Morderczy trud.
Krwawiąca głowa po kamiennym bruku się potoczyła.
Morderca licząc mamonę nie zauważył,
jak po rynku krążyła.
Płynęła ściekiem ulicznym wzdłuż ryneczku,
oświetlona księżycowym blaskiem.
Oczy bielmem przykryte,
już martwo w fontannę zapatrzone.
Tymczasem, morderca klnąc,
łapczywie liczył mamonę.
Nagle spojrzał w głowy stronę,
usłyszał szelest głuchy,
niczym spacer zimnej kostuchy.
Zimny powiew wiatru go smagał deszczem,
morderca otrzepał się,
zlany mroźnym dreszczem.
A cóż to? Do kroćset!
Co to za wiatr tak smaga okrutnie?
Tak, jakby zadawał coś pokutnie.
Chyba zwidy mam !?
Biała postać w krużganku stoi.
O tam!
Płachta powiewa na jej piszczelach.
Nie dość, że żałosna kasa,
to jeszcze przyplątała się zmora jakaś.
Czyżby moja postać na coś jej się zdała?
Po co tu przywędrowała ?
I wtedy głowa pod nogi zmory się potoczyła.
Śmierć oczy złowrogo zmrużyła.
Podejdź morderco ludzkich ciał.
Tylko dla mamony to czynisz,
przemieniając je w krwawy miał!
Burzysz porządek w przyrodzie.
Nie zasługujesz nawet by trzymać cię
w zagrodzie.
Jesteś bezużyteczne zwierzę,
bestia w czystej
1
postaci!
Chodź za mną!
Podążysz do swoich morderczych braci!
Skinęła kościstym paluchem
I morderca poszedł za jej kostuchem,
ciągnąc siekierę po kamiennym bruku.
Sparaliżowany ze strachu,
nie mogąc wykonać sprzeciwu ruchu,
zniknął we mgle wraz z kostuchą.
Trzymając ludzką, odciętą głowę
ociekającą krwią, oddalili się.
Pozostawiając ślad na kamieniach.
Piekielne spotkanie.
Krwawa kropla, z martwej głowy spadając,
po mordercy ślad pozostawiła.
Popłynęła kamiennym kanałem,
odgradzając świat żywych i martwych
mrocznym wałem.
Morderca w ślad za śmiercią wędrował
nic nie myśląc, nic nie mówiąc,
intrygi plany knował.
Zemsta tliła się w jego martwym sercu,
oczy wściekłością gorzały:
„czekaj no, Świetlista Pani,
nikt mnie nie omami,
uwolnię się i od ciebie.”
W takt stukających łańcuchów
po kamiennym bruku,
Śmierć jego słowa usłyszała
i wnet powiedziała:
„człowieku, puchu marny,
nie znasz dnia i godziny
swej drogi tułaczej.
W martwych wodach
krwistej ułudy znikniesz
zatopiony w marazmie
doznasz jaźni kary.”
Morderca zatrwożył się na te słowa,
na taki
2
los jego osoba nie była gotowa.
Z przerażeniem sobie uświadomił,
że w ciemnych czeluściach
spotka się z Lucyferem.
A on nie ma czym zaimponować.
Jest tylko mordercą na zlecenie.
Wtem śmierć mu uświadomiła:
„nie spotkasz się z Lucyferem,
on morderców na zlecenie zwie zerem.
Zostaniesz demonem sił ciemności,
nie zaznasz w podziemiach litości,
będziesz w najniższej kaście demonów
i pracować zaczniesz wśród Głębian.
Tam nauczysz się równowagi
pomiędzy życiem a śmiercią”.
Morderca rozejrzał się trwożnie,
ciemność go otaczała,
a ziemia gorąca i wulkaniczna się stała.
Zatrzymali się przed żelaznymi drzwiami,
które nic wspólnego nie miały
z piekielnymi opowieściami.
Przerażenie jego ciało ogarnęło,
gdy do środka coś go popchnęło…
Przedsionek piekła.
Morderca wpadając do czeluści piekieł
poczuł podmuch gorącego świata,
z przerażeniem w duszy.
Na jego sercu zacisnęła się ciemności krata.
Jakaś niewidzialna siła go z nóg zwaliła,
rzucając na kolana,
z wielką mocą go upokorzyła
przyciskając do gorącej czeluści
jego ludzkie, drżące ciało.
Poczuł
3
narastający ból w głowie,
niemoc członków wszelkich.
Poruszyło się coś potwornie przerażającego,
coś czego nikt nie wypowie.
Zbliżyło się do mordercy
z wielkim impetem, magiczną siłą.
Powiewem stęchłego powietrza,
do jego twarzy się przybliżyło.
Nergal, szef Kongregacji Wiecznej Kary i Kaźni
obrzydliwym i pogardliwym spojrzeniem,
obrzucił ciało mordercy.
Z jego ust wydobył się głos,
jakby syk węża:
„pozostaniesz tu na swoje życzenie,
byś zrozumiał jakie siły
łączą piekło i ziemię,
czym jest równowaga pomiędzy
dobrem i złem.
Będziesz ciemnym, upadłym demonem,
posługaczem moim.”
Morderca zatrwożył się...
Poczuł zimny powiew oddechu Nergala
na swej twarzy.
Wiedział, że nie da mu rady.
Bestia.
Stojąca Bestia u bram czeluści Nergala,
złowrogo i z niesmakiem na mordercę spojrzała.
Pociągnęła go za żelazny łańcuch,
dwoma rogami do wrót piekła przywarła.
Z oczami pełnymi szaleństwa,
pyskiem barana, rogami byka go poturbowała.
Z rozmachem kopniaka mu dołożyła
i z szyderstwem w glosie, rolę mu objaśniła:
„Będziesz posługaczem Nergala,
nie zaznasz snu ani spokoju, od nocy do rana.
Będziesz
4
znosił jego nastroje i złe humory,
zaznasz cierpienia takiego, jak twe ofiary do tej pory.
Ból bez końca będzie twoją codziennością,
w kaźni kary będziesz szukał, ulgi z radością.
Głębianie z najniższej kasty
będą cię gnębić i poniżać.
Na kolanach będziesz prosił o krztynę litości,
jednak nie zaznasz ani odrobiny błogości.
Nergal nauczy cię pokory,
byś nie był mordercą takim, jak do tej pory.
Nauczysz się szpiegostwa, kunsztu walki,
będąc robalem z najniższej kasty.”
Morderca z trudem oddech łapał,
nie mogąc pojąć, jak to możliwe,
że w takiej sytuacji się znalazł.
Czuł, że jego życia marnego kres nadszedł
i jak bardzo się mylił w przekonaniach,
nie widząc nic złego w swych czynach.
Z poturbowaną głową i przerażoną miną,
prowadzony na łańcuchu u szyi przez Bestię,
poczuł swąd spalenizny idąc głębiańską krainą.
Zapach zgnilizny zewsząd go otaczał,
a strach na czole wielkie, krwawe krople zraszał.
Morderca nie liczył już na żadną pomoc,
zamienił się w demona z najniższej kasty.
Wyrósł mu na głowie róg brunatny,
twarz poszarzała i porosła sierścią,
postawa z ludzkiej na zwierzęcą się
5
zmieniła,
szponami dłonie przyozdobiła.
Demon ciemności narodził się w czeluściach piekła,
strach, lęk i ludzka natura z niego uciekła.
Oczami krwią zalanymi,
morderca wszedł do kaźni Głębian.
Mroczny.
Morderca przekraczając bramy Głębian Kaźni
poczuł na ciele dreszcz wielki,
wszedł do Trzeciego Kręgu Królestwa,
w piątym czekała na niego szara pożoga.
Bestia na łańcuchu go prowadząc,
szarpała nim raz po raz, bezlitośnie,
prowadząc ku urzędowi Bezpieki Nergala.
Wokół panował mrok i ciemność wiodła prym.
Głębianie pospiesznie i z głowami spuszczonymi
spoglądali na nowego Mrocznego,
Bestię ziejącą nienawiścią z oczami przekrwionymi.
U drzwi Bezpieki stał Rabisu,
pies i sługus Nergala,
któremu nękanie, tortury przyjemność sprawiały,
problemem nie była żadna sprawa.
Rabisu zmierzył go nienawistnym i zimnym spojrzeniem,
tonem rozkazującym Mroczną Bestię skwitował:
„Zostaniesz moim podnóżkiem, kiedy będę zmęczony,
będziesz psem na posyłki, od brudnej roboty,
jak szakal zajmiesz się śledzeniem i nękaniem.
Nauczysz się kunsztu tortur i zadawania cierpienia,
przesłuchania będą twoją
6
codziennością.
Teraz tu jest twoja nowa „ziemia”, głębiańska.
I precz mi do lochów, do łańcuchów!
Chleb i woda dla ciebie!”
Mroczny łeb spuścił, nie śmiał spojrzeć w oczy Rabisu,
wydał stłumiony ryk dzikiego zwierza
i łza krwawa po policzku mu spływając
śmiech Rabisu wywołała.
„Patrzcie no! Delikatny Mroczny!
Kto by pomyślał, morderca rodem z ziemi,
łzy wyciska w głębi mrocznej Kaźni!
Wyprowadź go Asmanie, Bestio trzeciego kręgu Królestwa.
Odejdź Mroczny!
Należysz teraz do Nergala, szefa Bezpieki Królestwa Kaźni i Kary.
Jesteś Mrocznym z najniższej kasty urodzeniowej,
nie masz żadnych praw w głębiańskiej krainie,
począwszy od pierwszego, a skończywszy na szóstym kręgu Królestwa.”
Mroczny odszedł wraz z Bestią Asmanem
dzwoniąc łańcuchami, przechodząc obok Rabisu,
który nawet nie spojrzał już na niego.
Mroczny z bólem pomyślał:
Jakże mój los się zmienił w żywot udręczony,
będę potworem mrocznym w lochach Nergala uwięzionym.
Bez osądu Lucyfera zostałem do lochów wtrącony.
Bestia Mrocznego do lochu zaprowadziła
nic nie mówiąc, nie patrząc, w klatce metalowej umieściła.
W niej miska z wodą
7
stała i szara skórka chleba leżała.
Mroczny usiadł na słomie w kącie lochu
pod małym okienkiem z kratami,
skąd dochodziło wycie i płacz torturowanych,
wrzaskiem na przemian okraszanym.
Zasłonił łapami swe zakrwawione oczy,
kolejne łzy spadały jedna za drugą
na łańcuchy i łachmany, aż Mroczny w żalu utonął cały.
Żywot udręczony.
