Enya szła wzdłuż malowniczych zatoczek Fennu. Trzciny, śpiewające w nich ptaki, inne stworzenie dające znać o swoim istnieniu dźwiękiem, ruchem czy szelestem. Późno Wiosenne słońce miło przygrzewało. Od czasu do czasu powiewał delikatny wiatr, niczym muśnięcie skrzydeł motyla. Nie dawał on jednak ochłody choć od czasu do czasu mógł poruszyć włosami. Na niebie nie było widać ani jednej chmurki. Niebo było czyste. Choć nie było aż tak gorąco by temperatura wywoływała dyskomfort dziewczyna czuła podniecenie obecnością ukochanego mężczyzny znajdującego się tuż obok. Lars Astorio, wysoki jak dąb, potężnie zbudowany. O włosach brązowego koloru mimo że były krótko przystrzyżone. Był On następcom tronu w Nortgardzie, rozległej krainie w północnej części Królestwa Erdu. Jego ojciec Helm był szanowanym przez swych chorążych dowódcom, ale i wojownikiem, ponieważ nie obce mu było stawanie do walki ramię w ramię z jego ludźmi. Enya czuła wielki respekt do Lorda Nortgardu. Podobne wrażenie wywoływał jego syn Lars. Dla większości ludzi był żywą kopią ojca. Waleczny jak On, a do tego zdobywający szlify w strategii i
1
sztuce dowodzenia pod okiem ojca. Nortgard w przyszłości mógł liczyć na wspaniałego przywódcę. Lata dobrobytu jakie rozpoczęły się gdy władzę w Nortgardzie objął Helm miały wielką szansę trwać nadal pod rządami jego syna. Nieco mniejsza była szansa na spokój od miecza dla ziem podległych rodowi Astorio. O ile Helm będąc wielkim wojownikiem i dowódcom dał już dowody swego kunsztu, o tyle jego syn, choć miał wszelkie predyspozycje by dorównać ojcu, musiał dopiero udowodnić czy jest ulepiony z tej samej, twardej, żylastej gliny Nortgardu z jakiej był ulepiony jego Ojciec, czy jednak, jak wróżyli mu nieprzychylni, różnica między ojcem, a synem będzie znaczniejsza niż tylko wiek. Dla niej jednak dla Enyi Lars był czuły i opiekuńczy. Poznali się około roku temu podczas turnieju na zamku Bayweth w Dorzeczu, rodzinnym regionie z którego pochodziła Enya. Jej ojciec Arthur Roxley, Lord Dorzecza z organizował go na cześć Najwyższego Króla Erdu. Lars dotarł do finału. Zgodnie ze zwyczajem, każdy walczący w oficjalnych turniejach odbywających się w Erdu, wybierał swoją damę, spośród obecnych podczas walk dziewcząt,
2
najczęściej na wydaniu – córek obecnych na turnieju lordów. Oficjalnie, kim ona jest pozostawało tajemnicą. Oficjalnie żadna z kobiet nie wiedziała który rycerz ją wybrał. Oficjalnie żaden uczestnik nie mógł wyjawić tożsamości swojej wybranki. Według zwyczaju mógł tego dokonać tylko jeśli odniósł zwycięstwo. Podczas tamtego turnieju Lars Astorio dotarł do samego finału, podczas którego po długiej walce pokonał swojego oponenta, bliżej nieznanemu rycerza z Ashdale na południowo wschodnim krańcu kontynentu. Po walce, Lars ocierając pot i krew z rany na czole, jaką zadał mu Ashdalczyk, potoczył wzrokiem po szlachetnie urodzonych zasiadających na widowni. Gdy jego wzrok spoczął na jego damie, wybrance upatrzonej jeszcze przedwczoraj, nim turniej w ogóle się rozpoczął, nabrał powietrza i donośnym głosem wykrzyknął.
- Enya Roxley, moją damą którą wybrałem, jest Enya Roxley, córka Lorda Arthura Roxleya władcy Dorzecza. Po tych słowach Lars padł na ziemię. Jego ciało wzbiło tuman kurzu. Pognieciony gdzieniegdzie przez drewniany miecz pancerz ćwiczebny pokrył się pyłem. Przyszły Lord Nortgardu nie mógł w tym momencie
3
wiedzieć, że pierwszą osobą jaka dopadła do jego ciała była jego dama. Teraz po roku od nawiązania znajomości szli razem nad Fennem ciesząc się swoim towarzystwem i okolicznościami które temu towarzyszyły.
