Pióromani - konstruktywny portal pisarski
zygzak

Załóż pracownię
Regulamin

Dzisiaj gości: 129
Dzisiaj w pracowni: 0
Obecnie w pracowni:
ikonka utworu

Komentarze do:
Diamentowa korona. Rozdział 3 i 4

12.07.2020
Hej hej, komentowania ciąg dalszy :)
Od samego początku fragmentu, opisy mega trzymają poziom i spełniają swoją rolę.
Co więcej, mamy opis miasta, o którym wspominałem wcześniej. Gdybym teraz miał sobie wyobrazić chatę, nie byłoby problemu. (Nie mówię, żeby wcześniej dawać jakiś mega opis, ale chociaż dwa słowa)
"że zbliżają się do granicy królestwa."- uuu, nice. Ekscytacja rośnie. już nawet zapomniałem o dysonansie, który miałem w związku z jej wyprawą. Naprzód przygodo!
"jeszcze nigdy nie przekroczyła granicy Diaxlandu." - tym bardziej nie rozumiem czemu król pozwolił jej wylecieć na smoku niewiadomo gdzie, na spotkanie z pradawnymi demonami. Samej.
"aby wartownicy mieli dobry widok i w porę reagowali." - mam wrażenie jakby sentencja była ucięta, tzn reagowali na co? Albo w ogóle wywalić "w porę reagowali".

Zaraz zaraz, jak to potwór wybrał się w kierunku gór, a co ze strażnicą? Nie reagowali? Nie widzieli go?

" Mury miasta " - jakiego miasta?(Dokładnie to sobie pomyślałem. Jak czytacz, wiem, że zaraz pewnie wyjaśnisz, ale mój mózg poczułby się lepiej gdyby miał jakiekolwiek gówno info. Jakaś nazwa, albo "pierwsze miasto, które spotkała" itp

I znów wracamy do tego co w tym tekście najlepsze. Mimo, że opis krasnoludów nie jest jakiś rozległy, mi pozwala znakomicie ich sobie wyobrazić do tego sprawia, że to miejsce nabiera jakiejś takiej odmiennej, zimnej atmosfery. Naprawdę, niesamowite pisanie.

"Nie mogła się skupić, nie potrafiła wykrztusić żadnego sensownego zdania." - to naprawdę drobiazg, ale wydaje mi się, że można to bardzo uprościć. Ogólnie, nie chcesz przekazywać dokładnie ciągu myśli czy oddawać realizmu jako pisarz(jedynie być przekonującym). Wydaje mi się, że tutaj proste "nie potrafiła wyksztusić żadnego sensownego zdania" zadziałałoby dużo lepiej.
"Poczuła jak traci całą odwagę, a pot na czole zdradzał jej położenie" - mam wrażenie, że sposób pisania sprawia, że naprawdę odbiegamy od konwencji, którą zakładałaś na początku. (Z bajki w kierunku heroic fantasy? Nie chodzi o to, że tekst musi się zamykać w jakimś danym i nazwanym gatunku, ale zmiana jest dość wyraźna.) To niekoniecznie coś złego, ale chyba jednak ja głosowałbym za konsekwencją. Wybraniem konwencji i mniej więcej się jej trzymaniem.
"Po kilku chwilach mężczyźni uspokoili się, a dowódca zapytał:
- Myślisz, że boimy się tutaj dzieci? to dziewczynek? Może i jesteśmy twojego wzrostu, ale jesteśmy silni i niezrównani w walce" - nom, fajnie, fajnie napisane i pomyślane :D
"Dziewczyna zaczynała tracić cierpliwość, karcąc się w myślach za to, że nie przygotowała się lepiej do tego spotkania. Niewiele wiedząc o Krasnoludzkich zwyczajach, traciła czas i energię na rozmowę, która ani trochę nie przybliżała jej do wykonania zadania." - na bank nie czuję żeby to dalej była bajka z początku poprzedniego fragmentu : ) W sensie, inny gatunek.
Kurcze, no nie podoba mi się to, że próbuje ich szantażować - ale z drugiej strony nie jest to coś w co nie uwierzę.

Uuu, bardzo fajnie opisane miasto krasnoludów i różnice między miastami. Mam wrażenie, że jestem w zupełnie innym ,trochę odległym miejscu.
"Tak jak mur zewnętrzny, tak i ten budynek, wzniesiony na zboczu góry, pod którą podchodzili wędrując drogą przez bazar, wyglądał na masywny, bardzo odporny i stworzony trochę niechlujnie. Jenak Diaxemin była zaskoczona jego rozmiarami. Miała przed sobą drzwi, od których odchodziły mury w obydwie strony. Na ich końcach, wzniesione zostały wierze. Typowy zamek, jednak tylko od strony frontowej. Dalej po kilu metrach, kończył się jakby wczepiony w kamień. Diaxi zrozumiała, że musiał on być wyryty w skale, co uniemożliwiało ocenę jego wielkości." - mnogość i sposób opisów naprawdę sprawiają, ze nie jest to już Disney, a raczej zmierzamy do Tolkiena. Nie mówię, że to coś złego.
"Przybyłam w te strony po popiół Feniksa" - odnoszę wrażenie trochę takiego lazy writing, dosłownie jak z jakichś questów z gier. Jakby gracz gadał z npc - nie wiem czy wiesz o co mi chodzi. Dla porównania, jak masz np. książkowe rpg (fabularne gry akcji), gdzie są gracze i tworzą wspólną historię, czasem zdarza się gracz, który ma opisać swoją postać i jej historie, a on na to "pasłem owce i pewnego dnia zdecydowałem, że chce być zabójcą potworów. No i jestem" - jakoś trochę w ten sposób kojarzy mi się ta rozmowa z królem i info, że przybyła po popiół feniksa.
"Z całym szacunkiem Panie, ale poniżanie mnie, dużo bardziej pasowało twoim strażnikom" - no nie, przesadza z tymi scenami :X To znaczy, okej, to może być w jej postaci i jestem w stanie w to uwierzyć. Może nawet stanowi to fundament pod jej rozwój, ale w tej chwili jej nie lubię.
"Nie mogę pozwolić na rozlew krwi " - jaki rozlew krwi, nie zna nawet szczegółów tego co się stanie - chyba że cos przegapiłem.

Wiesz co, teraz się zorientowałem, że chyba wszystkie postaci (poza królową zbędnego robienia scen) mówią bardzo podobnym, może nawet tym samym głosem. Mam wrażenie, że ten król mówi bardzo podobnie co ojciec, Daxegon i podobnie co mag. Podobnie z resztą co strażnicy itp.
"O sprzęt proszę się nie martwić, mam co mi potrzeba." - really? Naprawdę napisałaś coś takiego :| Przybyła do nieznanych krain, w których nigdy nie była, oni oferują jej pomoc, a ona ma cały sprzęt jaki potrzebuje? :|
"uroda była dość surowa" - kurcze, takie bardzo niejednoznaczne. Nic nie wprowadza więc jednocześnie można też tego nie pisać :/
W ogóle, nie jestem zaangażowany w Kristal. W sensie, wisi mi co jej będzie. Wydaje mi się, że mogłabyś się zastanowić czy nie chcesz jakoś zbudować mojej relacji z Kristal na początku poprzedniego fragmentu, tak żebym był teraz zaangażowany (jako czytelnik).
Troszeczkę też gubię się w czasie, w związku z tymi przeskokami.Wydaje mi sie, że w konwencji bajki nie mam z tym problemu, ale jak idziesz w kierunku poważniejszego Fantasy to jednak zaczyna mi coś tu zgrzytać.
Ogólnie też zauważyłem, że te drobne dysonanse i ich nagromadzenie sprawiają, że nie łykam tego tekstu tak dobrze i szybko jak poprzedniego. Nie potrafię sie cieszyć takimi detalami jak "chlupot nafty" i innymi różnymi zabiegami, które stosujesz. :/

No dobra, to że miał miejsce sen sprawia, że może jednak nie mam problemu z czasem. (Tym bardziej, że zaraz stosujesz rozróżnienie, bo oto mamy śniadanie)
"rzekła kobieta, podchodząc kolejno do lamp olejowych i rozpalając je." - i oto mamy te Twoje cudne niuanse.
"Stanęli w obszernej komorze, na końcu której zauważyła niewielkie, dość nietypowe pomieszczenie. Drewniana konstrukcja nie przypominała jej niczego, co by już wcześniej widziała." - pierwszy raz od jakiegoś czasu znowu czuję się zaintrygowany.
Bardzo, bardzo fajny opis windy. Podręcznikowy przykład jak opisywać, nie zdradzając od razu nazwy. Budować tak żeby odkrycie co to jest było tego warte. Super.
"Nie dajesz mi większych szans prawda?" - proszę Cię, to nie może się skończyć źle - inaczej król przecież by jej nie wysłał. A jeśli wysłał i źle się skończy to chyba jeszcze gorzej dla tej historii.
Moim zdaniem bardzo fajnie opisana wędrówka. Powoli zaczynamy odczuwać całe Hero Journey Diaxi. Ale nadal nie kupuję jej robienia scen i tego że to działa :X
"Na szczycie, w ścianie skały znajdują się półki, w których znajdziemy gniazdo, jeśli będziemy mieli szczęście, będzie ich kilka. Ściana nie jest pionowa, dzięki czemu możemy się wspiąć, bez wbijania w nią kołków, to spłoszyłoby ptaki. Idziemy bez zabezpieczenia, uważaj więc gdzie stawiasz nogi i za co łapiesz, jeśli trafisz na ruchomy odłamek, lecisz w dół, jeśli puścisz się skały, lecisz w dół." - moim zdaniem bardzo fajny przykład sprawnie poprowadzonej ekspozycji, do tego w dialogu.
" W tym czasie, możemy zabrać niewielką ilość popiołu. " - :O I że jak, np urodzi się wtedy bez skrzydła? ; [
"Po czym zajrzała ponownie do swojego wyposażenia i znalazła parę smoczych rękawic, idealnych do wspinaczki. " - i to jest bardzo ładnie ustawiony wcześniej zabieg. Bardzo ładnie przygotowałaś to w poprzednim rozdziale i teraz może to zrobić bez absolutnie żadnego dysonansu u mnie.
"Zrobiłeś się bardziej rozmowny niż wcześniej – powiedziała, uśmiechając się do niego szeroko. Zaskoczony krasnolud pokręcił głową i ruszył przed siebie, podejmując wspinaczkę."- to też kupuję. Taka jej osobowość dużo bardziej mnie przekonuje niż robienie scen, gdzie moim zdaniem trochę przesadziłas. Tu jednak jest zuchwała, ale tak że jej kibicuję.
_________
W tym momencie przeczytałem Twoją odpowiedź na mój poprzedni komentarz, więc od razu odniosę się do kilku rzeczy.
"Dlaczego Król puścił córkę" - wydaje mi się, że chciałbym powtórzyć to co powiedziałem w poprzednim komentarzu o reżyserach i prowadzeniu przez nich historii, która trafia zarówno do dorosłych jak i dzieci. Naprawdę wierzę, że stać Cię na dużo więcej i jakoś jesteś w stanie to uwiarygodnić.
Co do zagrania na uczuciach króla, do tego odnosi się już mój obecny tutaj komentarz, tzn wydaje mi się, że trochę Diaxi trochę przesadza z tym robieniem scen i w moim odczuciu nie jest to do końca wiarygodne, a już na pewno to, że osiągnęłaby tym efekt. (nawet jeśli to miałaby być bajka. Naprawdę chcesz serwować coś takiego w bajce, "bo bajka"? :/ ).
"Poza tym, jest też zaznaczone, że ojciec zgodził się, tylko ze względu na to, że będzie ją chronił Eridor" -...... Nawet nie wiem co Ci odpisać. Może powiem tak- całkowicie rozumiem, że król puścił w nieznane krainy swoją córkę, która nigdy nie opuszczała królestwa i była zbyt mała żeby ruszać w bezpieczne misje dyplomatyczne. Rozumiem, że jest odpowiednią osobą do powstrzymania pradawnych demonów, nie wspominając o tym, że mag wiedział o nich więcej. Założę się, że w królestwie nie ma nikogo odpowiedniejszego, jeśli jedynym kryterium jest "to moja przyjaciółka i idę albo się obrażę"."
""Wiedziałem. Wiedziałem, że kiedyś do tego dojdzie" - kurcze, ja wiem, że to bajka, ale jednak z punktu widzenia tworzenia historii, trochę zalatuję to kiczem :V Liczyłem na coś ambitniejszego i bardziej zaskakującego, sam nie wiem. :X" - hmm... potrzebuję tu chyba więcej wskazówek, bo umyka mi ten fragment..." - chodzi o to, że to wszystko było tak bardzo kliszowe, że wręcz wydawało się leniwie napisane na odwal się :/ Wręcz można by to wrzucić do najnowszej trylogii gwiezdnych wojen i będzie tam pasować. (To bardzo źle).
Cieszę się jeśli mój komentarz mógł Ci pomóc, tymczasem wracam do komentowania tego fragmentu tutaj.
_______
Oh mamo, gdzie ja skończyłem... A tutaj, dobra.
"Diaxi z szybko bijącym sercem" - dość niezgrabny opis, a zwłaszcza jak na Ciebie kiedy rospieszczałaś mnie już prawdziwymi perełkami.

