanu emocjonalnego bohaterki.
Podsumowując - choć nie jest to tematyka, która mnie pociąga to uważam opowiadanie za napisane fajnie i autorka zdecydowania powinna pisać nadal. Popracować więcej nad fabułą.
p.s.
Tu mi coś zazgrzytało. Nadawcy? A może odbiorcy. Nie mogę złowić myśli.
Podoba mi się forma, w jakiej napisałaś/eś ten utwór - w formie listów do zmarłego taty. Czytając pierwszy akapit byłam nieco poruszona, bo kilka lat temu sama straciłam tatę... Lecz potem zrozumiałam, że to jednak zupełnie inna sytuacja. Bohaterka była dzieckiem, a jej ojciec odszedł nagle.
Dalszą część czytałam już bez większych emocji, ale chyba też większych emocji tu nie wyczuwałam... Nie wiem, czemu. Tekst jest napisany bardzo fajnie i w poprawnej formie, ale chyba jakoś tak za bardzo... jednym ciągiem? Nie wiem do końca, jak to określić. Są wspomnienia, przytaczane różne zdarzenia z życia, ale jakoś tak bezosobowo.
"Kupiłam malutki znicz. Nie mogę postawić go u ciebie, ale pomyślałam, że na oknie też będzie w porządku." - to zdanie mi się podoba.
Śledzę jeszcze ten tekst i zastanawiam, co mi nie gra... Chyba po prostu za mało skupiasz się na emocjach, a za dużo na suchych faktach. Właśnie. Dziewczynce umarł ojciec, a ja w ogóle nie czuję jej rozpaczy po nim. Tylko takie suche fakty - nawet czytając, że chciałaby, aby ją przytulił, jakoś tego nie czułam. Może wynika to z formy listu, ale czy ja wiem? Emocje to emocje. I tylko ich mi tu brakuje, bo cała reszta - opisy miejsc, osób, zdarzeń - jest w porządku.
"Biorą ślub. Bez mojej zgody postanowili, że zamieszkamy we troje. Nienawidzę go. Jest idiotą, skoro myśli, że dam się przekupić prezentami. Jej też nienawidzę.
Znów zostawiła mnie zupełnie samą. Czemu to ty umarłeś?" - Ok, to jednak też jest dobry fragment. Czuć te negatywne emocje wobec mamy i jej nowego partnera.
"Czasem zastanawiam się, czy mnie słyszysz. Czy po prostu tamtej jesieni przestałeś istnieć? Uleciałeś wraz z liśćmi, które opadły na mokry chodnik, a gdy zgniłeś jak one, nie pozostało już nic?" - a może do mnie po prostu nie przemawia taki poetyzm? Nie twierdzę, że jest zły, widocznie niektórzy ludzie myślą w taki sposób... Mi takie myślenie wydaje się nierealistyczne (porównanie do liści itp) - może też dlatego nie lubię poezji tak w ogóle ;)
"Zamiast rycerzy na białych koniach były zaradne księżniczki, które potrafiły znaleźć rozwiązanie każdego problemu." - polubiłabym tego jej tatę, fajny facet.
"Marzę, by wrócić do Polski i tę skromną świeczuszkę zapalić u ciebie, a nie w oknie." - to zdanie też mi się podoba.
Generalnie tekst jest spójny i konsekwentny. I jest to z pewnością coś nietuzinkowego i godnego uwagi. Jak dla mnie zbyt gładko napisany. Może jakby były jakieś wykrzykniki? Pytajniki? Bardziej potoczna mowa? A tu takie grzeczne wszystko. Co nie oznacza, że złe, bo piszesz dobrze, i co ważne - bez błędów ;)
No. I to chyba tyle. Powodzenia w dalszym rozwoju ;)
Dziękuję bardzo za informację zwrotną. Subiektywne wrażenia są najważniejsze, szczególnie przy tekście którym próbowałam wywołać emocje :)
Mam co przemyśleć i nad czym pracować. To dobrze!
Hej. Ten początek - wiem co tu robisz i to działa, ale jak dla mnie to taka słaba zagrywka, ale to subiektywne i może okazać się, że innym się to spodoba.- tu masz błąd logiczny i możesz się tłumaczyć, że dziecko mogłoby go popełnić, to jednak nie przystoi to w kreowanej fikcji literackiej. Zaraz też następuje zdanie, które strasznie z nim kontrastuje- tu dziecko używa wyszukanych epitetów i cały tekst przez to traci na wiarygodności.- to jest ładne, choć musiałem się zastanowić zanim zrozumiałem. Ogólnie ten paragraf z dziadkiem podobał mi się najbardziej.- to też nazbyt dorosłe i niszczące immersję.- to też kolejne, mimo że ładne, to przegięcie.i znów, tak sobie myślę, że wyszłoby temu utworowi na lepsze gdybyś postarzyła dziewczynkę i tylko te zdziecinniałe kwestie poprawiła.- to jest super, bardzo mi się podobało, ale no właśnie, musisz postarzyć nieco narratorkę. Dalej wszystko podobnie, bardzo fajnie, ale ten początek zepsuł cały odbiór. Teraz też poniekąd rozumiem użycie liczb, ale samo ich wpisanie nie zmieni odbioru, bo nie jest wiarygodne. Może gdyby z początku wyrzucić epitety i zmniejszyć wiek, a później zrobić jakiś większy przeskok w latach, to byłoby ok, ale to już zostawiam Tobie do przemyślenia. Gdy jest starsza Twoje pisanie działa i jest wiarygodne, także tylko te początki są do poprawek moim zdaniem. Trochę za dużo streszczania w rozdziale 16. Końcówka jest mało satysfakcjonująca, zbyt zwykła. Może gdybyś wrzuciła tu jakieś ładne i świeże przemyślenie na koniec, bo jest ich dużo w tekście - potrafisz je tworzyć, to poprawiło by to wrażenie. Sam nie wiem czego spodziewałem się na końcu, ale na pewno czegoś więcej... I odczuwam tu jakieś tłumaczenie niż ciekawe rozwiązanie przez co wychodzi dość niesatysfakcjonująco. Nie wiem czy Ci tym pomogłem, ale takie są moje odczucia. Najbardziej w tekście podobają mi się te spostrzeżenia i porównania. Naprawdę potrafią ładnie budować atmosferę, wprawiać w zadumę i działać na wyobraźnie. Tematyka jest smutna i gdyby nie to jak piszesz, to czułbym się nieco oszukany, ale to, że podkreślasz ją bardziej tymi ładnymi zdaniami, usprawiedliwia sposób. Choć najlepiej byłoby nie zaczynać od tej tragedii tylko ją nabudować, bo sprawia to trochę wrażenie pójścia na skróty. Ok, chyba dość już napisałem. Gdy czegoś Ci jeszcze zabrakło w moim komentarzu to pytaj, chętnie sprecyzuję. Pozdrawiam.
Cześć,
Dzięki wielkie za przemyślenia. Są bardzo cenne, tym bardziej, że z perspektywy czasu zgadzam się całkowicie - nie wyszło mi z ukazaniem czasu i wieku bohaterki.
Jest nad czym pracować, ale to dobrze :)
Pozdrawiam!
Na wstępie pochwalę Cię - napisałaś opowiadanie ckliwo-melancholijno-obyczajowe. Fuj! No... znaczy się nie przepadam ;)
A jednak - udało Ci się mnie wciągnąć i zainteresować. Dobry warsztat, nie najgorsza próba realizacji sposobu narracji. Nie bez błędów, ale też wskazująca, że przy oszlifowaniu mógłby wyjść z tego piękny brylant!
W czasie tego konkursu uparłem się na przywiązywanie wagi do pierwszych zdań. Najpierw nie celowo - po prostu natrafiłem na opowiadania, które miały w nich rażące błędy gramatyczne, lub obnażające poważne braki warsztatowe. Właśnie miałem to samo zrobić z siódmym opowiadaniem pod rząd, ale zepsułaś ten ciąg. I bardzo dobrze. Twoje pierwsze zdanie jest nie tylko gramatycznie poprawne, ale samo w sobie już mówi wiele o historii którą otwiera.
Podwójna obietnica i dwie znane klisze - odbiór ze szkoły i adopcja upragnionego zwierzaka. Próbujesz wywołać emocje idąc na łatwiznę utartym schematem. Nie ma w tym nic przesadnie złego - często takie zabiegi działają i nie bez powodu. Właśnie dlatego można je uznać za iście na łatwiznę... ale też właśnie dlatego są stosowane. Grunt, to zdawać sobie z tego sprawę, aby nie przesadzić.
Czy jesteś wierząca czy nie - duża litera w słowie Bóg powinna się znaleźć. Nie masz tu wszak na myśli bogów Olimpu czy innego Cthulhu ;)
Nadawcy, czy adresata - co miałaś tutaj na myśli? Może celniejsze byłoby porównanie do pisania listów i wrzucania ich do szuflady/niszczenia - ale to zależy, co chciałaś powiedzieć.
Fajne nawiązanie, ale zepsułaś je popełniając poważny błąd - Sherlock nie spadł!
Sposób wypowiedzi sugeruje, że już opowiadała ojcu o "pajacu" ojcu. Ale czytelnik dowiaduje się o nim pierwszy raz i choć sposób wyrażania się dużo mówi, to nie wiadomo skąd się wzięło uprzedzenie. To zdanie wydaje się wyrwane z ciągłości - brakuje dosłownie kilku słów przejścia od zakochanej matki do pajaca. Jest to też kolejna klisza/sztampa w opowiadaniu - co niekoniecznie jest jego wadą. Zwracam może na to przesadną uwagę, bo nie mieszczę się w grupie docelowej opowiadania.
Myślę, że nie przedstawienia ojczyma jest poważnym niedopatrzeniem. Sposób narracji sprawia, że w zupełności wystarczyłoby kilka zdań - pojedynczy wpis/wspomnienie, aby pokazać, dlaczego nowy tata jest gorszy. Albo aby pokazać, że obiektywnie nie jest gorszy, a jego wina polega głównie na tym, że nie jest tym właściwym. Z punktu widzenia dziewczyny mogłoby to fajnie zadziałać, ale straciłaś tę okazję.
Mocne. I dzięki temu dobre. Tym razem nie wytknę kliszy.
Myślę jednak, że to zdanie mogłoby się pojawić w innym miejscu. W takim, gdzie mogłoby bardziej zaszokować.
Możliwe też, że "Jej też nienawidzę" - o ile jest wiarygodne, to zbyt mocne. Nawet jeśli prawdziwe - uważam, że lepiej byłoby to pozostawić w niedopowiedzeniu. W kontekście i domyśle, ale nigdy wprost. Wówczas "Czemu to ty umarłeś?" miałoby podwójną moc, a tak pozostaje naturalną kontynuacją i wytraca swój wydźwięk.
To bardzo ładne zdanie - fragment o tym ulatywaniu wraz z liśćmi. Osobiście nie lubię takich ckliwości, ale starając się ocenić obiektywnie - to naprawdę ładnie brzmi i może się podobać.
Natomiast wzmianka o "gniciu" - trochę tutaj kontrastuje i się gryzie. Pomyśl o tym tak: w jaki sposób wyraziłaby się bohaterka Twojego opowiadania o najdroższej w świecie osobie, gdy ta umarła? Że odeszła, czy że padła trupem? Powiedziałaby "ciało", czy "zwłoki"? Abstrahując od nieudolności sporządzonego naprędce przykładu - myśląc o osobie tak drogiej porównanie do gnicia nie pasuje. Kontrastuje w wydźwięku opowiadania i tworzy wyraźny dysonans w narracji.
W bardzo zły sposób wprowadziłaś imię ojczyma - należało to zrobić wcześniej. Tak to czytelnik może z góry założyć, że mieliśmy przeskok kilku lat i dziewczyna wróciła do kraju ze swoim mężem/chłopakiem.
Motyw ukazania ojczyma jako dobrego człowieka nie winnego temu jak jest pokazany - ten potencjał o którym wyżej napisałem, że go zmarnowałaś - teraz go wykorzystałaś. I super. Wciąż myślę, że warto byłoby jego osobę pokazać wcześniej. Tym razem nawet odwrotnie niż wyżej sugerowałem - pokazać go nie jak dobrego człowieka niesprawiedliwie ocenionego przez bohaterkę. Choć też można. Udało Ci się pokazać jak popełnia ludzki błąd - czy to przez niezrozumienie, czy proces adaptacji do nowej rodziny - motyw z narzekaniem na oceny w szkole zrobił tę część roboty. W tym miejscu oczyszczenie go z tych win pokazałoby, że jest człowiekiem, popełnia błędy, ale dostrzega i stara się robić to, co uważa za dobre.
Innymi słowy - dokładnie to, co zrobiłaś. Tylko że opowiadanie cierpi na to, że jest za krótkie. Rozbudowane wątku ojczyma, zwłaszcza że ten okazuje się taki ważny, dużo by dodało. Przy okazji mogłabyś tez rozszerzyć postać matki - ukazać ją może nie w takim jednoznacznym świetle, bo tak to trochę jest jednobarwna, ale jednocześnie niewiele o niej wiemy.
O, i super! Jakbyś mi czytała w myślach - zaczynasz dodawać barw postaci matki, uczłowieczać ją. I tym bardziej ważne jest to co napisałem przed chwilą - zabrakło jeszcze ze dwóch scenek z jej udziałem, aby lepiej ją wykreować przed tą przemianą - o ile to przełamanie jest wstępem do rozwoju i napraw relacji rodzinnych.
Dopiero teraz się zorientowałem, że te cyferki to wiek bohaterki i że to coś na kształt corocznych podsumowań. Do tej pory zastanawiałem się, dlaczego numeracja zaczyna się od 10 i założyłem że to numerowanie wpisów w pamiętniku które uznałem za nieistotne. To kiepsko świadczy o mojej domyślności, ale też może być objawem nie do końca przemyślanej narracji. Rozważmy to zatem krótko.
Wcześniej wpisy zdawały się być czymś na rodzaj pamiętnika który mógł być pisany w dowolnych odstępach czasu - zwiódł mnie jeden z pierwszych, w których dziewczyna uskarżała się, że dzieci się z niej śmieją bo wciąż z nim rozmawia - co sugerowało, że robi to często, ciągle, a nie co rok w tajemnicy. Może tak było, może nie - w tym momencie opowiadanie się nie broni, bo nie wiemy.
Zrobienie z tekstów dorocznej "rozmowy" z ojcem opowiadania to wspaniały pomysł, choć może ta idea sprawiła, że wpadłaś w pułapkę nie dopowiedzenia dziejących się na bieżąco szczegółów których brak wyżej wytykałaś. Fabularnie musiałaś "zdążyć" do odpowiedniego wieku bohaterki. Jednocześnie musiałyby się odbywać co pół roku, aby sensownie dawkować informacje - no, nie musiałyby, ale być może to właśnie sprawiło, że wpisy zdają się być bardziej szczątkowe niż powinny.
Zacytowałem to zdanie nie wiedząc co z nim jest nie tak, tylko czując, że nie pasuje. Ale już doszło do mnie - ono jest po prostu zbędne. Ponadto jest winne później pojawiającemu się powtórzonemu słowu "adopcji".
Za długie zdanie, za dużo zaimków - z tych powodów po drodze zgubiłaś jeszcze podmiot domyślny. Z treści zdania okazuje się, że pies wracał po adopcji do... obcych.
Gryzie taka hiperbolizacja i to na kilku płaszczyznach. Abstrahując od tego, że otoczenie pozwoliło jej na tkwienie ponad dwóch godzin w bezruchu - czemu służy tak nienaturalny upór dziewczyny? Może psa adoptować nawet jeśli nie podszedłby do niej.
Wreszcie, opis sugeruje, że nie mogła nawet drgnąć, bo od razu pies by się wystraszył - czy ona ma nadludzkie zdolności? Ta scena wywołała u mnie bardzo mieszane uczucia.
Cały akapit o pluszaku jest dziwnie napisany, niezrozumiały. Zdaje się niepoprawnie przełączać między czasem przeszłym a teraźniejszym. Przeskakuje też nagle bez ostrzeżenia do historii z dzieciństwie. Te przeskoki sprawiają, że zlepek zacytowanych zdań powoduje totalne skołowanie. Czytelnik też nie wie, że dziewczynie jest smutno i dlaczego i fakt że za chwilę się tego dowiaduje nie naprawia niczego - przeczytałem ten akapit wiele razy zanim odkryłem, że on rzeczywiście ma sens. Tylko że kontinuum jest w nim tak przedstawione, że nie było to łatwe zadanie.
Uważam, że cały akapit należy przeredagować aby się pozbyć problemów.
A jednak to nie były doroczne rozmowy? Widzisz - numeracja mnie zwiodła jednak nie bez powodu.
Wydaje mi się, że szybko przeleciałem przez całość. Opowiadanie jest krótkie, ale też lekkie - po prostu dobrze napisane, sprawnie się je czyta nie licząc kilku potknięć. Dobry warsztat naprawdę świetnie rokuje!
Aby niczego nie pominąć, przelećmy jeszcze szybko przez punkty 3K:
1. Początek - Bardzo ładnie wprowadzasz w klimat opowiadania i informujesz czytelnika o tym co powinien na wstępie wiedzieć. Nie można tu wiele zarzucić - dobra robota.
2. Emocje - Moje kamienne serce nie było zdolne poczuć niczego... Ale czuło, że miejscami prawie Ci się udaje. Dobra robota. Serio - po prostu opowiadanie nie jest dla mnie, ale widzę, że się spisałaś. Gdybyś położyła fundamenty pod kilka spraw, to byłoby naprawdę nieźle!
3. Wiarygodność - To bardzo wiarygodne opowiadanie. Pojedyncze niuanse, z wyjątkiem tej sceny w schronisku, nie zaburzają tego, co delikatnie budujesz.