- Kocham Cię wiesz? - powiedziała Enya
- Coś tam słyszałem - Dziewczyna dała mu sójkę w bok. Udał że to bardzo go boli.
- Ała, Ała, Pani nie bij swego uniżonego sługi.
- Lars, proszę nie wygłupiaj się, chcę z tobą o czymś porozmawiać.
- Zamieniam się w słuch - Lars nadal miał szelmowski uśmiech, jednak patrząc w poważne już, stalowo szare oczy Enyi, natychmiast spoważniał. W tym momencie przestał być wesołym młodzieńcem na spacerze nad rzeką ze swoją ukochaną. Teraz był poważnym Larsem Astorio, synem Wielkiego Helma.
- Mów proszę - powiedział łagodnie. Dziewczyna spojrzała na niego, w jej oczach stanęły łzy, jedna z nich potoczyła się po policzku, znacząc go wilgotnym śladem. Lekki powiew wiatru zsunął na jej śliczną twarz kosmyk włosów tak czarnych że smoła wydawała się przy nich biała jak mleko. Lars odgarnął jej niesforne włosy których zapach tak uwielbiał za jej ucho ozdobione złotymi
4
podłużnymi kolczykami. Czekał aż dziewczyna powie co ją zasmuciło.
- Boję się - wyszeptała. Lars ze zdziwieniem spojrzał na nią
- Czego?
- Boję się że twój Ojciec mnie nie zaakceptuje. Lars na chwilę się zamyślił. Blizna na czole po drewnianym mieczu Ashdalczyka poruszyła się
- Rozważałem to. Albo zgodzi się na nasz ślub, a jeśli tego nie zrobi zrezygnuję z tronu. Dziewczyna wytrzeszczyła na niego oczy
- Nie możesz tego uczynić
- Dlaczego - milczała - no powiedz mi dlaczego. Kto mnie powstrzyma.
- Tak nie wolno, odpowiedzialność.. - nie dał jej dokończyć.
- Chcę Ciebie za żonę. Dla mnie nie liczy się nic więcej. Nortgard nie jest wart tego bym miał zrezygnować z uczucia do mojej damy. Kocham moją ojczyznę, kocham mój lud, chce go bronić, chce być godnym następcom ojca, ale to wszystko nie jest warte garści piachu jeśli miałbym zrezygnować z ciebie.
Dziewczyna patrzyła na niego z uwielbieniem. Kochała go za tą pewność, za tą siłę jaka od niego biła. Wiedziała że nie kłamie Padła mu w ramiona wtulając się jego tunikę. Czuła pod nią potężne mięśnie. Wiedziała że jednym ruchem ramion, muskularnych i
5
twardych niczym konary wielkiego drzewa, mógłby ją zgruchotać. Dla niej jednak był niezwykle delikatny. Ogromne dłonie przywykłe do trzymania miecza, spoczęły delikatnie na jej plecach i ostrożnie je gładziły. Dziewczyna czuła falę tkliwości wobec tego mężczyzny. Podniosła głowę. Stojąc blisko Larsa musiała wysoką ją unieść. Spoglądała na nią spokojna twarz przyszłego Lorda Nortgardu. Lars pocałował ją w czubek głowy.
- Nie bój się. Wszystko się ułoży. Trzeba tylko trochę cierpliwość. Gdy wrócę do Whitehall pomówię z ojcem. Najdalej za dwa miesiące zostaniesz moją żoną, panią Whitehallu.
Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie.
- Najdroższa, będę musiał wracać do domu. Przyjechałem tu w tajemnicy. Ojciec myśli że jestem na inspekcji naszych fortów obronnych przy granicy z Północną Marchią.
- Wiem, rozumiem. Mój ojciec także nie wie o naszym spotkaniu. Uważa że jeszcze mam czas na ślub, a przynajmniej tak mówi.
Enya wydęła policzki, płatki małego noska się poruszyły gdy parsknęła ze złością.
- Czasem czuje się jak klacz na końskim targu. Tu nie chodzi o czas, tylko o to by trafiła się jak
6
najlepsza partia. Jak by mógł to by mnie wydał za Najwyższego Króla
Lars przygarnął ją do siebie ponownie. Wyglądała ślicznie gdy się złościła.
- Dwa tygodnie, obiecuję.
Lars odsunął się od niej. Czas mi w drogę. Do zobaczenia kochana.
Ruszył do swoich ludzi czekających kilkanaście minut drogi o brzegów Fennu.
- Pamiętaj, dwa tygodnie, obiecałeś - krzyknęła za nim Enya
- Przysięgam - powiedział i oddalił tak że dziewczyna już go nie widziała.
7