Pióromani - konstruktywny portal pisarski
zygzak

Załóż pracownię
Regulamin

Dzisiaj gości: 84
Dzisiaj w pracowni: 0
Obecnie w pracowni:
ikonka komentarza

Opowiadanie i marzeniachikonka kopiowania

Autor: Relten twarz męska

grafika opisu

rozwiń




Stoje nad ta malutka kuchnia, woda gotuje sie w czajniku, mam nadzieje ze Ona zaraz wstanie.
Fajne to mieszkanie, male ale przytulne. Biorac pod uwage ze wynajete tak na szybko, w obcym dla mnie i jej miescie... w sumie calkiem calkiem. Wariactwo to bylo, spotkac sie po wymianie paru wiadomosci na Lento, po tych kilku rozmowach telefonicznych, tak...kilku ale jak dlugich, raz przegadalismy prawie cala noc, w pracy ledwo trzymalem sie na nogach, ale usmiech nie opuszczal mej twarzy, koledzy glupio na mnie patrzyli, ale co mi tam, mialem cos innego w glowie, wlasciwie kogos innego. Dziwne to, myslalem ze w tym wieku mi sie to juz nie przydarzy. Kiedys... inna sprawa, ale teraz!!! Zwariowalem poprostu, ale tak w fajnym stylu. Ona dalej spi, kiedy sie w koncu obudzi, juz szklankami glosniej stukac nie potrafie, woda gotuje sie po raz piaty chyba. Wczorajszy wieczor byl meczacy ale piekny, caly dzien byl taki. Nie minal nawet jeden dzien od kiedy sie po raz pierwszy zobaczylismy. Kiedy pociag wjezdzal na peron nie mialem odwagi wyjrzec przez okno, zreszta kogo mialbym tam zobaczyc, nie mialem pojecia jak wyglada. Blondynka, sredniego wzrostu... tak chyba wyglada co dziesiata kobieta w

1




Polsce. Ona nie wiedziala o mnie wiecej. Ale co to ma do znaczenia, to nie istotne, siedzac w wagonie cieszylem sie na nia, poprostu na jej obecnosc. Chcialem z nia rozmawiac, spacerowac, patrzec jak pije kawe, je bulke, jak przechodzi przez dzwi, jak jej wlosy na wietrze faluja, jak zamyka i otwiera oczy.... rany, oszalalem, takie bzdury... ale dotyczyle jej, wiec byly wazne. Mimo to uwazam ze zwariowalem, mam tylko nadzieje ze u niej jest podobnie. Przez telefon bylo tyle tematow, tyle wspolnych rzeczy ktore nas interesowaly, nasza przeszlosc. Przyszlosc zostawilismy aby sama sie ukazala.
Zaraz chyby zrzuce jakis garnek na podloge, moze to ja obudzi. Mozna wode przegotowac? Ciekawe czy smakuje jeszcze na wode po dziesiatym gotowaniu?
Wiedziala ze jestem w przedostatnim wagonie, dworzec byl pusty, moglem wyjrzec z okna ale chcialem wyjsc z pociagu, rozejrzec sie i Ja zobaczyc, chcialem aby to spotkanie, takie banalne w sumie, bylo niepowtarzalne. Wyjsc na peron i Ja natychmiast ujrzec i wiedziec natychmiast ze to Ona. Tak tez sie stalo. Nie bylo to trudne, po za nia w tej czesci perony siedzial tylko jakis gosciu na lawce, dwoch pijakow klocilo sie o butelke wodki, jakis facet

2




stal z kwiatami w rekach.
Stala tam, obok kolumny, jednak przyszla. Balem sie ze sie nie pojawi, ze te ostatnie dni, te rozmowy byly tylko tak sobie, ale byla. Na moment nie wiedzialem co zrobic, nie moglem sie ruszyc. Zapytalem wczoraj czy przy spotkaniu bede Ja mogl pocalowac w policzek, powiedziala ze jesli tego nie zrobie to sie obruci i pojdzie :) Zobaczyla mnie, usmiech pojawil sie na jej twarzy, na mojej rowniez, jeszcze pare krokow, juz prawie jestem przy niej, pocalunek, krotkie objecie... jestem u celu. Kwiaty marnie wygladaja, ale coz, w pociagu siedzialem 3 godziny. Kiedy opuszczalismy dworzec, chwycila mnie za reke i tak ujrzelismy nam obojgu nieznane miasto.
Nastepne kilka godzina byly cudowne. Najpierw zostawilem bagaz w mieszkaniu, postawilem plecak obok jej nierozpakowanej jeszcze walizki, Ona tez dopiero 2 godziny temu przyjechale.
Ten pomysl spokania w obcym miescie nie wyszedl odemnie, jakos tak sie pojawil i byl najlogiczniejszym rozwiazaniem. Nie planowalismy tych trzech dni jako nieustajacej orgi lub czegos w tym stylu, ten temat nie pojawil sie wcale. Chcielismy poprostu pozostawic wszystkie problemu tam gdzie byly i spotkac sie na neutralnym terenie.

3




Obawialem sie troche o to czy nie bedzie sie mnie bala, w koncu moglem byc morderca, zboczencem i tak dalej. Ufala mi jednak, ja ufalem jej.
Potem poszlismy na spacer. Mozecie mnie torturowac ale nie powiem Wam nic o tym miescie, nie mialo znaczenia, istnialo poprostu, otaczalo nas, dawalo nam swiatlo tego wieczoru, bruk po ktorym spacerowalismy, lawki na ktorych siadalismy, ale bylo tylko kulisami dla naszej rozmowy i dla nas samych.
Nie pamietam tez co jedlismy w tej malej restauracji, pamietam tylko dotyk jej reki na mej rece kiedy ja objela po posilku, jej oczy patrzace na mnie, ta glebie w tych brazowych oczach... Ten wieczor byl magiczny, lepszy tysiackrotnie od tego ktory zaplanowalem w myslach.
Gdzies kolo polnocy wrocilismy do mieszkania ale moze byla i juz druga w nocy, nie istotnie.
Nie wiem czy powinienem wejsc do jej pokoju, moze nie wypada. Nie chce zeby to zle zrozumiala. Nie wiem czy pije rano kawe czy herbate, tak malo wiem, ale tej wody wiecej nie bede gotowal, a pomysl z garnkiem na podlodze porzucilem.
Jest dopiero dziewiata rano, ale do piatej rozmawialismy wiec moze za wczesnie? Nie chce tracic zadnej sekundy, mamy ich tak malo, ide. Na tycy mam kawe i

4




herbate, na wszelki wypadek.
Stojac przed jej dzwiami uswiadamiam sobie ze nie mam reki aby zapukac, odkladam tace na podloge. W tym momencie dzwi staja otworem i otrzymuje najwspanialszy pocalunek w mym zyciu.

5




Wyrazy: Znaki: