Jest trochę wkurzony, że znowu został sam, ale mimo to uśmiecha się do blondynki pochylającej się ku niemu i po raz setny i na pewno nie ostatni tego wieczoru zadaje jej pytanie:
-Co podać?
Wczoraj przynajmniej była Kasia i ogarniała stoliki, dzisiaj wszystko jest na jego głowie, a biorąc pod uwagę, że całą noc przewracał się z boku na bok, przez co potrzebował w ciągu dnia dużo więcej kawy niż zwykle, nie ma zielonego pojęcia jak dotrwa do zamknięcia. Zostały jeszcze pewnie ponad cztery godziny, które będą ciągły się w nieskończoność. Im większe zmęczenie, tym czas wolniej płynie, to potwierdzona zasada z którą zgadza się każdy kto pracuje. A przynajmniej on zapalczywie ją wyznaje.
Zawiesza wzrok na dziewczynie, która przez chwilę zastanawia się czego chce, a on próbuje zgadnąć co zamówi. Tym razem mu się to nie udaje, bo zakładał, że będzie chciała mojito, ona jednak prosi o piwo z sokiem. Nalewa go, uważając oczywiście, żeby za bardzo się nie spieniło, a potem dolewa malinowego syropu. Ciężko to nazwać sokiem, bo jednak więcej w nim czerwonego barwnika niż malin, ale wygląda jakby było inaczej i ona prosi,
1
żeby dolał go więcej. Stawia przed nią kufel, znowu się uśmiecha i czeka na napiwek, którego jednak nie otrzymuje. Wszystkie te uśmiechy poszły na marne, mimo to, będzie musiał to powtórzyć z każdym kolejnym klientem. Zazwyczaj mu to nie przeszkadza, w końcu nawet lubi tą pracę, ale nie dzisiaj, kiedy po raz kolejny Robert się wymiksował i zostawił go samego. Jest środek tygodnia, mimo to ludzi pojawiło się dość sporo, każdy czegoś chce, a on ma tylko dwie ręce. Mimo, że próbuje ogarnąć kilka rzeczy naraz, przed barem tworzy się dość spora kolejka, a ludzie zaczynają się niecierpliwić. W głowie planuje co powie jutro Robertowi i obiecuje sobie, że nie pozwoli mu kolejny raz na taką akcję, jednocześnie nalewając tequilę do dwóch szklanek. Wrzuca kilka kostek lodu, przesuwa w stronę dwóch, dość umięśnionych typków i odwraca się do kolejnej osoby. Tym razem to brunetka. Przyszła już jakiś czas temu z grupą koleżanek która ulokowała się przy najbardziej oddalonym od wejścia stoliku. Ma dość dobrą pamięć do twarzy, a poza tym wyróżniają ją jej kręcone włosy, które co chwilę poprawia, bo wpadają jej na oczy.
2
-Co dla ciebie?
Ma nieco rozmazany makijaż, ale nie jest pijana. To zawsze widać po oczach, a jej wpatrują się w niego z uwagą, której nie umiałaby utrzymać, gdyby była już wstawiona.
-Nie wiem, może jakąś wódkę z sokiem.
-Może sam sok? - pyta ją, bo nie wygląda na osobę, która ma wystarczająco mocną głowę na cały wieczór popijania drinków. Ona jednak kręci głową.
-Przez cały wieczór piłam sok. Chyba potrzebuję czegoś mocniejszego.
-W takim razie bananowy z żurawinowym powinien ci smakować – sugeruje, a kiedy dziewczyna skinięciem głowy wyraża swoją aprobatę, sięga po szklankę i zaczynam mieszać soki z alkoholem- kiepski dzień?
-Nie, właściwie nie. Zwykły… nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło.
-Myślałem, że przyszłyście tu coś świętować – zerka na stolik przy którym wcześniej siedziała, kilka dziewczyn nadal przy nim jest, ale większość już wyszła.
-A, tak, urodziny Eweliny. Nie znam jej za bardzo, ale pracujemy razem i nie mogłam się z tego wykręcić.
-Czyli nie jesteś imprezową osobą.
-Raczej nie – potwierdza, a potem chwyta za szklankę którą jej podaje – dzięki.
-Proszę bardzo – chętnie
3
porozmawiał by z nią jeszcze chwilę, bo jej głos jest bardzo przyjemny, a dziewczyna jest ładna, ale kątem oka widzi kolejne osoby, które pojawiają się z drugiej strony lady – Przepraszam na chwilę, zaraz wracam.
Bar ma kształt podkowy, i wystarczy kilka kroków, żeby pojawić się przy kolejnej grupie, która łaknie alkoholu. Chyba jeszcze nikt dzisiaj nie zamówił wody. Nie wiedział z czego to wynikało, ale miał sentyment do ludzi, którzy przychodzą do miejsca wypełnionego najróżniejszymi rodzajami alkoholu i decydują się na zwykłą wodę. Chociaż ta brunetka wcześniej piła wyłącznie sok, to też trochę się liczy. Robi kilkanaście kolorowych szotów i nalewa pięć kufli piwa, a potem znowu ma chwilę by wrócić do dziewczyny. Jest już po dwunastej, w piątek o tej porze pewnie ciągle byłby tłum, dzisiaj jednak nareszcie ujarzmił kolejkę i zrobiło się nieco ciszej. Oczywiście nie całkiem, bo w tle leci jakiś rock, który zagłuszany jest przez szmer rozmów i śmiechów. Robi kilka kroków w jej stronę i od razu zauważa, że wypiła już prawie całego drinka.
-Poprawił ci się nieco humor?
-Trochę. Ale może kolejny zadziałał
4
by jeszcze lepiej? - pyta i wskazuje na szklankę. On znowu się uśmiecha, tym razem przychodzi mu to łatwiej.
-To samo? - dziewczyna potakuje głową, a kiedy on zabiera się za zrobienie jej kolejnego drinka, ona przeszukuje torebkę i wyciąga telefon, a potem coś czyta. Przez cały wieczór widział wyraźnie że zmusza się do zachowania pogodnego wyrazu twarzy, ale teraz na krótką chwilę jej się to nie udaje. Marszczy czoło, przegryza wargę i mruga. On to dostrzega, bo jest wyczulony na reakcje ludzi. Po prostu go ciekawią, chociaż, gdyby zapytać o zdanie postronnych, ktoś mógłby stwierdzić, że tak niezwykle wpatruje się w innych, by dostrzec z wyprzedzeniem moment, w którym ktoś zaczyna się od niego odsuwać. Kilka razy słyszał taką diagnozę od Izy, ale kim ona jest by rozkładać jego życie i strachy, które go gonią, na czynniki pierwsze? Sama nie poradziła sobie ze swoimi problemami i ciągle tkwi w takich samych schematach. Nawet nie chce mu się liczyć ile razy prosił ją, by odezwała się do rodziców. Rozumie dlaczego tego nie robi, ale potrafi też dostrzec drugą stronę medalu i wie, że nic nie jest czarno-białe. Ona jednak uważa
5
inaczej, przy czym jest uparta, więc wszelkie dyskusje z nią nie mają większego sensu. Nie wie dlaczego akurat teraz o niej pomyślał, przypomina sobie jednak, że za tydzień ma urodziny i musi jej coś kupić. Najlepszym pomysłem będzie pewnie jakiś bon podarunkowy.
Jego wzrok natrafia znowu na twarz dziewczyny i dostrzega, że wrócił na nią pogodny wyraz.
-Wszystko w porządku? - pyta ją i wskazuje wzrokiem telefon.
-Tak, po prostu jutro będę musiała zostać w pracy dłużej.
-A czym się zajmujesz?
Ona wzrusza ramionami, wypija ostatnie krople z poprzedniej szklanki, a zaraz potem w jej ręce pojawia się nowa.
-Niczym nadzwyczajnym, pracuję na kasie.
-Praca jak każda inna, nie powinnaś się jej wstydzić.
Bierze się za ustawianie pustego szkła w równe linie. Nie musi tego robić, mógłby zająć się czymś innym i gdyby rozejrzał się wokół zapewne znalazłby sobie jakieś zajęcie, ale w tym momencie woli z nią rozmawiać. Wydaje mu się jednak, że gdyby po prostu stanął przed nią i wypytał o to wszystko co chce wiedzieć, mogłoby to być dla niej krępujące, więc robi to mimochodem, w tle, udając, że jest pochłonięty układaniem
6
szklanek.
