Rozdział 1. Ariel Cherikk. Feniks rodzi z się popiołów.
Ariel ( lub Molly bo tak miała na drugie imię) obudziła się. Albo raczej „ szokująco” otworzyła oczy. Była w jakimś pokoju. Ale jak się tu znalazła? Czuła się dobrze, a więc żyje . Dobrze znaczyło że poza niesamowitym bólem w głowie nic jej CHYBA nie było.
" Powinnam być zimnym trupem” – to była pierwsza myśl , która jej przyszła do głowy. Express myśli.
Przypomniała sobie, że siedziała z tyłu i przeglądała Twittera. Nudziła się wtedy bo chyba ktoś się kłócił o nią , coś było o jej przyjaciołach , szkole i innych bzdurach .Jakoś tak. Tyle . I tak za dużo.
Próba pamięciowa zakończyła się gwizdem w głowie i próbą rozsadzenia jej głowy od środka . Ariel zawyła z bólu głośno i z oczu poleciały jej łzy,
Nikt jej nie słyszał.
-Na mój gust stara, to ty byłaś już martwa - mruknęła do siebie.
A więc hm prosektorium ? Chyba nie, bo spostrzegła że jest podłączona do kilku urządzeń i kroplówek. Ile tu leżała ? Nie wiadomo. Śpiączka farmakologiczna ? Może. Ariel zacisnęła górne zęby na dolnej wardze.... Pamiętała
1
chyba " gigantyczne” uderzenie w auto, potem zapadła w ciemność....
I znowu natłok myśli.
Głos policjantki, strażaków, próbujących wyciągnąć " martwą" 15latkę spod " tego czegoś" co chyba kiedyś było a utem …A poza tym pamiętała tylko że straszliwie się bała, nie mogła się ruszyć bo była czymś przygnieciona, nie czuła ani nóg ani rąk, ale nie krzyczała, bo nie mogła oddychać bo coś jej przebiło płuco, a mogła tylko charczeć....więc pewnie uznali ją za martwą.
Wybuch bólu w głowie. Ale mogła przynajmniej oddychać. Zacisnęła zęby na wargach....Z dolnej wargi popłynęła krew. Tym razem wytrzymała. Było ciężko ale się udało.
- No mała, spróbuj wstać - mruknęła Ariel, choć okropnie paliło ją w gardle.
Próbowała się podnieść. Na razie z pościeli , więc odrzuciła kołdrę. Niemrawo opierając się na na łokciach usiadła i zawirował jej świat tysiącem barw…więc upadła głową na poduszkę. Bolało. Znów popłakała się z bólu. Mimo to postanowiła, ze nie będzie tak leżeć. Zerwała kable w tym ten z kroplówki i te podtrzymujące ją kiedyś przy życiu. Odrzuciła
2
kołdrę. Nogi również miała w bandażach. Krwawa miazga...kurwa…
Druga próba. Mimo „ bólowej” bomby atomowej już w całym ciele niemrawo i powoli trzymając się łóżka postawiła najpierw prawą nogę na podłodze, potem lewą. Sukces. Zobaczyła naprzeciwko lustro z piękna choć tylko szpitalną szafką. To był jej cel. W sumie nie tak daleko…
Przytrzymała się czegoś. Stała chociaż w głowie jej wirowało i czuła że jest strasznie rozpalona. Nie potrafiła ustać prosto więc po chwili chybotnęła do pozycji siedzącej. Próba nr trzy. Zacisnęła zęby . Nie będzie łatwo…
- No to...idziemy - powiedziała chociaż okropnie paliło ją w gardle. Przeraził ją jej głos. Taki chrapliwy, jakby z piekła… Błe! Wymiotowała kilka razy dziwnie kolorową zawartością żołądka. Zrobiła pierwszy krok. Obliczyła szybko odległość. Dwa - zaczęła się chwiać - i błyskawiczne trzy i cztery. Udało się. Szurając nogami po podłodze w końcu dotarła do lustra...Zobaczyła piękne brązowe podobne do szafiru oczy i... reszta była w bandażach. Zdarła bandaż z twarzy.
- Nieźle- tyle zdołała z siebie wydusić, Albo aż tyle . już swoim
3
głosem choc wypluła z gardła troche krwi.
Gdyby Ariel była strachliwa – pewnie dostałaby zawału serca na to co zobaczyła.
Z włosów zostały strzępy. Jakieś resztki nadpalonej fryzury, powyrywane na siłę skrawki kiedyś przylepionej do skóry gotyckiej sukienki, ramion nie miała wcale, dłonie były pozalepiane plastrami, Tam gdzie kiedyś była twarz, teraz znajdowały się rany pozszywane widocznie na poczekaniu choć bardzo starannie – choć nie wiadomo czy to „coś” można było w ogóle nazwać twarzą. Cały ten efekt tworzył dość przerażający efekt „ zombie”:
Wtem klamka się poruszyła. Weszła kobieta z tacą na ręce i w białym fartuchu. Była zamyślona, ale wiedziała ze ma zamienić tylko ostatni raz zamienić igły, bo „tamta piękna dziewczyna ze zdjęcia” jest na granicy życia i śmierci już półtora roku. I jutro trzeba będzie ją odłączyć bo " była jak roślina nie reagując na żadne bodźce”. Pielęgniarka nie patrzyła przed siebie. Położyła tackę ze strzykawkami i butelkami na stolik. Automatycznie napełniła zawartością butelek strzykawki, sprawdziła urządzenia… i podniosła głowę by dać
4
ostatnią dawkę pacjentce. Jej oczy zrobiła się duże z przestrachu . Ariel próbowała powiedzieć „ cześć” ale zamiast tego głośno obrzygała podłogę przy lustrze, a będąc upartą nie puściła nawet na moment szpitalnej szafki. Pielęgniarka podniosła oczy na ten „ hałas” Dopiero teraz zobaczyła Ariel stojącą przed lustrem z uśmiechem strasznego przeraźliwego zombie. ..A to była tylko prawie 17latka, Ariel Molly Cherikk, którą prawie martwą przywieziono tutaj półtora roku temu. Kobieta upuściła wszystko, a butelki i strzykawki rozbiły się ( zawartość się rozlała) robiąc przy tym sekundowy niesamowity hałas i brzdęk. Ariel zatkała sobie uszy – gdyż brzdęk szkła spowodowała u niej efekt jakby ktoś siłą przebił jakby duża cienka igła przebiła jej uszy – i wtedy zemdlała. Kobieta zaś Otworzyła usta i zaczęła głośno krzyczeć, ale Ariel straciła przytomność więc już tego nie słyszała.
Z korytarza słychać było kroki kilku osób. Ktoś biegł.
CDN
5