Pióromani - konstruktywny portal pisarski
zygzak

Załóż pracownię
Regulamin

Dzisiaj gości: 280
Dzisiaj w pracowni: 1
Obecnie w pracowni:
ikonka komentarza

Szarołapek i ptakiikonka kopiowania

Autor: Albi twarz żeńska

grafika opisu

rozwiń




W niezwykłym lesie żyły niezwykłe drzewa. Były piękne, szumiały swoimi zielonymi liśćmi, delikatnie kołysząc się na wietrze. Szerokie korony bujały się wysoko pod niebem, przyciągając swoją urodą ogromną liczbę ptaków, które od lat zamieszkiwały ich gałązki i dziuple. Każdego dnia drzewa z zachwytem słuchały pięknego śpiewu, który dawał im ogromną radość. Ptaki były bardzo przywiązane do drzew, a drzewa cieszyły się ich obecnością, dawały im schronienie w chłodne dni i dbały o cień w lecie. Niżej, bliżej korzeni rosły bujne zielone trawy oraz mięciutki miły mech, po którym nikt nie chodził, ponieważ poza ptakami, które żyły wysoko, nikt więcej tego lasu nie zamieszkiwał. Panowała tam cisza i niezmącony spokój.
W środku lata, kiedy na okolicznych łąkach było upalnie, do lasu przywędrował mały szary króliczek, który szukał ochłody i schronienia. Opiekuńcze drzewa miały w sobie dużo miłości, pokochały króliczka od pierwszego spotkania. Pochylały się leciutko nad małą istotką, która wpatrywała się w nie z zachwytem.
– Kim jesteś maleńki przybyszu? – zapytało najstarsze drzewo.
– Jestem

1




króliczek Szarołapek – odpowiedział cichutko, nadal podziwiając wysokie drzewa. – Co za piękne i przytulne miejsce, jak tu cicho i mięciutko.
Wszystkie drzewa zachwyciły się zwierzątkiem i każde z nich proponowało mu, aby właśnie pod nim króliczek wykopał sobie norkę i tam zamieszkał.
– Zostań z nami, śliczny króliczku, będziemy się tobą opiekować tak dobrze, jak opiekujemy się naszymi ukochanymi ptakami. Mamy tu na dole bardzo dużo miejsca, z którego nikt nie korzysta, a jest bardzo wygodne i mięciutkie jak twoje lśniące futerko – prosiły drzewa.
Ptaki, słysząc tę rozmowę, popatrzyły z góry, przysiadając na gałęziach ciut niżej. Od razu zaczęły się wśród nich głośne rozmowy na temat nowego lokatora. Coraz donośniejsze: pi, pi, pi, kra, kra, kra, ćwir, ćwir niosło się wśród gałęzi. Drzewa lekko potrząsały konarami, aby je uspokoić, ale niewiele to pomagało.
Szary króliczek zamyślił się przez chwilę, po czym powiedział:
– To wspaniałe miejsce, na pewno żyłbym tutaj szczęśliwie. Jednak moja rodzina i przyjaciele zostali tam na łąkach. – Wskazał małą szarą łapką prześwit między drzewami. –

2




Nie jest tam aż tak miło, nie ma zbyt wielu miejsc, aby skryć się przed słońcem.
– Idź po nich, ukryjcie się w naszym cieniu, zmieścicie się tutaj wszyscy, a my będziemy mogli podziwiać wasze piękno – rzekło najstarsze drzewo, a pozostałe przytaknęły z radością na tę propozycję.
Ptakom wcale nie spodobał się ten pomysł, zaczęły głośno krzyczeć i skrzeczeć. Latały, trzepocząc skrzydłami najgłośniej, jak mogły. Chciały mieć drzewa tylko dla siebie, mimo że nie korzystały z leśnego runa, a króliki nie wspinają się na korony drzew. Drzewa próbowały zapanować nad sytuacją, uchronić króliczka i uspokoić ptaki, które nie dawały za wygraną. Nie mogły zrozumieć ich zachowania, było ono nieznośne i drażniące. Zaczęły mocno potrząsać konarami i przepędzać gałęziami te najgłośniejsze ptaki. Prosiły je, próbowały nawet przekrzyczeć, aby cokolwiek usłyszały, jednak bez skutku.
Malutki króliczek, widząc powstały harmider, zupełnie nie rozumiał, co się dzieje. Przestraszył się okropnie i najszybciej jak mógł, mocno odbijając się swoimi tylnymi łapkami, zaczął uciekać z tego zamieszania. Bał się