4. Bohaterowie - Tutaj to co wyżej napisałem - robisz kawał dobrej roboty i można tylko żałować, że nie zrobiłaś jej nieco więcej, przedstawiając postacie matki i ojczyma szerzej. Nie "lepiej", a "szerzej" - bo robisz znakomitą robotę, tylko zabrakło kilku dodatkowych scen.
5. Dialogi – Brak. Tudzież całe opowiadanie jest dialogiem. Tak serio - świadomie wybrałaś konkretny sposób narracji którego naturalną konsekwencją jest brak dialogów. Być może nawet zasadne byłoby przedstawienie słów wujka w nie bezpośredni sposób - choć nie wiem jak miałaby je spamiętać/sparafrazować dziesięciolatka. To nie jest tak, że brak dialogów to wada. Można tak wybrać i napisać dobre opowiadanie - co zrobiłaś.
6. Opisy – Też właściwie brak, a raczej takie minimum. Tutaj jednak myślę, że mogłaś dać coś więcej, aby ubogacić całość.
7/8. Atmosfera + Immersja - Żeby się nie rozpisywać, to powiem tylko, że piszesz na tyle dobrze, że jesteś w stanie nadać utworowi ton i go utrzymać na tyle, że potrafisz zbudować klimat i czytelnika weń wciągnąć.
9. Spójność/konsekwentność –
10. Pomysłowość/nowatorstwo autora -
11. Najlepszy moment - "Czemu to ty umarłeś?" - niewypowiedziane, prawdziwe pytanie podszyte nutką pragnienia: "Czemu to nie ona umarła?" robi robotę.
12. Koniec - Hmm... Trudno mu coś zarzucić. Jest dobre, podsumowuje całość, stawia kropkę - wszystko jak należy.
Zadałem sobie jednak pytanie: Ciekawe, jak wyglądałby w tym miejscu wpis z numerem np. 65?
13. Przekaz - Czy aby tytuł faktycznie pasuje do treści? Bo zakończenie zdaje się temu przeczyć ;)
Ziarenko przekazu można dostrzec w postawie ojczyma, któremu udało się z czasem dostrzec to, co niewidoczne na pierwszy rzut oka. Że warto patrzeć tak, aby zobaczyć.
14. Wskazówki i rady lub uznania i gratulacje - Tutaj pójdę na łatwiznę: nie po to pisałem to wszystko powyżej, żaby jeszcze mieć tu wiele do dodania. Warsztat masz dobry, pozwalasz się wczuć w klimat i zrozumieć bohaterkę.
Zrobiłaś kawał dobrej roboty, opowiadanie potrzebuje tylko jeszcze jednego drafta - trzeba dopisać kilka scen i skorygować kilka drobnostek. Być może pokusić się na jakieś opisy?
Fakt, że spodobało mi się opowiadanie z natury tych, za jakimi nie przepadam sprawia, że zapewne jest jeszcze lepsze, niż mi się wydaje ;)
Pozdrawiam i dziękuję za poszerzenie horyzontów!
Powyżej coś tam wytknąłem, ale ogólnie to robisz dobrą robotę ;)
I od razu muszę dodać PS - na śmierć zapomniałem napisać ważną sprawę.
Ten doroczny wpis pamiętnikowy cierpi jako całość na jedną, najważniejszą wadę. Coś, co albo przegapiłaś całkowicie, albo wdrożyłaś zupełnie nieumiejętnie.
Mianowicie, główna bohaterka jest narratorką pierwszoosobową. Zaczyna opowiadać gdy ma dziesięć lat, kończy jako siedemnastolatka. W tekście tego nie czuć. Od początku wypowiada się jak dorosła i to się nie zmienia w trakcie opowiadania, a przynajmniej ja tego nie odczułem.
Nie ubogaca się jej słownictwo, nie zmienia sposób opowiadania, nie rozwija postrzeganie emocji. Ta wada opowiadania jest moim zdaniem kardynalna - sam się dziwię, ze o niej zapomniałem, choć odnotowałem w pamięci, aby na koniec się o tym rozpisać.
Warto byłoby ten dodatkowy draft opowiadania przeprowadzić mając to na uwadze. Wymagałoby to jednak mocnego przeredagowania znacznej części tekstu. To jest jednak coś, co sprawia, że to opowiadanie jest zaledwie dobre, a nie znakomite.
Daj znać, co o tym myślisz - z mojego punktu widzenia, to jest najważniejsza kwestia odbierająca całości znacznie więcej niż wszystkie moje wcześniej wymienione uwagi.
Dziękuję serdecznie za tak obszerny i merytoryczny komentarz. Dałeś mi wiele cennych wskazówek, wszystkie zapamiętane na przyszłość!
Co do "odliczania" - zamysł był że to właśnie wiek bohaterki. Rozmawiała z tatą regularnie, ale tu mamy urywki z rocznic śmierci. Przyznaję, nie wyszedł mi ten pomysł.
Pozdrawiam! :)
Wyszedł, wyszedł - wymaga tylko pewnych korekt i uwagi na ewentualne nieścisłości z którymi może się wiązać. Natomiast jeśli się ma taki pomysł utrudniający i uda się błędów uniknąć, zwykle powstaje efekt wow - czytelnik jest pod wrażeniem, jak autor rozpracował swoją wizję i przemyślał całość.
Myślę, że o ile tutaj potknęłaś się na wielu płaszczyznach, to zapamiętanie tego na przyszłość sprawi, że napiszesz coś fajnego w przyszłości.
Cześć.
Mylisz się czas leczy rany i sam to udowodniłaś tym opowiadaniem. Czas leczy rany, ale blizny pozostają na zawsze.
Początek mnie zaskoczył i wciągnął. Spodziewałem się zupełnie czego innego a zaserwowałaś mi pyszne danie.
Nie wiem czemu ale niewiele emocji mi towarzyszyło przez cały ten tekst. Pewnie chciałaś pokazać ich cały wachlarz ale mnie ogarnął spokój i wyciszenie. Nie wiem czemu ale nie czułem bólu, smutku, tylko ten spokój. Na koniec pojawiło światełko, lekki uśmiech i nadzieja.
Historia z życia wyciągnięta jakich wiele, świetnie pokazałaś upływ czasu i dojrzewanie psychiczne. Bohaterka równie żywa i namacalna. Być może niejedną taką osobę poznałem albo przeszedłem obok niej. Może ktoś taki mieszka niedaleko mnie. Jestem w stanie uwierzyć że mogłaś to napisać pod wpływem własnych przeżyć. Tyle że na podstawie tego tekstu nie czułem jej rozpaczy, bólu, tylko smutek i spokój.
Ogólnie historia jakich wiele w życiu rzeczywistym, niczym nie zaskakuje, koniec jakich wiele napawający nadzieją.
Pisarsko solidna robota. Fajnie się czytało. Nie nudzisz i nie wdajesz się w zbędne opisy które nic nie wnoszą tu wszystko ma swój cel.
Pomimo wszystko mogę powiedzieć że zakończenie było szczęśliwe. Tylko ten spokój i wyciszenie.
Jeszcze jedno, trochę mi przeszkadzało ta przewidywalność. Książkowy przypadek.
Pozdrawiam.
Dziękuję za pochylenie się nad tekstem. Szczególnie ważna dla mnie jest informacja zwrotna na temat emocji, które ci towarzyszyły.
Zapamiętane na przyszłość!
Cześć. Ładnie, w sposób bardzo refleksyjny próbujesz oddać głębię żalu, straty, śmierci. "Nawet świat płacze zimnym, listopadowym deszczem"- bardzo ładne zdanie. Z tej historii widzę, że jest to śmierć nagła, niespodziewana, rozrywająca serce najbardziej córce-można zatem wnioskować, że miała ona najsilniejszą, najbliższą więź z Ojcem, i jego strata jest dla niej najtrudniejsza. Umiesz oddać atmosferę tej pory roku, plastycznie ją przedstawiasz, jakbyś malowała pędzlem obraz. bardzo lekko mi się czytało ten pamiętnik?mimo ciężkiego tematu. " Powietrze pachniało mokrą ziemią"- kolejne piękne, wręcz poetyckie zdanie. Oprócz tego co jest niewątpliwie Twoim zasobem, czyli język, kilku rzeczy mi jednak brakuje. Nie jest ich jednak sporo, zaledwie kilka. Rozumiem, że ta forma spisanych wspomnień jest dość specyficzną, jednak odniosłam wrażenie, że opowieść ta jest urwana, początek był naprawdę początkiem? szukałam jakiegoś wstępu, myślałam, że go pominęłam. Boga piszemy zawsze z dużej litery. Za mało ( jak dla mnie) wskazówek w jakim czasie są umiejscowione te wspomnienia? czy to wszystko było przywoływaniem myśli z przed jednego dnia, kilku, czy wręcz roku. ? czy jest to jedynie monologiem dziewczynki, która myśli o rzeczywistości w jej realnym wymiarze? np: dzisiaj mi było żle, lecz miesiąc temu czułam, że żyłam..." nie wiedzę tu rozróżnienia co wprowadza lekkie zamieszanie w odbiorze utworu i tak bardzo interesującego. Nie wiemy też, czy jest to mała dziewczynka, czy już starsza, jak ma na imię? to by jeszcze bardziej zbliżyło czytelnika ( w być może ) podobnej sytuacji do głównej bohaterki. Wywiązała by się między nimi więź, a o to chodzi w czytaniu, i poszukiwaniu w literaturze licznych odpowiedzi na pytania o sens istnienia. Tekst oceniam jako bardzo wartościowy. Pisz dalej, szlifuj, i zdobywaj kolejne szczyty! :)
Witam. Przeczytałam opowieść jeszcze raz. Zmieniłam zdanie. Podoba mi się pomysł powieści. Możliwe, że wcześniej nie skupiłam się na tekście, tylko na błędach. Niniejszym, muszę napisać co mnie urzekło, a co nie. Cytuję:
" Zobaczysz go, kiedy przekwitną i je sprzątniemy?"- ( 'Zobaczysz go kiedy przekwitną.'-( to zdanie w zupełności, by wystarczyło, tak to traci formę i sens.) Lepiej niekiedy skrócić zdanie, by miało ręce i nogi, niżeli się plątać.