Mroczny obudził się w kącie swej celi
zziębnięty i zabrudzony cały,
drżały mu dłonie i pulsująco bolały skronie.
Rozejrzał się po wilgotnym pomieszczeniu,
włos na całym ciele mu się zjeżył,
wciąż w swój los nie wierzył.
Stał się sługusem Nergala, posługaczem Rabisu,
szpiegiem okrutnej i bezlitosnej Bezpieki.
I to gdzie? W lochach Głębiańskiej Krainy
w Trzecim Kręgu Królestwa,
w którym litość ani skrupuły nie istniały.
Okrutnie odczuwał ból wielki
na ciele i duszy,
cierpiały jego skrępowane dłonie i nogi zakute w łańcuchy,
chłód i głód mu doskwierał.
Nowe ciało Mrocznego
nie znało swej siły ani słabości,
zasnute w bezkresnej ciemności,
stając się więzieniem Upadłego.
Wtem w korytarzach lochów światło się pojawiło,
a wraz z nim
8
Rabisu, najpodlejszy z Głębian.
Szyderczy uśmiech zagościł na jego twarzy,
gdy zbliżał się do krat celi Mrocznego.
„Witaj Mroczny!” cynicznie Rabisu go przywitał.
Spójrz, mam dla ciebie zadanie do wykonania”
i wyciągając swą dłoń, narzędzie tortur mu pokazuje.
„bocianem to nazywają, na szyję ofiary zakładają,
gdzie pas od szyi do kolan biegnie, ściskając ofiarę niemiłosiernie.
A ty będziesz informacje z ofiary wymuszał,
mile widziana jest każda dodatkowa katusza
np. gruszka czy hełm na głowę,
jednym słowem wszystko, na co ofiary nie są gotowe.
Wstawaj! Do roboty! Nauczysz się kunsztu tortur!”.
Rabisu widząc Mrocznego minę zaskoczoną powiedział:
„Jesteś moim posługaczem, psem na posyłki,
a ja swe psy dobrze traktuję, gdy są posłuszne.
A ty będziesz” i zaśmiał się w głos.
Od dziś przy mnie uczysz się kunsztu tortur,
pierwsza lekcja, jak zastosować bociana,
by móc wydobyć informacje z ofiary.
A dla ciebie to żadna sztuka,
niejednego mordowałeś w sposób bardziej okrutny,
jesteś silny i butny. Takiego mi potrzeba!
Jak się dobrze będziesz spisywał, to szepnę słówko do Nergala,
by uwolnił cię z
9
wyznaczonej kary.
Wtedy nie będziesz wracał do celi,
może dostaniesz pokój wśród szpiegów,
z którymi będziesz żywot swój nędzny dzielił.”
Mroczny tylko spojrzał na Rabisu i wiedział,
że nie ma szans na sprzeciw,
wyszedł z celi i, jak na pieska przystało, szedł posłusznie za Rabisu
nic nie mówiąc, nic nie myśląc, podążał za nim stęchłymi korytarzami lochów.
Pojawiła się szansa wyjścia z celi
i Mroczny nie miał ochoty jej zmarnować.
Miał być szpiegiem, psem na posyłki to będzie,
byle tylko wyjść z tej ciemnej, brudnej i zimnej celi.
Spojrzeć choć na chwile na nowy świat, który go otaczał.
Świat Głębiańskiej Kaźni i Mordu,
gdzie Bezpieka rządy swe sprawowała,
każdego Glębianina za wroga ludu uznawała,
torturami, jak w średniowieczu, na ziemi porządek trzymała
i swe rządy o nowe Kręgi Królestwa poszerzała.
Mroczy wyszedł z lochów i wraz z Rabisu przekroczył próg więzienia.
Pojawiła się nadzieja, mroczna nadzieja,
na żywot przeklętego, ale choć w połowie wolnego.
Skrzydła swe czarne rozpostarł, ręce wyprostował
i żwawo za Rabisu do Biura Bezpieki powędrował.
Bezpieki
10
smak.
Świt w Głębiańskiej Krainie
ziemski dzień przypominał,
słońce wysoko już się jawiło na horyzoncie,
gdzie w zaułku dwóch ulic stał Mroczny w ciemnym kącie.
Dreszcz niepewności a zarazem adrenaliny nim kierował.
Mroczny chciał poznać Nergala osobiście,
a myśl zadawania tortur, w nim rozkwitała radośnie
pieszcząc zmysły i budząc mordercze wspomnienia.
Z uśmiechem na ustach, z rozpostartymi, czarnymi skrzydłami
budynek Bezpieki ogromny zauważył,
który w urzędowym magistracie Kaźni i Mordu się znajdował,
jawił się zimno i dumnie okalany marmurowym murem.
Rabisu Mrocznego poganiał:
„Pospiesz się pieseczku kochany,
zaraz w wyliczankę zagramy,
pobawisz się okrutnie
zaznając smaku mordu i metod Kaźni,
poznasz tortur wachlarz spory,
bądź na przednią zabawę gotowy.
Dziś zaczniemy od „bociana”,
a skończymy na „gruszce” i „krzesełku żelaznym”.
Twe mordercze talenty zza życia,
przydadzą się nam i pod wieczór poznasz smak
Bezpieki inicjacji.”
Mroczny spojrzał pogardliwie na Rabisu,
bo wiedział, że smak tortur mu nieobcy,
sam je stosował wobec porwanych zakładników
bez skrupułów i większych
11
żali,
zakańczał żywot porwanych.
Z ogromną chęcią pragnął wyuczyć się kunsztu tortur Bezpieki,
która z wielkim zamiłowaniem stosowała je
wobec skrzydlatych więźniów, jak i Głębian,
średniowieczne metody ziemskich tortur.
Rabisu błysk w oku Mrocznego zauważył,
zaśmiał się w głos:
„Pieseczek chęci nabiera
będzie podłe bydlę, Mroczny, z ciebie
staniesz się doskonałym narzędziem Nergala”.
Przekroczywszy próg Bezpieki, Mroczny i Rabisu
w kierunku holu więziennego się udali,
a nim idąc, słyszeli niosące się wrzaski z oddali.
Jakby ktoś jęczał i bulgotał zarazem,
dech tracił i we wrzask się cały zamieniał,
a z otwartej rany, krwią żywą zalewał.
Im bliżej było celi więziennej Bezpieki,
tym intensywniejsze stały się wrzaski i jęki,
a smród świeżej krwi i fekaliów
w całym korytarzu się nasilał.
Oczom Mrocznego cały kunszt mordu się ukazał,
na krześle metalowym siedział z założonym „bocianem” na szyi
okazały i rosły Głębianin, agent Jasności,
skrzydło jedno miał naderwane, a drugie całkiem pogruchotane.
Na dodatek kat więzienny drapał go po plecach „kocią łapką,”
a na podłodze
12
walały się pod nogami ofiary i kata,
kawałki zdzieranej skóry, świeżej, z krwią zmieszanej,
oklaskami wchodzącego Rabisu okraszanej.
Błysk zadowolenia na twarzy Rabisu się pojawił,
kat doskonale na przesłuchaniu ofiarę męczył i dławił:
„agent zapewne dobrze przygotowany,
coś wiemy?”- tymi sowami Rabisu skwitował widok okrutny.
Kat informacje cenne Rabisu przekazał,
a Mroczny wędrował wzrokiem po celi Kaźni tortur.
Ukazało się „koło”, „mokre krzesło”, „żelazna dziewica”,
„gruszka’ i „wisząca klatka”,
nic nie uszło jego uwadze.
Doznał znajomego dreszczu i poczuł ciarki na swym ciele,
wiedział, że tu się nauczy od Rabisu wiele,
pogłębi swe doświadczenie i pozna nowy kunszt tortur.
Mroczny w Upadłego Anioła się zmienił,
wdychając zapach krwi cały się rozpromienił.
Agent Bezpieki.
Upadły Anioł wychodząc wraz z Rabisu z celi Kaźni
poczuł, jak staje się silniejszy i pewniejszy siebie.
Odnalazł swoje zagubione przeznaczenie,
z dziką rozkoszą cieszył się, że nie wróci już na ziemię.
To, co na początku przekleństwem jego duszy się zdawało,
teraz nowym początkiem życia agenta Bezpieki
13
się stało.
Cały wachlarz tortur ze średniowiecznej ziemi, zapomniany,
tutaj stał się narzędziem powszechnie używanym.
Rabisu zaprowadził Upadłego do biura Nergala,
uprzedziwszy go o nietypowym sposobie bycia szefa
oraz podłego traktowania swych agentów.
„Pamiętaj, Nergal sprzeciwu nie znosi,
nigdy nie wynagradza, nigdy o nic nie prosi.
On jest wyrocznią twoją , twym życiem i śmiercią.
Jesteś jego posługaczem, pierwszym do krzyku i bicia,
jesteś psem na posyłki, agentem pożogi i zniszczenia.
Nie zna litości ani słabości,
zawsze punktualny, niezmordowany, zachłanny,
wybuchowy i agresywny, wymaga bezwzględnego posłuszeństwa.
Nigdy nie odzywasz się pierwszy, nigdy nie przerywasz,
słuchasz go i wykonujesz polecenia bez sprzeciwu”.
Upadły Anioł uśmiechnął się drwiąco,
nie będzie tak bezwzględnie posłuszny,
będzie wykonywał polecenia, by się nauczyć,
nikt mu nie będzie rozkazywał.
Jest mordercą z krwi i kości,
niezachwiane ma przekonanie o swojej wyższości,
zwłaszcza nad rasą Głębian,
jak i pozostałych mieszkańców Krainy.
Będzie sam w Bezpiece rządził.
Wchodząc do gabinetu tyrana,
poczuł smród palonego tytoniu i
14
whisky,
ujrzał ubranego w czarny płaszcz Nergala.
Drobny jegomość z łysą głową nie przypominał potwora,
wręcz wydawał się słaby i lichy.
Jedno spojrzenie w kierunku Upadłego
wystarczyło, by Mroczny zmienił swe zdanie.
Lodowate spojrzenie mrożące krew w żyłach,
tak jakby wszelka istota głębiańska, była niczyja.
Nergal syczącym głosem się odezwał:
„Podejdź Mroczny i posłuchaj uważnie,
jesteś moim osobistym psem na posyłki,
będziesz się szkolić pod czujnym okiem Rabisu,
nie próbuj ucieczki ani żadnych innych sztuczek,
twoje parszywe życie należy tutaj do mnie.
Jeden twój fałszywy ruch, a głowa ci upadnie nisko
i piórka wszystkie stracisz”.