Ok, jeszcze jedna rzecz, bo mam wrażenie, że o niej zapomnę, a chciałem ją zostawić na koniec. Ogólnie, wydaje mi się, że fajnie będzie porównać sobie oba moje komentarze i zwrócić uwagę na rzeczy, które zachwalałem w pierwszym.
Tak naprawdę, myślę, że największą Twoją siłę, coś wręcz nieprawdopodobnego i wyjątkowego pokazałaś w pierwszym fragmencie, przynajmniej do czasu - tzn ten oszczędny, nieco disneyowski sposób prowadzenia historii. Moim zdaniem to jest naprawdę dobre, wręcz wyjątkowe, dla mnie spektakularne pod względem warsztatu. Sęk w tym, że sądzę iż możesz to prowadzić w taki sposób, aby to przemawiało do dorosłych, tzn nie zasłaniać się "Eee to bajka" w momentach, w których nie chciało Ci się wymyślić nic lepszego(wybacz, musiałem). Może nawet jesteś w stanie to zrobić tak, że będzie przemawiało jednocześnie do dorosłych i dzieci, ale to już Twój wybór czy będziesz miała taki cel. Tak czy inaczej, niezależnie od targetu i wyborów, sądzę, że właśnie taki "oszczędny" sposób narracji jest nie tylko Twoją najmocniejszą stroną, ale czymś czego można Ci bardzo zazdrościć i czymś co odróżniałoby nawet wśród mistrzów warsztatu, bo to nie jest tylko kwestia warsztatu, ale samego pomysłu. Tak naprawdę, sądzę, że takie pisanie sprawdziłoby się też w tym fragmencie tutaj, nie mówię, że masz omijać szczegóły jak np jej wędrówka, winda itp, jednak w poprzednim fragmencie miejscami byłaś w stanie być oszczędna, a jednocześnie zachowywać opisowość. Nie, to nie ma związku z leniwym pisaniem i skrótami jak np rozmowa Diaxi z królem, która jest kaykaturą tego na co Cię stać. Wydaje mi się, że dobrze byłoby wybrać sobie mniej więcej konwencję i ścieżkę i wtedy przez ten pryzmat przepuścić cały ten test, lub co będzie łatwiejsze napisać go na nowo. Niby lepsze jest poprawienie tego co już jest, ale sam wiem jak ciężko się za to zabrać :X dlatego nie ośmielam się tego proponować. :) Choć ja chyba tak bym spróbował. ( I potem przez rok nie mógł tego dokończyć, lol )
A teraz wracam do tekstu.
No i lecimy w te rozwlekające się coraz bardziej opisy : / W tym wypadku mówię o pojawieniu się feniksa. Kurcze, zniknęła ta magia, którą miałaś w częsci poprzedniego fragmentu.
"Pióra były postrzępione, niektórych brakowało. Na brzuchu miał łyse miejsca, gdzie wyłaniała się różowa skóra. " - ale nadal potrafisz zachwycić swoimi pomysłami na magiczne i wciągające szczegóły. Świetne.(Po prostu wywal całą zbędną resztę :V )
"Wzniósł łeb w skupieniu, zbierając całą siłę jaka mu pozostała,aby wydobyć z siebie melodyjny, najgłośniejszy okrzyk własnej śmierci. Nie był zawodzący i smutny jak poprzednie. Tak, jakby były tylko treningiem przed ostatnią pieśnią umierającego ptaka. Było naprawdę głośno. " - Z Twojego wyjątkowego, magicznego, miejscami mistrzowskiego stylu przeszłaś w typowe, polskie rozwlekanie zbędnych opisów. (Polscy autorzy bardzo często tak robią, niestety.)
Kurcze, chciałbym tu o czymś wspomnieć. Bo zobacz, już mówiłem wcześniej, że przez nagromadzenie takich dysonansów uciekają mi drobiazgi i nie doceniam tego co robisz(tych tutaj rzadszych perełek) tak jak poprzednio. Tutaj mamy właśnie taki fragment. Kiedy feniks umiera, mam wrażenie, że jest w tym miejscu takie echo momentu, który zmienia Diaxi. Jeden z kluczowych momentów. Jednak gdybym go nie wypatrywał, zupełnie by mi umknął, do tego sądzę, że trochę go zmarnowałaś decydując się na zejście kilka klas niżej jeśli chodzi o Twój sposób pisania. (No wybacz, ale z całego szacunku i dobrej woli jakie do Ciebie mam myślę, że chyba najlepiej będzie jak powiem Ci to wprost).
Podobnie umyka zmiana relacji Diaxi z Gosarem. To również jest zmarnowane. Owszem, może dla niektórych będzie to satysfakcjonujące. Owszem, może niektórzy będą zadowoleni, że tak jak się przyzwyczaili robisz więcej opisów, ale moim zdaniem to trochę jak zapędzanie barana do całego stada baranów. Twoje pisanie było nei tylko wyjątkowe, ale wręcz magiczne, mimo, że przyzwyczajonym do konwencjonalnego "polskiego" pisania mogło nie podchodzić. Moim zdaniem jednak to właśnie tamto, celowe wpadki i zaburzenia dla płynności historii (dla wielu zwolenników "polskiego" pisania niedopuszczalne), oszczędność były Twoją siłą. Co więcej, właśnie kiedy jesteś oszczędna - opisy rzeczywiście nabierają na znaczeniu. W pewną grupę docelową, która czerpie radość z takiego pisania (wybacz, nie potrafię tego lepiej nazwać), takie opisy wśród tej oszczędności(te twoje perełki) uderzają jak młot. Nie rozrzucasz tego na lewo, na prawo, tu tam, nic nie znaczące słowa, których mogłoby nie być, tylko pozwalasz się delektować kiedy już są. A kiedy są, spełniają kilka ról na raz, nie tylko prostą tfu ekspozycję.
Rozpisałem się, ale musiałem to z siebie wyrzucić :D
"Wyjęła z kieszeni woreczek, wywinęła go na lewą stronę i włożyła do niego dłoń" - to jest właśnie ten przykład drobiazgu, który całkowicie kupuję. Choć nie potrafię Ci powiedzieć dlaczego. Ale uważam, że jest mega dobry.
"- Jesteście cali? " - poważnie? :| Czy ja przespałem jakiekolwiek realne niebezpieczeństwo? :| No K***a całe szczęście, że akurat ona tam poszła, bo nikt inny by nie przeżył. Ufff, co za ulga, że przeżyła jakimś cudem. (Tak, teraz byłem złośliwie ironiczny)
"Nie tak łatwo mnie zabić" - .....
No to rzeczywiście niebezpieczne życie muszą pędzić te krasnoludy. Co następne, morderczy stopień przed schodami? Nietoperz, który zapląta się w brodę? Przperaszam, ale w ogóle nie poczułem niebezpieczeństwa, a oni mówią jakby nie wiem co się działo.
"Za trzy dni, również w ogniu, wstanie równie piękny i doskonały jak za każdym poprzednim i kolejnym razem."- To się zdziwi jak nie będzie miał skrzydła albo nogi, bo ktoś mu podpieprzył kawałek ciała kiedy się rozpadł w popiół :V. (Oczywiście żartuję, tu nie ma żadnego dysonansu. To magia i jestem w stanie uwierzyć, że będzie ok)
"Poszedłem, bo mi zaimponowała twoja postawa. Mimo że jesteś młoda, to uparta i oddana swojemu ludowi. Takich przyszłych władców elfom potrzeba" - To akurat jestem w stanie kupić, POD WARUNKIEM, że zdecydujesz się na konwencję, w której będę w stanie to kupić.
" Jeśli jest w plecaku, to znaczy, że jest dla ciebie i koniec tematu " - to jednak mnie już nie przekonuje :/
Natomiast, co ciekawe, mam wrażenie, że Gosar w końcu nabiera własnego głosu. Z resztą Diaxi również nabiera jakiego takiego wyrazu i myślę, że krzywdzisz ją kiedy robi histeryczne sceny. Albo inaczej, krzywdzisz ją jeśli działają tak jak zadziałały. Mogłaby je robić jako fundament do rozwoju jej linii postaci, ale kiedy dajesz jej nagrodę za takie coś, nie mówiąc już o tym, że radzi sobie w ten sposób z problemem, to mi jako czytelnikowi wcale nie przybywa sympatii do niej.
"Od razu oczyma wyobraźni zobaczyła spalone miasto za murami które oddzielały ich od niego. " - muhahahaha, ja też :]
"- Desmun! Terhild! - krzyknął nawołując straż" - niby drobiazg, ale z kontekstu zdań wynika, że krzyknął Eridor :V
" Księżniczko, idź do sali tronowej. Za tronem skręć w lewo, znajdziesz trzy schody w dół i drewniane, wzmacniane drzwi. Zapewne będą zamknięte, wal w nie aż cię wpuszczą. To szybkie schronienie dla króla i cywili na wypadek kłopotów" - fajnie pomyślane i napisane, do tego zaczynam się ekscytować.
Btw, bardzo fajnie prowadzisz tutaj suspens, tzn zarówno z kamieniami (co jest w paczuszce, nie wiedzieliśmy od razu) jak i teraz z tym co się dzieje. Nadal nie wiemy. Może to Eridor coś zrobił. A może nie. Co się dzieję. Suspens, adrenalina, kortyzol. To sprawia, że chce się odwracać następne kartki.( A ja muszę w międzyczasie wypisywać komentarz :X)
"Zaczęła przedzierać się przez tłum, który wydawał się jakby jej nie zaważał" - ? Wtf? Trochę niezgrabne.
"Nie mogła rozpoznać co to takiego, ale najważniejsze, że Eridor stał cały i zdrowy i nikt go nie atakował" - dokładnie. Też zacząłem się o niego martwić. To znaczy, że napisałaś to fajnie : )
"Obecni pod lasem nie usłyszeli jej głosu, ale nie umknął on doskonałemu słuchowi smoka,"- no patrz, a jednak nadal potrafisz pisać w swój magiczny sposób :V :D
"Wygląda jak połączenie żubra i minotaura"- wydaje mi się, że to zdanie byłoby okej, ale z perspektywy narratora. Z ust króla(czy jakiejkolwiek postaci) może i ujdzie, ale jakoś tak wydaje mi się mało przekonujące.

"Widzisz, kiedy walczysz z czarną magią, przedstawiciele dobrej, białej w jakiś sposób ci pomagają, chociaż możesz tego nie zauważać od razu. Jednak jest też druga strona medalu." - That is very interesting sh*t. A dokładniej to - "Jednak jest też druga strona medalu."
Bardzo ciekawy pomysł i fajnie wiarygodnie wprowadzony ( i zbudowany przez wszystko co się działo do tej pory, do tego koherentny ze światem).
Ale jednak, mam wrażenie, że trochę krasnoludom, zwłaszca królowi brakuje charakteru. Tym bardziej czegoś co by ich odróżniało od elfów czy kogokolwiek innego. Nie mówię, że mają pić i zeżreć Gmoraka na surowo, sama musisz odnaleźc ich sposób - ale jednak wydaje mi się, że są troszeczkę bez wyrazu. Innymi słowy, mogłyby tu stać teraz elfy. Szkoda, bo na początku, tak jak pisałem, pierwsze wrażenia wobec tego miasta miałem inne.
" Idziemy do Eridora, ale najpierw obejrzyj, mój dar dla was.
Kowal wynosił kolejne elementy i dopiero po kilku chwilach Diaxemin zorientowała się, że to zbroja. Była naprawdę duża, mogła pasować tylko na smoka." - bardzo fajny motyw i założę się że gdybym był we wszystko zaangażowany tak jak w Eridora(A Ty na pewno jesteś w stanie to sprawić) to teraz czułbym taki mega "reward" za wszystko co się dzieję.
"księgi mędrców" - meh. Tutaj jest właśnie doskonały przykład Twojej magicznej oszczędności. Bez zbędnego biadolenia i rozwlekania. Ja mam to przed oczami i i tak rozumiem tyle co mam rozumieć, nie potrzebuję więcej. A historia idzie dalej. Nie ważne jakich mędrców, czy więcej szczegółów o synu. Jako czytacz przypisuje temu wszystkie cechy jakie powinienem. Bardzo sprawnie napisane zdanie. "Jest dobrze wyszkolony w walce, ale równie zaciekle studiuje księgi mędrców" - zwłaszcza w kontekście tego, że nie lubią magii. (Jeden z fundamentów na których można by budować ich odrębną tożsamość)
"Diaxi nie widziała wcześniej, aby krasnolud okazywał uczucia" - no już nie przesadzaj :V Rozumiem, że może takie było zamierzenie, ale jednak nie odstawały w narracji od elfów wcześniej :)
"Miło mi to słyszeć, gratuluję ci zdolnego potomka – rzekła dyplomatycznie." - i tu kolejna perełka, hero journey. Diaxi rośnie itp itd.
"Gormir ma życzenie towarzyszyć ci w dalszej podróży," - wojownika, maga krasnoluda jestem w stanie kupić. W sensie, że wysyłają go w podróż, zwłaszcza żeby jej towarzyszył. To jest ta różnica pomiędzy tym momentem, a momentem w poprzednim tekście. Zwłaszcza jeśli mają dług wdzięczności wobec niej, co również mogłoby być fajną linią fabularną.
"Czy myślisz że jego życie jest warte tych dziesięciu diamentów? " - chyba nie zrozumiałem :/ w sensie, rozumiem nawiązanie, ale jakoś tak, co?
"Chodźmy, straciłam już i tak za dużo czasu" - i tu jest fajny kontrowersyjny moment, o którym możemy pogadać. To znaczy, albo jest to bardzo "out of character", albo sugerujesz jej wady. Nie wiem, które z tych dwóch, ale chciałem zwrócić uwagę w tym miejscu.
Ale byłoby fajnie jakby wróciła tryumfując na ozbrojonym smoku do diamentowego miasta :) To jest rodzaj poezji, który kupuję. A nie rozwleczone, próżne opisy (które stosuje prawie każdy średniej klasy pisarz).
"Teraz wygląda jak żołnierz – rzekł król, klepiąc ręką w stal między oczami smoka." - to też bardzo rewarding i ogólnie mogłaby być bardzo fajna klamra kompozycyjna. Tzn to jak przyjęli Diaxi i to że teraz z szacunkiem kłaniają się kiedy odlatuje czy coś.
"No cóż, poza wdzięcznością, jest jeszcze nuda – odrzekł " - I to jest bardzo bardzo dobry fragment, który kupuję i który kupuje mnie w pełni. To jest dobre pod mega wieloma względami, tzn poznajemy motywację, w końcu dzieje się coś ciekawego co troszeczkę zaskakuje i nie idzie zgodnie z konwencjami.
"puszczając do niej porozumiewawcze mrugnięcie – Nic się tu nie dzieje, wszystko działa tym samym rytmem od lat, każdy robi swoją robotę, pije dur w karczmie, śpi i od rana zaczyna od początku." - a tego jednak nie do końca kupuję. Fragmentu opisu nie kupuję dlatego, że NIC TAKIEGO NIE WIDZIELIŚMY, można wręcz mieć odwrotne oczekiwania. Co do puszczania oczka, to już raczej osobista sprawa i jakoś nie przepadam za takimi bohaterami, ale musże tutaj dać kredy zaufania. Myślę, że po prostu ta reszta, którą zacytowałem wyżej przyprawia mnie o dysonans, który również uderza na coś, co byłbym w stanie jakoś przeżyć, tzn to "oczko".
"Widzę, że krasnoludy to dość stateczna nacja – stwierdziła.
- Owszem. Ja jednak trochę odstaję i nie koniecznie dostosowuję się do schematów." - Wydaje mi się, że pomysł bardzo fajny, ale jakoś tak leniwie poprowadzony w dialogu.
Koniec końców, bardzo chętnie zobaczę co będzie się działo dalej i jak duet, albo raczej trio się rozwinie. Ze względu na każdego z trójki, więc bardzo fajnie :)
"- Królu Hargardzie, proszę, jeśli to możliwe, abyś wysłał posłańca do mojego ojca." - szczegół o którym bym nie pomyślał, a tak bardzo dodaje wiarygodności. Dla przykładu, nawet w narracji Disneya, co pokazuje, że w tej narracji wcale nie chodzi o wycinanie wszelkich szczegółów.

"Na południe. Musimy odnaleźć Lunę – powiedziała i odlecieli, nie oglądając się za siebie." - Bardzo ładne zakończenie.

Co do tekstu, kurcze miał swoje przebłyski, np ta końcówka, które sprawiały, ze chciałbym czytać dalej, ale jednak moim zdaniem to nie jest ten poziom co poprzedniego fragmentu. Mimo, że niektóre rzeczy były w tym tekście lepsze, np pomysł na relację Gosara i Diaxi (nie mówię, że wykonanie, ale sam pomysł), koncepcja syna krasnoluda, który jednak przełamuje schematy. Koncepcja rozwoju Diaxi. Dalsze przygody całego trio. Dla porównania, z poprzedniego tekstu na szybko kojarzę tylko dialog maga z królem, że rzucił mi się bardzo w oczy pod koncepcyjnym względem. No i oczywiście smok. Natomiast tamten tekst stylistycznie zdecydowanie bardziej mnie kupował, ale o tym napisałem już w tym komentarzu.

W międzyczasie, gdzieś powyżej przeczytałem Twoją odpowiedź na mój poprzedni komentarz. Chciałem żebyś wiedziała gdzie to było, po to żebyś mogła wiedzieć do jakich wniosków doszedłem nie zerkając na niego, np. rozjazdu konwencji, o którym również wspomniałaś w swojej odpowiedzi.
Wydaje mi się, że chyba najlepiej będzie teraz zerknąć na moje oba komentarze i na teksty oraz zobaczyć, co takiego zachwalałem, zwłaszcza w poprzednim tekście. Wydaje mi się, że momentami błyszczał Twój wyjątkowy styl, albo może jego zalążki, których nie byłaś świadoma, ale które wyszły przypadkiem. O tym chyba też już wszystko co mogłem napisałem powyżej.
Tak czy inaczej, jeśli tylko będziesz chciała pogadać, śmiało napisz do mnie na FB albo tutaj przez portal.
Od: Pióroman Fortune
twarz męska
12.07.2020
Dzięki za naprawdę porządny ciąg dalszy :)

Zdecydowanie brak opisu miasta na początku, to słaby punkt.

"Zaraz zaraz, jak to potwór wybrał się w kierunku gór, a co ze strażnicą? Nie reagowali? Nie widzieli go?" - hmm.. Góry były w drugą stronę? :D

Tak, kraj krasnoludów potrzebuje nazwy ;P

Ta zmiana gatunku przyszła sama i właściwie już pozostała. Zdecydownie potrzebna tu konekwencja i to jest pierwsza rzecz, nad którą muszę popracować. Też potwornie mnie to drażni :/
""pasłem owce i pewnego dnia zdecydowałem, że chce być zabójcą potworów. No i jestem" - jakoś trochę w ten sposób kojarzy mi się ta rozmowa z królem i info, że przybyła po popiół feniksa." - Rozbawiłeś mnie tym porównaniem. Pomyślę na pewno o tym.

"Z całym szacunkiem Panie, ale poniżanie mnie, dużo bardziej pasowało twoim strażnikom" - no nie, przesadza z tymi scenami :X To znaczy, okej, to może być w jej postaci i jestem w stanie w to uwierzyć. Może nawet stanowi to fundament pod jej rozwój, ale w tej chwili jej nie lubię." - masz rację, to jest celowe i stworzone z pełną premedytacją. Niekoniecznie po to, żebyś nie lubił głównej bohaterki, tym jestem trochę zaskoczona. Ten dialog miał w zamyśle pokazać, że stara się grać na tyle na ile potrafi, wiedząc, że niema wielkiej siły przebicia czy przewagi nad nimi. Taka zamkowa maniera mogła jej pomóc, aby stanąć na równi z władcą. To tak, jak kobiety zakładają szpilki, żeby być wyższymi. ;) No i jak najbardziej miało to na celu pokonywanie kolejnego stopnia w jej osobistym rozwoju.