-Nie wstydzę się… ale czasami chciałabym… nie wiem… coś więcej.
-Od życia? - ona znowu potakuje – Też bym chciał.
-Nie lubisz swojej pracy?
-Lubię.
-Co konkretnie? Mieszanie alkoholu?
Jego usta wykrzywiają się w autentycznym uśmiechu.
-Ludzi. Lubię im się przyglądać, zastanawiać się jacy są i co skłoniło ich do zamówienia wódki z sokiem.
Być może to zbyt bezpośrednie i przez chwilę, żałuje, że to powiedział. Ona jednak podejmuje temat.
-Ja też mam w pracy dużo ludzi, ale nie zastanawiam się po co włożyli coś do koszyka.
-Bo jest tego za dużo, gdyby każdy kupował tylko jedną rzecz mogłabyś się nad tym zastanawiać.
Dziewczyna upija trochę drinka i pewnie zastanawia się nad jego słowami.
-Może masz rację. A może nie. Może nie nadaję się do pracy z ludźmi.
-To ją zmień – stwierdza, a ona parska śmiechem, jakby powiedział coś zabawnego.
-Jasne. Mogę prosić jeszcze jednego? - pyta i zanim zdąży zareagować, dopija do końca i odstawia pustą szklankę.
-Może powinnaś zwolnić.
-To już będzie ostatni. I wracam do domu.
-Jutro pracujesz?
-Tak, mam pierwszą zmianę.
Zastanawia się jak zapytać
7
ją, czy będzie chciała wyjść gdzieś z nim, ale to chyba nie byłoby dobry pomysł. Jego bezpośredniość mogłaby ją zrazić, w końcu zamienili ze sobą zaledwie kilka zdań i nie wydaje mu się, by była chociaż trochę nim zaciekawiona. Ale on… właściwie nie umie odpowiedzieć sobie na pytanie co go w niej zainteresowało, po prostu nie chce się teraz od niej odwracać. Czuje na sobie jej wzrok i jest to przyjemne, wie też, że po kolejnej szklance straci szansę na zaproszenie ją gdziekolwiek, więc nie zostało mu dużo czasu.
-Ciągle to samo?- dziewczyna znowu potakuje głową, a on uświadamia sobie, że nie zna nawet jej imienia. Chce o to zapytać, ale przeszkadza mu w tym krzyk z drugiej strony baru – Przepraszam na chwilę.
Podchodzi do starszego mężczyzny, który jest już nieco podchmielony i wyjątkowo głośno domaga się kolejnej szklaneczki czystej. Zazwyczaj by go pogonił, jego niepisaną zasadą było nie dolewać alkoholu nikomu, kto ma go już za dużo, zdaje sobie jednak sprawę, że to skończyłoby się głośną awanturą i przepychanką, a on teraz nie ma na to czasu, więc podaje mu wódkę, a przy okazji nalewa też kolejne piwa z
8
sokiem dla pozostałych koleżanek dziewczyny siedzącej przy barze. Naprawdę chciałby wiedzieć jak się nazywa i kiedy ma wreszcie wolną chwilę odwraca się w jej kierunku, ale okazuje się, że nie jest już sama. Obok niej siedzi wysoki brunet i ewidentnie się do niej zaleca. Nie musi go słyszeć by to dostrzec, ale podchodzi bliżej, bo przecież obiecał jej kolejnego drinka. Jej nowy kompan go zauważa i macha na niego, jakby był jego chłopcem na posyłki.
-Co pijesz?
-Wódkę z sokiem – odpowiada mu nieco wkurzonym głosem, chociaż to pewnie nie było pytanie do niego.
-Świetnie – kwituje mężczyzna nie odrywając od niej wzroku – więc dla pani wódkę z sokiem, a dla mnie tequilę z lodem.
-Jasne – mruczy pod nosem i zabiera się za robienie napoi. Jest wystarczająco blisko nich, by słyszeć o czym rozmawiają.
-Jak się nazywasz? - facet jest zbyt blisko niej. Nachyla się, kątem oka zagląda w jej dekolt, chociaż ona tego nie dostrzega. Nie jest ubrana wyzywająco, ma na sobie zwykły czarny podkoszulek i obcisłe spodnie, ale jest wystarczająco zgrabna, by taki zestaw sprawiał, że trudno facetowi oderwać od niej oczy.
-Kinga.
-Ładnie. Kinga
9
była w kopalni soli?
-Co? - dziewczyna śmieje się z niego, a on, oczywiście w wyjątkowo uroczy sposób opuszcza głowę, jakby był zawstydzony swoją głupotą.
-Przepraszam, coś mi się źle skojarzyło. Jakie masz plany na jutro?
Mdli go jak na nich patrzy, więc skupia wzrok na stojących przed nim butelkach alkoholu. Sięga po tańszą tequilę, nie smakuje ona najlepiej, ale ma to gdzieś. Dziewczynie za to wlewa dużo mniej wódki niż ostatnio, właściwie w jej drinku znajduje się głównie sok. Stawia szklanki przed nimi i znowu odchodzi, bo nie chce ich słuchać ani ich widzieć. Jest wkurzony na siebie, że przegapił szansę i sprzątanie pustych stolików pomaga mu rozładować frustrację. Kiedy znowu wraca za bar przy Kindze – przynajmniej teraz wie, jak się nazywa – dalej siedzi ten dupek, ale gdy podchodzi bliżej zauważa, że dziewczyna ma dużo bardziej zamazany wzrok, niż jeszcze kilkanaście minut temu. Chwieje się nieco na krześle, więc jej towarzysz obejmuje ją, by nie upadła.
-Wszystko w porządku?
-Tak, pani chyba po prostu przesadziła z alkoholem. Już zmówiłem taksówkę, zaraz ją zaprowadzę.
Facet wyciąga z kieszeni kilka
10
banknotów i rzuca je na stół, a potem wstaje i ją podnosi. Ona nie wygląda najlepiej, musi trzymać się lady baru by utrzymać pion.
-Krę… kręci mi się w głowie.
-Poczekaj, ona nie przyszła tu sama, pójdę po jej koleżanki, one ją zabiorą.
Wychodzi zza baru, ale facet kręci głową, zarzuca sobie jej rękę na ramię i zaczyna ciągnąć ją w kierunku drzwi.
-Nie ma sensu im przeszkadzać, ja i tak jadę w tą samą stronę.
Są już coraz bliżej wyjścia, a on gorączkowo zastanawia się co zrobić. Wydaje mu się dziwne, że w tak krótkim czasie alkohol ją powalił, wypiła przecież tylko trzy drinki. Nawet jeśli nie ma mocnej głowy, taka ilość alkoholu powinna wpłynąć na jej składnię, co najwyżej mogłaby być senna. Ona tymczasem nie jest w stanie samodzielnie ustać na nogach, a jej rozbiegany wzrok świadczy o tym, że nie do końca wie co się dzieje. Nie jest to normalna reakcja, na pewno nie na sam alkohol, z drugiej strony piła tylko drinki zrobione przez niego, a każdy organizm jest inny. Równie nieprawdopodobna wydaje się umiejętność normalnego funkcjonowania po litrach alkoholu, jakie wlewają w siebie miejscowi pijacy. Jakim
11
cudem po skrzynce piwa i kilku butelkach taniego wina są w stanie jechać rowerem albo pracować?
Zawiesza wzrok na facecie, który pomaga jej iść i chociaż jest na niego wkurzony, że wtrącił się w ich rozmowę, nie może powiedzieć, że wyjątkowo źle patrzy mu z oczu. Czasami to dostrzega, ma wyostrzony wzrok na typków spod ciemnej gwiazdy, ale ten gość ma na sobie zwykłe dżinsy i czarną bluzę i z pewnością nie wygląda na kogoś, kto przyszedł tu na polowanie. Ostatecznie więc przytrzymuje im drzwi, a potem patrzy jak wsiadają do taksówki. Trochę im to zajmuje, ale w końcu odjeżdżają, a on wraca do środka i znowu zaczyna zbierać brudne szkło z pustych stolików. Nie może się jednak opędzić od myśli, że nie powinien pozwolić mu jej zabrać.
12