I patrząc na Rabisu zaśmiał się w głos.
„Zabieraj mi tę parszywą gębę ziemiańskiego mordercy,
naucz go kunsztu Kaźni, by się nam przydał do czegoś”.
Mrocznemu krew zmroziło w żyłach,
poczuł dreszcz lęku i trwogi,
zrozumiał, że jest pionkiem w grze
między Rabisu a Nergalem.
Bez skrupułów skrócą go o głowę,
gdy woli Nergala nie wykona w porę.
Stał się agentem Bezpieki, okrutnym i bezlitosnym,
bez wpływu na swój los pokręcony,
sam zadając tortury, będąc
15
potworem,
stał się więźniem Nergala,
sługusem parszywych istot bez krztyny litości.
Stał się jednym z nich, demonem,
Bezpieki psem.
Zderzenie z magią.
Mroczny, stając się psem Bezpieki
poczuł, że to będzie jego rola na wieki.
Głębiańska Kraina pełna agentów
bezlitosnych i okrutnych,
dręczyła ród Anielski.
Zamiast być potępionym,
upadły agent poczuł się, jak nowo narodzony.
Skrzydła rozpostarł i pofrunął na nocne zwiady.
Tak, jak miał przez Nergala przykazane:
śledzić Anioła Błękitnego z Królestwa Niebieskiego,
zrodzonego z rodu wysokiego.
Maga Razjela z kręgu piątego.
Mistrza wszystkich magów, doradcę Anioła Gabriela.
Mroczny Anioł przeszedł szkolenie
ze szpiegostwa śpiewająco,
nauczył się nowych form tortur,
kunsztu zadawania cierpienia,
nowych metod pobudzenia konających,
znęcania się i krwawego męczeństwa nad ofiarami Bezpieki.
Lecąc szerokim łukiem, wysoko nad Niebiańską Krainą,
oczami szaleńca widział, jak w Kaźni Bezpieki
męczy mistrza magii, osobistego doradcę Gabriela.
Jak wyrywa jego puszyste i nieskazitelne białe pióra,
wiąże mu dłonie i nogi, zadaje ciosy
16
ostrzem.
Smak cieknącej krwi z ciała ofiary,
jęki i cierpienia konającego,
ostatni błysk w oku odchodzącego,
zapach smrodu ropiejących ran, zakrzepłej krwi
sprawiały, że Mroczny nabierał coraz większego zapału
do pracy agenta Bezpieki.
Zbliżając się do balkonu Maga,
Upadły z wielkim impetem
na tarasie czarodzieja wylądował.
W świetle księżyca, jak wampir skrzydlaty wyglądał,
w dłoni nóż zakrzywiony z ostrzem zębatym,
miecz samurajski za skórzanym pasem,
wzrok szaleńca, wręcz opętańca, Agenta Bezpieki,
skrzydła szeroko rozpostarte,
gotowy do skoku, jak dziki zwierz.
Upadły z pasją i podnieceniem wszedł do sypialni,
ujrzał skrzydlatego Maga śpiącego i bezbronnego.
Uśmiech szyderczy na jego twarzy się pojawił,
teraz ptaszku nie uciekniesz, Mroczny będzie się z tobą bawił.
Mag nie poczuł powiewu zdradliwego wiatru
ani chłodu wpadającego przez okno.
Jedynie kulista magia ochronna go otaczała,
która Mrocznego od czarodzieja oddzielała.
Pulsowała kolorem błękitu, zieleni i fioletu,
tworzyła swoistej kuli blask, magii barierę,
której Agent Bezpieki nie potrafił złamać.
Ani jej przekroczyć ani zatrzymać,
fala za falą,
17
magia go blokowała.
Upadły płonął cały z wściekłości,
krwią oczy mu nabrzmiały,
furia ogarnęła jego ciało,
pięści zaciśnięte, skronie pulsowały,
z gniewu trząsł się cały.
Wtem magia zawirowała,
Skrzydlaty przebudził się w porę
i zaczął magią dusić zmorę.
Mroczny upadł na kolana próbując
uwolnić się ze szponów magicznej ręki.
Przyduszony leżał na dywanie,
kwiczał jak prosiak zarzynany,
szarpał frędzle leżącej kapy,
charczał, skrzydłami swymi splątany.
Wtem Mag Razjel zwolnił uścisk magii
i z obrzydzeniem rzucił Mrocznym o róg kanapy.
Blaskiem błękitu i fioletu, czerwonymi błyskami,
skrępował mu nogi i dłonie.
Razjel do skrępowanego głośno się odezwał:
„Zanieś wiadomość Nergalowi:
nie zdobędzie nigdy maga Wielkiego
nie pokona Niebiańskiej magii,
nie dostanie się do Królestwa Niebieskiego,
nie zazna łaski Archanioła.
Niech trzyma się od skrzydlatych z daleka,
bo wielka kara na niego czeka.
Podniósł rękę na Skrzydlatego Królestwa Niebieskiego,
za to jest wielka kara!
Jeszcze posyła Mrocznego Upadłego,
byłego ziemianina,
mordercę bez skrupułów.
Odejdź! Precz! Zanieś wiadomość!”
Skrzydlaty
18
odpuszcza więzy magii,
Mroczny łapie oddech urywany,
zapatrzony w dal wie, że jest stracony.
Klęcząc przed Magiem ze związanymi rękami,
prosi Maga Wielkiego o wybaczenie.