3




ptaków, nie wiedział, dlaczego go nie chcą i mimo że pokochał to miejsce, musiał je opuścić. Ze łzami w oczach wybiegł na łąkę i zniknął w trawie.
Drzewa były zaskoczone i ogromnie zasmucone jego odejściem, a ptaki uspokoiły się i wtuliły w ich gałęzie. Nadal miały w nich oparcie i opiekę, jednak drzewa już nigdy nie były tak szczęśliwe, jak podczas spotkania z króliczkiem. Tęskniły za nim i mimo że bardzo kochały swoje ptaki, to brakowało im również tego malutkiego stworzenia. Miłości wystarczyłoby im na nich wszystkich, jednak ptaki nie chciały nawet o tym słyszeć.
Spokojne i słoneczne dni mijały w harmonii leśnego życia, a kiedy robiło się już chłodniej, drzewa coraz częściej wyglądały na łąki, martwiąc się, czy króliczkom nie jest tam zimno i czy są bezpieczne. Smutniały, a ptaki nie mogły zrozumieć dlaczego, przecież śpiewały im jak zawsze, a teraz nawet jeszcze piękniej, bo chciały, aby drzewa znowu były szczęśliwe. Kochały je i przytulały, kiedy tylko mogły, a one odwzajemniały tę miłość. Zawsze uśmiechały się do ptaków i chroniły je nadal tak samo.

     Pewnego dnia jedno z najwyższych drzew

4




zauważyło daleko na łące stado króliczków gonionych przez lisią mamę i stado jej dzieci. Nie miały się gdzie ukryć, a były już bardzo zmęczone. Przerażone drzewa wiedziały, że czasu jest coraz mniej, zaczęły więc bardzo głośno szumieć i donośnie wołać króliczki, aby schowały się wśród nich. Ptaki nie wiedziały, skąd takie nagłe zamieszanie, przestraszone wzleciały w górę ponad las. Kiedy zobaczyły, co tak zaniepokoiło drzewa, same zmartwiły się o króliczki. Mimo że obawiały się ich obecności w swoim domu, mimo że czuły zazdrość na myśl o tym, aby dzielić się drzewami, to widząc rozpacz swoich opiekunów, postanowiły pomóc.
Drzewa wołały, a ptaki poleciały na łąkę i zaczęły głośno nawoływać i krzyczeć, zaganiając króliczki do lasu. Część z nich, te najbardziej odważne, poleciały odganiać lisy, spowalniając ich pogoń. Dało to większe szanse na ucieczkę króliczkom, które zmęczone i przerażone wbiegły stadnie do lasu, chowając się szybko między korzeniami, w mchu i w trawie. Drzewa nie wpuściły na swój teren lisów, które odganiane przez stada ptaków, musiały zrezygnować z polowania.

5




Przerażone, ale uradowane króliczki, wtulały się w pnie drzew, odzyskując spokój i bezpieczeństwo.
Ptaki wróciły na swoje gałęzie i zobaczyły, jak bardzo szczęśliwe i wzruszone były drzewa. Otulały króliczki gałązkami, podnosiły korzenie, aby zrobić im miejsce na norki. Tym najbardziej zmęczonym śpiewały kołysanki, aby odpoczęły. Wtulone, kolorowe, puszyste kłębuszki dawały radość swoim opiekunom, którzy znowu byli najszczęśliwsi, mogąc zajmować się bezbronnymi króliczkami i bohaterskimi ptakami. A ptaki, patrząc, ile dobrego wniosły te małe istotki, mimo że ciągle były trochę zazdrosne, zrozumiały, że niczego nie tracą. Nadal miały tyle samo miłości i oddania od drzew, zostając jednocześnie bohaterami dla jednych i drugich. Zyskały również nowych członków swojej leśnej rodziny, których mogły podziwiać i z którymi mogły się bawić do woli.

6




Wyrazy: Znaki: