Odwiedzasz pracownię Pióromana

Mój ojciec nazywał się Aleksander Domorov i pochodził z Rostowa nad Donem. Matki nie pamiętam wcale, a sam o sobie wiem tylko tyle, że urodziłem się jeszcze na zachód od Uralu. Na zniszczonym dowodzie, który od wielu lat leży na dnie torby, widnieje imię Witalij, lecz nie znaczy już nic więcej, niż pusty zbiór liter. Zostawiłem je gdzieś daleko, wędrując po wyjałowionych stepach i martwych tajgach. Ludzie, których spotykam na pustkowiu mówią mi Apostoł. Właściwie to wszystko co mogę powiedzieć o sobie, ale nie o mnie tu chodzi. Po prostu chodzę, słucham legend i opowieści oraz próbuję je zapisać, aby kolejne pokolenia zdegenerowanej ludzkości mogły je poznać. By mogły poznać dzieje bohaterów, tworzących historię IV. Rzymu...