Wiadomość.
Klęczący Agent Bezpieki,
zapatrzony w wirującą magię,
która Archanioła otaczała,
nie mógł pojąć, jak to jest możliwe,
że magia znana w bajkach,
w Krainie Królestwa Niebiańskiego,
na niego działa.
Archanioł Razjel spoglądał na niego
z nieufnością i niechęcią.
Zaciskał więzy magii raz po raz,
bojąc się ataku Agenta.
Nagle krępujące więzy poluzował,
rozkazał Upadłemu powstać z kolan
i wydając polecenia
usiadł daleko, pod ścianą, przy oknie.
Upadły wstał i wykonując rozkaz
Czuł, jak magia Archanioła
nadal go mocno trzyma.
Siadając pod oknem
złowrogo na Razjela spozierał.
Wtem Mag się odezwał;
„Dostajesz misję do wykonania,
jeśli się sprzeciwisz, to jednym gestem
sprawię, że opuścisz na wieki swoje ciało,
a dusza twa będzie potępiona
i skazana na tułaczkę w czeluściach piekielnych.
Dopilnuję, byś za swe czyny na ziemi
zapłacił jak największą cenę
i cierpiał nieustające
19
katusze.
Masz szansę się nawrócić
i zmazać krew ze swych morderczych rąk”.
Wypowiadając te słowa zbliżył się do Upadłego
i zacisnął więzy magii wokół jego szyi.
Zacharczał przeraźliwie Agent i oczy wyszły mu na wierzch,
a łzy same popłynęły po policzkach.
„Zapamiętaj każde moje słowo!
Jesteś teraz podwójnym agentem,
Agentem Królestwa na moich usługach
i Agentem Bezpieki, posługaczem Nergala.
Nie masz wyjścia!
Jak wrócisz do Nergala beze mnie, jesteś skończony,
czekają cię tortury, które zadawałeś swym ofiarom.
Gdy zostaniesz moim agentem, będziesz żył
w wiecznym strachu o swój nędzny żywot.
Będziesz przynosił informacje od Nergala,
każde posłyszane słowo, każde wydarzenie ma dotrzeć do mnie,
będziesz moim informatorem.
A do Nergala będziesz dostarczał fałszywe informacje
o Królestwie Niebiańskim.
Dlatego zabierzesz mnie ze sobą, jako więźnia,
wtrącisz do celi, a ja w przebraniu innego jeńca ucieknę.
Wtedy zostaniesz moim agentem.”
Upadły zdumiał się na tę wiadomość.
Zabrać Maga i potem go wypuścić,
to niemożliwe wyjść żywym z Bezpieki .
Mag posłyszał jego myśli i tak
20
powiedział:
„Jestem największym Magiem Królestwa Niebiańskiego,
nieobce mi żadne rodzaje mocy.
Wiesz, że jednym ruchem mogę cię zabić!”
Po tych słowach Upadłego rozwiązał
i kazał mu szykować się do drogi.
Archanioł Razjel wraz z Upadłym Agentem
opuszczali niebiańskie progi.
Wyruszyli w nieznaną i okrutną krainę, w której
tylko krew głębiańska kanałami płynie.
Odwiedziny.
Razjel za pomocą magii,
kolorowym ogniem ich w chmurę przemienił
i całe pomieszczenie
błękitnym światłem rozpromienił.
Dym wokół powstał,
uniósł ich razem wysoko,
w błękit, ponad Królestwo Niebiańskie.
Po kilku minutach Razjel wraz z posługaczem Nergala
w lochu Bezpieki wylądował,
z zaciekawieniem po murach
wilgotnych i brudnych się rozglądał.
Nie było w nim widać ani strachu, ani obrzydzenia.
Anioł rozpostarł skrzydła,
palce dłoni naciągnął, jakby chciał z nich wystrzelić,
rozejrzał się i z uśmieszkiem do agenta odezwał:
„Teraz jesteś moim sługą i posługaczem Nergala,
wszystko co jemu przekażesz, ja będą wiedział.
O niczym nie zapomnisz mi powiedzieć,
i nie waż się mnie oszukać,
bo
21
zamienię cię w podłego robala!
Zaprowadzisz mnie też do Nergala,
spętasz mi ręce kajdanami.
Tak poznasz mnie z tym potworem.”
Agent Bezpieki chwycił Anioła z niekłamaną satysfakcją,
w kajdany go zakuł i przed oblicze Nergala zaprowadził.
Szef Bezpieki z zachwytu aż podskoczył krześle,
z podziwem spojrzał na agenta.
„No, no....brawo!
Nikomu to się dotąd nie udało!
Mroczny ukłonił się Nergalowi
i w kącie, z błyskiem w oku,
całe zdarzenie obserwował.
Skrzydlaty Mag ruszył za Nergalem,
który z uśmiechem triumfu
podążał raźno do lochu.
W lochu, klatka bociania wisiała,
na Skrzydlatego czekała,
z zakrwawionymi łańcuchami,
w kącie złowrogo się kołysała.
Nieświadom niczego Nergal,
szef wielkiej Bezpieki,
stanął pośrodku lochu,
za plecami Skrzydlatego
i ze złowrogim śmiechem rozpoczął tortury.
Wepchnął Skrzydlatego Anioła, Maga Razjela
do klatki bociana i zamknął na kłódkę.
Po czym wyciągnął wielki nóż,
zakrzywiony okrutnie.
W tym momencie,
Razjel mamrocząc pod nosem
słowa magii tajemnej,
zamienił się w pył czerwony
i wysunąwszy z klatki
wtargnął z wielką siłą w ciało
22
Nergala.
Niespodziewanie omdlałe ciało Nergala
upadło na kamienne płytki lochu,
bezwładne i bezbronne,
zostało przez magię Anioła opanowane.
Przez siłę i moc Maga Razjela,
który mógł kierować ciałem prześladowcy.
Misja.
Razjel uwięziony w ciele Nergala,
poczuł smród wszystkich mordów
i krwi wsiąkniętej w jego ohydne ręce,
jakby w trupie został zamknięty.
Tracił oddech, raz po raz łapiąc powietrze,
by w omdlałym ciele odnaleźć resztki marnego żywota,
potwora nad potworami w Krainie Głębian.
„Najgorszą katuszą to być w tym ciele.
Patrzeć na chudą i okrutną twarz,
poruszać jego kościstymi palcami,
chodzić w nim..
Ohyda…
wciąż czuję zgniliznę jego duszy,
smród rozkładających się szczątków ciał”.
Myśląc tak, Razjel postanowił ocucić to ohydztwo
i wstać, by móc podążać śladami lochów.
Miał zrealizować ryzykowany plan.
Uratować uwięzione Anioły,
a przede wszystkim wykonać rytuał.
Wyszeptał słowa magii tajemnej:
„Powstań ciało, powłoko duszy,
ocknij się z letargu snu ciemnego,
otwórz ramiona, odejdź od złego”.
W tym momencie ciało Nergala
konwulsyjnie drgnęło,
23
szarpnęło członkami i palce, jak szpony rozwarte
chwyciły poły surduta ciemnego,
nogi wygięte próbowały się podnieść,
gdy jeszcze ciało leżało,
makabryczny widok: obraz półleżącego trupa.
Razjel umysł mocno wytężył,
użył kolejnej magii,
wypowiedział kilka prostych słów:
„sanctum regnum”
i ciało nagle się ożywiło,
jakby życie do niego wróciło.
Mag poczuł, że krew na powrót w ciele krąży,
jak steruje myślami Nergala
i uśmiechem przywitał Szefa Bezpieki.
Powstał lekko i bez problemu.
Zatoczył wzrokiem Nergala aż po horyzont lochu,
Rozejrzał się i podążył ku wyjściu.
Tam czekało na niego zadanie.
Sterował ciałem Nergala, jak marionetką,
wydawał polecenia jego umysłowi.
W ten sposób sam szef Bezpieki,
najpodlejszy i najbardziej okrutny Nergal,
stał się zabawką, pacynką w rękach Maga Niebiańskiej Krainy.
Światło zawitało w Krainie Głębian,
roztoczyło promienie jasności i nadziei
w lochach uwięzionych Braci Anielskich.
Ciemność odeszła, nastał jasności blask.
Wolność nadchodzi!
Skończy się ból i cierpienie!
Tortury zostaną na zawsze
zapomniane w Krainie
24
Głębian.
Sanctum regnum – z łaciny święte Królestwo, rządy.
Ciemny korytarz lochów.
Razjel ciałem Nergala opętany,
nie mogąc opanować jego członków,
zatrzymał się w korytarzu lochu
i patrzył przerażony,
oddech przyspieszony,
nie mógł opanować bicia serca,
drżące ręce go rozpraszały.
Patrząc w mroczną czeluść
prowadzącą do jego gabinetu,
nie mógł powstrzymać obrzydzenia
przez smród, jaki wydobywał się z pobliskich lochów,
wszechogarniający chaos, krzyki i jęki uwięzionych
doprowadzały go do szału.
Wnętrzności nie chciały się uspokoić
i co chwilę żołądek mu do gardła podchodził,
groziło to niekontrolowanymi wymiotami,
mdłości nie mijały, oczy rozkojarzone
nie mogły się skupić na celu,
umysł całkowicie rozbiegany,
myślami krążący po jakichś zdarzeniach,
wspomnieniach Nergala,
to bezwzględny i okrutny potwór,
walczył z Razjelem i jego mocą,
okazał się silniejszym przeciwnikiem.
Jego wrogość do świata Aniołów,
nienawiść do dobra sprawiały,
że stawał się zawziętą bronią ciemności,
która zalewała umysł Nergala.
W końcu udało się
25
Magowi zapanować nad ciałem,
nogi ruszyły, najpierw prawa, potem lewa.
Zataczając się, jak pijany Głębianin,
Razjel podążył w kierunku światła lampy naftowej
spod drzwi gabinetu Nergla,
ręce bezwładnie wsunął w kieszenie,
przybrał minę lekceważącą i złowrogą.
Udając się w kierunku gabinetu
spotkał wartownika, krzyknął na niego głosem Nergala:
„Świnio leniwa! Ruszaj się! Otwórz mi drzwi do gabinetu!
I zawołaj agenta Bezpieki, natychmiast!
Wartownik wystraszony wykonał polecenie
i biegiem ruszył po agenta.
Razjel wykorzystał ten moment, stanął przy biurku,
rozglądając się po gabinecie szukał tego,
co byłoby osobistą własnością Nergala,
co pomogłoby mu zapanować nad jego umysłem,
dostać się do jego czarnej duszy.