"Nie mogę pozwolić na rozlew krwi " - jaki rozlew krwi, nie zna nawet szczegółów tego co się stanie - chyba że cos przegapiłem." - jedne z ostatnich słów demona.

"Wiesz co, teraz się zorientowałem, że chyba wszystkie postaci (poza królową zbędnego robienia scen) mówią bardzo podobnym, może nawet tym samym głosem. Mam wrażenie, że ten król mówi bardzo podobnie co ojciec, Daxegon i podobnie co mag. Podobnie z resztą co strażnicy itp." - o kurcze... Masz stuprocentową rację. Przez to, że każdego sobie jakoś stworzyłam w głowie, kompletnie nie zwróciłam uwagi na ten ważny aspekt. Dalej raczej nie będzie lepiej :( Ogromne dzięki że to napisałeś.

"Wydaje mi się, że mogłabyś się zastanowić czy nie chcesz jakoś zbudować mojej relacji z Kristal na początku poprzedniego fragmentu, tak żebym był teraz zaangażowany (jako czytelnik)." - pisał mi o tym też Adam. To fakt, ona nie jest ważną postacią dla czytelnika. Nie wiem po co ma nam zależeć na ratowaniu jej. Nie chciałam na początku wprowadzać jakichś retrospekcji, a całość opiera się na tym, że zniknęła. To kolejny, bardzo twardy orzech do zgryzienia dla mnie ;)

"Moim zdaniem bardzo fajnie opisana wędrówka. Powoli zaczynamy odczuwać całe Hero Journey Diaxi. Ale nadal nie kupuję jej robienia scen i tego że to działa :X" - no weeeź. Daj jej szansę :D
"Taka jej osobowość dużo bardziej mnie przekonuje niż robienie scen, gdzie moim zdaniem trochę przesadziłas. Tu jednak jest zuchwała, ale tak że jej kibicuję." - dziewczynę zmusiły okoliczności ;) nie jest taka zła.

Co do zagrania na uczuciach króla, do tego odnosi się już mój obecny tutaj komentarz, tzn wydaje mi się, że trochę Diaxi trochę przesadza z tym robieniem scen i w moim odczuciu nie jest to do końca wiarygodne, a już na pewno to, że osiągnęłaby tym efekt. (nawet jeśli to miałaby być bajka. Naprawdę chcesz serwować coś takiego w bajce, "bo bajka"? :/ ). - to bardzo cenna informacja. Szczególnie, że jako jedyny zwracasz na to uwagę, a dla mnie ma to naprawdę sens. Początek musi przejść spore zmiany, chociażby dlatego, że Diaxemin nie będzie dzieckiem. Pierwotne założenie zostało jeszcze w tekście, ale też uważam że to bzdura i kompletnie tu nie pasuje.

"Wiedziałem. Wiedziałem, że kiedyś do tego dojdzie" - kurcze, ja wiem, że to bajka, ale jednak z punktu widzenia tworzenia historii, trochę zalatuję to kiczem :V Liczyłem na coś ambitniejszego i bardziej zaskakującego, sam nie wiem. :X" - hmm... potrzebuję tu chyba więcej wskazówek, bo umyka mi ten fragment..." - chodzi o to, że to wszystko było tak bardzo kliszowe, że wręcz wydawało się leniwie napisane na odwal się :/ Wręcz można by to wrzucić do najnowszej trylogii gwiezdnych wojen i będzie tam pasować. (To bardzo źle)" To już wiem, żeby ich nie oglądać ;) pierwotnie nie było tego w tekście, widać nieumiejętnie chciałam wyjść z impasu jaki ratowałam tym fragmentem...

""Pióra były postrzępione, niektórych brakowało. Na brzuchu miał łyse miejsca, gdzie wyłaniała się różowa skóra. " - ale nadal potrafisz zachwycić swoimi pomysłami na magiczne i wciągające szczegóły. Świetne.(Po prostu wywal całą zbędną resztę :V )" - zaczynam tracić nadzieję, że będę w stanie to zrobić.
Nie widzę pisania tego od nowa, ale mam jakiś pomysł jak poprawiać ten tekst. Czy się uda, nie wiem. Oby mnie to nie przerosło, bo wiesz co?
Wszystko co chwalisz, pisałam tak po prostu bez myślenia o tym. To na czym bardziej się skupiłam, bo coś gdzieś nie grało, czy musiałam poprawiać, dopisywać, wyszło słabo... Więc im więcej się zastanawiam, tym bardziej psuję naturalności.

""- Jesteście cali? " - poważnie? :| Czy ja przespałem jakiekolwiek realne niebezpieczeństwo? :| No K***a całe szczęście, że akurat ona tam poszła, bo nikt inny by nie przeżył. Ufff, co za ulga, że przeżyła jakimś cudem. (Tak, teraz byłem złośliwie ironiczny)
"Nie tak łatwo mnie zabić" - ....." - masz racje, może to być przesada. w zły sposób ujęte to, co chciałam wydobyć, czyli wyjątkowość tego konkretnego ptaka. Jego wielkość siłę i tp. Wyszło jak wyszło :D
"Przperaszam, ale w ogóle nie poczułem niebezpieczeństwa, a oni mówią jakby nie wiem co się działo." - jak zacznę tam dodawać niebezpieczeństwa, to spierniczę to totalnie ;) Więc albo pozostaje mi napisanie tego fragmentu od nowa, albo usunięcie tego zdziwienia.

""Diaxi nie widziała wcześniej, aby krasnolud okazywał uczucia" - no już nie przesadzaj :V Rozumiem, że może takie było zamierzenie, ale jednak nie odstawały w narracji od elfów wcześniej :)" - i to jest bardzo ważny punkt zaczepienia...

"To jest rodzaj poezji, który kupuję. A nie rozwleczone, próżne opisy (które stosuje prawie każdy średniej klasy pisarz)." - tutaj wyważenie jest bardzo ważne, ja sama nie lubię jak mi się dłuży, ale zawsze obawiam się, że jak nie napiszę zbyt wiele, to czytelnik nie zobaczy tego na czym mi zależy. To trudna sztuka. Chociaż jeszcze trudniejszą jest nadanie postaciom charakteru. Wydaje mi się, że w kolejnych rozdziałach udało mi się stworzyć Gormira tak, aby był ciut inny, ale to z mojej perspektywy i nie wiem czy byś go polubił.


Dotarłam do końca tego obszernego komentarza i cieszę się z niego jak dziecko :) Zrugałeś mnie za paskudne błędy, które gdzieś tam w środku mnie uwierały, ale chyba nie na tyle, żeby się za nie wziąć. Teraz nie mam już wyjścia, mam motorek i konkretne punkty zaczepienia, aby przysiąść, bić się w pierś i chociaż postarać się zrobić to znacznie lepiej. Trzymaj kciuki, żeby mi się to udało, bo ja mam obawy :D
Ogromne dzięki i do napisania :)

Od: Autor Albi
twarz żeńska
12.07.2020
To ja dziękuję, że mogłem to przeczytać. Nie martw się, na pewno będzie w stanie ogarnąć tekst. Nie trzeba go od razu wywalać, ale fakt faktem poprawki zajmują dużo więcej czasu niż napisanie - wiem to a mimo to nie mam serca wywalić swoich prac i się z nimi męczę :X

Wracając do tego co napisałaś, tego o tym, że akurat pisałaś bez myślenia - wydaje mi się, że jest w tym jakaś bardzo głęboka treść i cenna lekcja, choć teraz nie do końca potrafię ją wydestylować. Na pewno nie ma co się bać robieniem poprawek i świadomym pisaniem, wydaje mi się, że po praktyce będziesz w stanie świadomie robić to co teraz robisz nieświadomie przez co Twój tekst będzie jeszcze lepsze, a Twoje perełki jeszcze bardziej spektakularne. Nie obiecuję, bo obecnie jestem na etapie gdzie wieczne poprawki raczej bardziej szkodzą moim pracom niż pomagają :D, ale wydaje mi się, że gdzieś tam jest ten etap, że się z tego wychodzi : )
Poza tym, taki sposób pisania jaki masz, ten "świadomy", na pewno będzie odpowiadać niektórym czytelnikom.
Po prostu moim zdaniem ta pozostała część, o której mówiłem jest czymś co nie zdarza się każdemu i to nad tym warto się skupić. Ale musisz pisać tak żeby Tobie się podobało, więc jeśli bardziej wolisz opisy itp to pisz w ten sposób. Ja chyba nie mogę nic teraz więcej od siebie dodać, ale w razie czego pisz śmiało :) Mówię poważnie - mi też to na pewno pomoże : )
Od: Pióroman Fortune
twarz męska
13.07.2020
Zdecydowałam że podejmę się tych poprawek, ponieważ i tak włożyłam w ten tekst bardzo dużo pracy i zwyczajnie lubię tę historię.
Dzięki wszystkim konkretnym informacjom od Ciebie, wiem w jakim kierunku iść. Chociaż nie mam w tej chwili pomysłu na rozstrzygnięcie najtrudniejszego dla mnie fragmentu i konkretnych zmian w historii, to wierzę, że jak zawsze, przyjdą one do mnie w trakcie pisania.
Wyklują się kiedy będzie ich pora.
Na pewno się odezwę, bo Twoje doświadczenie jest niezmiernie cenne i tak bardzo dociera do mnie, że szkoda byłoby to zaprzepaścić :)

Myślę, że dalszy ciąg dam Ci przeczytać, jak już uporam się z najważniejszymi zarzutami do tekstu. Wtedy to będzie miało większy sens. Chyba że chcesz koniecznie już, to daj znać na Messenger. Ale od razu sumiennie ostrzegam, że znajdziesz tam ten sam styl, te same niuanse do poprawki. ;)
Od: Autor Albi
twarz żeńska
13.07.2020
Chyba najlepiej będzie dopiero po przekminieniu. Z resztą możemy też pogadać luźno jeśli masz jakieś wątpliwości itp.
Ja właśnie poprawiam swoje teksty, dlatego nie chciałem Ci proponować tego masochistycznego zajęcia :D
Od: Pióroman Fortune
twarz męska
13.07.2020
Dzięki za troskę :D ;)
Chyba podświadomie, wiedząc jakie to szambo emocjonalne, tak długo z tym zwlekałam. Teraz jestem na siebie zła, bo wiele myśli i planowanych zabiegów mi uciekło z głowy. Nie pamiętam też całości tak dobrze jak wtedy, kiedy "siedziałam" w tym świecie.
No ale cóż :P Zbiera się to, co się zasieje ;)
Od: Autor Albi
twarz żeńska
13.07.2020
Skąd ja to wszystko znam :V
Od: Pióroman Fortune
twarz męska