Jestem matką. Jestem mamą. Jestem mamusią."
Cudownie jest wiedzieć, że ma się oparcie w bliskiej rodzinie. Czasem jednak jesteśmy sami, zupełnie sami...
Jestem matką? Jestem mamą? Jestem mamusią?
Adelina
Adelina jest moją córka, jedyną córką,wymarzoną, upragnioną, wytęsknioną. Ma szarostalowe oczy, ciemne włosy, pełne usta, uroczy uśmiech. Wszyscy mówią, że jest podobna do mnie. Kiedy była malutką dziewczynką, stroiłam ją w kolorowe sukienki i zaplatałam warkocze przyozdabiając ogromnymi, kolorowymi kokardami.
Przyszedł czas dorastania. I oto Adelina jest w drugiej klasie gimnazjum i wszystko przybiera zły obrót. Moja córka zamienia kolorowe sukienki na brudne gacie i glany, a warkocze z kokardami na łysą glacę. Jako matka nie jestem już dla mojej córki Adeliny, mojej Adi, epicentrum świata. To normalne - ktoś powie. Tak. Ale dla mojej Adi, epicentrum świata jest teraz środowisko narkomanów, pijaków i najgorszych zdzir.
Wydaje mi się (może tylko mi się wydaje), że zrobię wszystko, aby uchronić Adelinę przed losem zepchniętego na margines życia ćpuna. Szukam odpowiedzi w sobie i poza sobą. Szukam ludzi i
1
miejsc. Jestem u samego diabła.
- Może egzorcyzmy - proponuje moja mama. - Czy nie widzisz, że ona jest opętana przez diabła?!
Jestem przerażona tym, co widzę i co czuję. Nie ma dla Adeliny żadnych autorytetów. Walczy z całym światem, w każdym widzi wroga. Z dyrektorem gimnazjum prawie się zaprzyjaźniam z powodu częstych wezwań: a to, że Adelina grozi, że potnie żyletką koleżankę, a to, że za szkołą całowała się z Julią. Cała masa wydarzeń, z którymi nie wiem co począć.
Dramaty i sceny jakie się odgrywają na przełomie kilku lat, mogą posłużyć za kanwę najlepszego horroru. To horror mojego i jej życia.
Postanawiam śledzić moją córkę. Chcę wiedzieć, gdzie chodzi i z kim się spotyka. Żeby mnie nie rozpoznała, zakładam perukę. Wyglądam groteskowo.
Silny wiatr ciągle zwiewa mi perukę z głowy. Chowam się po krzakach i śledzę córkę. Wiem, że tam gdzie idzie nie ma kółka różańcowego, ale obraz nory i ludzi tam będących przeszedł moje wyobrażenia. Brudna, śmierdząca melina, porozrzucane strzykawki i śmieci. Ohydni ludzie, porozkładani na jakichś brudnych materacach. W powietrzu unosił się
2
zapach rzygowin. Adelina wchodzi tam, a ja z zapartym tchem podglądałam przez okno, co się dalej wydarzy. Kiedy widzę jak moja Adi wita się z tymi ćpunami i pijakami niczym z rodziną, nie wytrzymuję i w ślepej furii wpadłam tam z krzykiem. Krzyczę, że co oni sobie wyobrażają, że zawiadomię policję, bo Adelina jest nieletnia. Miotam się i wciąż krzyczę. Wpadam w histerię i już nie kontroluję nawet tego co wykrzykuję.
- Wypierdalaj stąd!!! - przez mój umysł przedziera się głos córki. Wypierdalaj stąd! - w mojej pustej głowie, wypełnionej czarną rozpaczą huczą i powtarzają się jak echo dwa słowa. Te dwa słowa sprawiają, że wycofuję się. Wychodzę zrezygnowana. Idę włócząc nogę za nogą. Ja, matka, mama, mamusia. W groteskowej peruce, z rozmazanym makijażem. Pewnie wyglądałam jak ktoś, kto dał nogę ze szpitala psychiatrycznego.
Ciągle jak mantrę powtarzam sobie: jestem matką, jestem mamą, jestem mamusią. Te słowa wiążą moje życie w całość. Spinają je od narodzin aż po dzień dzisiejszy. Bo kim jestem, jeśli nie mamą mojego jedynego dziecka. Jak to się stało, że ono właśnie sprawia mi taki
3
niewyobrażalny ból. Dlaczego? Jestem w tym bólu tak samotna. Nie radzę sobie już z niczym. Mam przekonanie, że to doprowadzi mnie do śmierci. Przeraża mnie myśl, że Adelina zostanie wtedy sama.
...............
- Dawaj pieniądze, ty suko! - Adelina z dziką furią, agresją, próbuje wyciągnąć kasę na narkotyki. Strach przed córką paraliżuje mnie. Adelina łapie mnie z całych sił za włosy i przystawia nóż do gardła. Szarpie mną i wyzywa. Słowami tnie mnie bezlitośnie. Czuję jak rozsypuję się na drobne kawałeczki. Nie ma już mnie, jestem upodlona przez bestię w mojej córce.
- Jak nie dasz forsy, to skończysz jak ta szmata w piwnicy. Łeb ci upierdolę.
Tłumaczę sobie, że to nie jest moja córka. To narkotyki sprawiają, że stała się inna, obca i przerażająca.
Nie potrafię spać już od tygodni. Niczego nie rozumiem, z niczym sobie nie radzę.
- Ta suka tylko płacze po kątach - przypadkiem słyszę, jak mówi do koleżanki.
Tak, to prawda, wciąż płaczę. Nie przeszkadza mi, że na ulicy patrzą na mnie z politowaniem.
Postanawiam umrzeć. Pewnego dnia wychodzę z domu, z mocnym postanowieniem nie wrócić do niego więcej, bo
4
nie chcę już więcej się bać. Jest zimny, szary zimowy dzień. Łzy rozmazują mi obraz ulicy. Idę przed siebie, w głowie układam plan: może rzucę się pod pociąg, może pod samochód. Dochodzę do wniosku, że jestem tchórzem, boję się bólu. Nie, jednak tego nie zrobię.
Tułam się ulicami do późnego wieczora. Jestem zmarznięta i bardzo głodna. Może postradałam zmysły. Nie potrafię pomóc mojej córce. Sobie też nie. Kieruje mną tylko strach. On odbiera mi jasność myślenia. Cała się trzęsę jak w febrze.
Do domu wracam wyczerpana i jestem szczęśliwa, kiedy Adelina podaje mi szklankę wody.
...................
Dziś Adelina ma trzydzieci lat. Razem przeszłyśmy wiele terapii. Spotkałyśmy wiele osób, które nam pomagały. Okazało się, że wystarczyło przestać się bać. Zrozumiałam, że nie jestem sama.
Adelina mieszka we Wrocławiu. Tam uczy się wieczorowo i pracuje w ubezpieczeniach. Nasze relacje są dość poprawne. Nie jest ważne jak wygląda i nie jest ważne, że ma dziewczynę. Ważne jest to, że jestem jej mamą.
Słyszę sygnał mojego telefonu. Nerwowo wygrzebuję go z torebki i...
- Część mamuś, co słychać?
-
5
Wszystko dobrze.
6