"Udawać, że wciąż gdzieś jesteś.
To jak pisanie listów, tylko bez nadawcy."-( Bardzo ładne porównanie. O coś takiego mi chodzi. Brawo.)
"
Wciąż opowiada, jak pięknie wygląda mgła otulająca zbocza gór."- ( przed 'jak' nie stawiamy przecinka.) Ogólnie lepiej jest nadużywać interpunkcji, niż nic nie robić. Natomiast odsyłam Cię do punktów 3 K, gdzie jest pięknie wszystko wytłumaczone.
"Gdyby bóg był dobry"-( nie wiem czy to ważne ale ja zawsze piszę"Bóg" z dużej litery. Państwa też.)
"
„ Czy po prostu tamtej jesieni przestałeś istnieć?"-( ładne)
"Nie pamiętałam, że byliśmy kiedyś w cyrku."-( Nie pamiętam żebyśmy byli.) Lepiej brzmi prawda?
"To on namówił mamę, że powinniśmy wszyscy cię odwiedzić."-( kolejne zdanie bez składni.) Lepiej byłoby np. To on namówił mamę, żebyśmy cię odwiedzili.
"Nie pamiętałam, że byliśmy kiedyś w cyrku."-( tutaj powtórka błędów." że byliśmy") Przeczytaj sobie na głos. Sama sprawdź.
"Przełamała się i opowiedziała, jak zabrałeś mnie na występy."-( "zabrałeś" w czasie teraźniejszym, a opowiada w czasie przeszłym?) Myślę, że czasowo się zgubiłaś. Raz piszesz w czasie przeszłym, a raz w teraźniejszym. Musisz się trzymać jednego czasu, bo czytelnik zgupieje.
"W noce"? -( w nocy.)
"Możesz liczyć, że nigdy nie zapomnę zapalić dla ciebie świeczki."-( zdanie nieskładne.) "Za ciebie?"
Dobrnęlam do brzegu. Cieszę się, że znalazłam ląd, bo już zaczynałam tonąć. Ogólnie powieść nie w moim stylu. Być może znalazłaby swoich odbiorców. Praca nad formą zdań,
budową. Jest parę zdań, które mają potencjał. Jest akcja. Ciągle coś się dzieje, że nawet autorka tekstu pogubiła się czasowo. Było, jest czy będzie? Brawo za pomysł. Trzeba popracować gramatycznie i z fabułą. Odsyłam do powieści najlepszych autorów na tej stronie oraz do punktów 3 K. Tam będzie więcej wskazówek i informacji, które napewno się przydadzą. Pozdrawiam serdecznie.
Początek przykuwający uwagę. Wybrałaś dobrą formę w postaci rozmowy ze zmarłym ojcem, dzięki temu można
wgłębić się w uczucia bohaterki, utożsamić się z nią. Przez cały tekst czuć przejmujący smutek, a prosty język jeszcze bardziej go podkreśla. Na końcu prawie uroniłam łzę.
Historia bardzo wiarygodna, aż szkoda tej dziewczynki, której świat wywrócił się do góry nogami, a matka jeszcze wszystko utrudnia. Nie spodziewałam się, że to ojczym stanie na wysokości zadania i pomoże dziewczynce.
Świat przedstawiony prosto ale wystarczająco. Moim zdaniem ten minimalizm podkreślił i wydobył cały smutek bohaterki.
Zakończenie dające nadzieję, że może jednak będzie dobrze.
- tutaj inaczej bym zbudowała zdanie, wychodzi jakby to tata dotkliwie pogryzł pitbulla.
- rewelacyjne porównanie.
- pluszowego zamieniłabym na "pluszaka".
Cóż mogę powiedzieć? Dobrze mi się czytało i Twój tekst zagrał na moich emocjach. Sądzę, że to chciałaś osiągnąć :)
Tak z ciekawości: tekst zaczyna się od 10. Czy jest coś jeszcze wcześniej?
Gdyby tata nie zareagował w porę, straciłabyś oko. Bardzo dotkliwie go pogryzł””[/c]
Cześć!
Kurczę, faktycznie coś nie gra z tym psem. Jakby tata był na tyle waleczny, że wyszedł bez szwanku i sam pogryzł zwierzaka.
Liczby w założeniu przedstawiają wiek narratorki. To co było wcześniej jest wplecione w każdy fragment. Odpowiednio dla 10 lat jest historia kiedy się urodziła.
Powinno być to lepiej zaakcentowane, tu mi coś nie poszło. Też dobrze wiedzieć.
„Zupełnie, jak w moim pierwszym wspomnieniu...” dziecko, które miało trzy lata, nie pamiętałoby takich szczegółów. W jakiej sukience była, w co była ubrana jej mama, wiem, że miało to być pierwsze wspomnienie, które pamięta, ale prawda jest taka, że prawdziwe wspomnienia (a nie obrazy z przeszłości) dzieci mają dopiero po piątym roku życia. Podmiot liryczny mógł pamiętać, że jeździł po tym lesie i się wywalił, ale nie z taką ilością szczegółów.
Rozumiem, że matka chciała uciec od żałoby, ale na początku dowiadujemy się, że wyjeżdżają z kraju mniej więcej po miesiącu, nie wiemy po jakim czasie pisany jest kolejny ,,list", wydawać się może, że jakoś niedługo po wyjeździe. Zakochać się po miesiącu od śmierci męża może zdradzać, że nie mieli najlepszych relacji w małżeństwie. Jeśli nie miałaś na celu takiego zabiegu, pomyśl nad próbą rozciągnięcia czasu, wystarczyłoby kilka dodatkowych zdań o tym jak głównej bohaterce się żyje w nowym otoczeniu, kilka dodatkowych wydarzeń i czytelnik miałby wrażenie, że mięło więcej niż miesiąc.
Tekst warsztatowo jest dobry, czyta się go przyjemnie, wręcz płynie i łatwo przyswaja się informacje, pilnuj tylko czasu, bo czasem piszesz w czasie teraźniejszym, a zaraz w przeszłym. „Po trzeciej baśni zaczęłam odkładać je w momencie, kiedy historia toczy się innym torem."
Główna bohaterka jest bardzo wiarygodna, na początku jest zła na Boga, na świat, przeżywa śmierć ojca, z każdym kolejnym listem widzimy jej powolną przemianę, ból powoli mijał w naturalny sposób. Na koniec przyszło coś bardzo prawdziwego, nie będzie już z ojcem tyle rozmawiać, ale będzie o nim pamiętać. Była już na tyle dojrzała, że wiedziała, że musi żyć dalej. Dla mnie w tym momencie jest już o wiele starsza, ból minął i została jedynie tęsknota, która jest i zawsze będzie.
W tekście bardzo łatwo przekazujesz emocje, nie robisz sztucznej oprawki, wszystko jest prawdziwe i łatwiej to czytelnik odbiera.
Dziękuję serdecznie za komentarz.
Co do wspomnień, sama mam wiele takich, które dałabym sobie rękę uciąć, ze miałam 3-4lata. Dopiero po weryfikacji z rodzicami okazuje się, że w wielu byłam starsza, ale nie wszystkich ;) Mimo wszystko w tych najwcześniejszych dominują właśnie kolory. Kiedyś nawet to weryfikowaliśmy w większej grupie osób i to był punkt wspólny - im wcześniejsze wspomnienie, tym więcej barw.
Co do "zdrady" mamy, możliwe że zawiódł mój zamysł. Każda liczba oddzielająca akapity to wiek narratorki. Czyli od śmierci taty minęły dwa lata. Trochę mniej o tyle, że pewnie nie od razu przedstawia się nowego partnera dziecku.
Dzięki raz jeszcze, wszystkie uwagi były cenne i są zanotowane na przyszłość.
No widzisz, kompletnie nie rozumiałam o co chodzi z tymi liczbami, przyjęłam, że to ilość już napisanych listów, nie do końca było to dla mnie jasne, ale jak tak mówisz to ma większy sens :D