Wtem zobaczył na półce złamane czarne pióro,
schowane za starą, zakurzoną księgą.
Chwycił je w dłoń i poczuł najciemniejszą moc z piekła rodem,
zobaczył samego diabła i jego czerwone oczy płonące ogniem nienawiści.
Mag zrozumiał; Nergal był upadłym, Starym Aniołem
z czasów starożytnych, kiedy rodziły się Anioły.
Został wygnany za swe agresywne, grubiańskie zapędy,
za
26
krew anioła przelaną,
trafił tu za karę do krainy Głębian
i stworzył swój świat do przetrwania.
Z uśmiechem zwycięstwa Razjel
wypowiedział słowa na głos:
„Nergalu, mam cię ptaszku!
Teraz nie zdołasz mi się oprzeć!
Znam Twój słaby punkt!”.
I umysłem skierował Nergala ku drzwi, by rozpocząć walkę.
Nieoczekiwana zamiana miejsc.
Razjel znając przeszłość Nergala, poczuł nagły przypływ energii,
wiedział, że teraz zawładnie potęgą czarnej mocy,
na ten czas walki okrutnej wykorzysta ciało Nergala,
by móc pokonać samego diabła.
Czas zniszczyć siedlisko czarnej magii,
zatrzymać okrutne tortury w lochach,
uwolnić Głębian od niszczycielskiej siły Bezpieki,
dać im złapać oddech od morderczej armii Upadłych Aniołów.
Świadomość ciężkiej pracy w tym ciele
nie napawała go radością, wręcz czuł obrzydzenie,
lecz myśl, że włada umysłem potwora Głębian
stała się lżejsza i dała nadzieję.
Smród whisky wciąż wydobywający się z ust Nergala,
zapach stęchłej krwi na rękach,
resztki skóry z obcęgami w kieszeniach,
brudne i tłuste, przylizane włosy na głowie,
ukazywały marny obrazek
27
Szefa Bezpieki.
Moc Razjela wzmacniała się z każdym krokiem Nergala,
podążał coraz bardziej śmiało i energicznie
w kierunku Urzędu Bezpieki.
Minął cuchnące korytarze lochów,
od smrodu zeschłej krwi, wymiocin i fekaliów,
pozostawionych przez torturowanych.
Strach i obrzydzenie na przemian ogarniały Maga,
podnosiły żołądek do gardła i oczy łzami zachodziły,
że w tak okrutny sposób mordują Głębian
i Anioły Uskrzydlone - Istoty Jasności.
Mijając strażników przy zaryglowanych celach,
wydawał wrogie pomruki i nawet dosadne przekleństwa,
by nie ściągnąć na siebie podejrzeń.
Starał się zachowywać, jak Nergal.
Ciało poruszało się zwinnie i sprawnie,
a umysł Szefa Bezpieki był mu posłuszny,
co jakiś czas przejawiała się myśl Nergala,
a wściekłość oraz ciemna moc
do umysłu Razjela przedostać się próbowała.
Zalewała czarna niemoc Razjela ręce odrętwiałe,
które nie potrafiły wyjścia z czeluści lochu otworzyć wcale,
demoniczna siła zostawić go w lochach próbowała,
całego w bezruchu silnymi więzami,
niewidzialnej liny nadgarstki krępowała.
Razjel próbował z opętania ciemnej mocy się uwolnić,
lecz silne więzy go
28
krępowały,
ręce zbyt słabe nie jego, lecz Nergala w czarną moc popychały.
Wręcz pragnęły jej więcej.
Maga rozpacz ogarnęła, bo ciemność do umysłu
brutalnie wtargnęła schodami czeluści.
Zatoczył krąg,
wokół lochu światła zamigotały
i krwawymi obrazami śmierć Anioła zapowiadały.
Razjel poczuł uderzenie młota w głowie, tępego i ostrego,
hakiem zakończonego,
obrazy tańcowały,
szum nastał w umyśle natarczywy,
aż stał się wyciem demonicznym i krzykliwym.
Ciało Nergala bezwładnie odurzone
szatańską mocą ciemnego pióra,
opanowując umysł Maga Razjela,
stało się marionetką demona z demonów.
W ostatniej chwili oczy szeroko otwarte,
zapamiętały uchwyt metalowych drzwi,
ostatni krzyk Razjela wydobył się z piersi Nergala,
i osuwając się na bruk, spadł w macki ciemnej otchłani.
Macki ciemnej otchłani.
Mag Razjel spadając w otchłań ciemności,
nie był świadomy złych okoliczności,
jego umysł owładnięty umysłem Nergala,
nie reagował na opadanie ciała.
Demoniczne macki chwytały go za szyję,
Oplatały ciasno testując na nim swą demoniczną siłę,
bezwładne i bezbronne ciało
29
wciąż w otchłań opadało,
w taki sposób, by w transie szatańskich omamów pozostało.
Przelewająca się czerń zaczęła Maga przyciągać
do Królestwa śmierci i ciemności,
w której nie ma dobroci ani litości,
wciągając w szpony demonów i szatana.
Umysłem przemierzał kolejne poziomy ciemności,
przekroczył poziom duchowy i okultystyczny,
nie mając swej świadomości ulegał
coraz bardziej pokusom lęku i strachu,
jakby cień zakrył jego duszę.
Ciemność z Maga wręcz wysysała życie duchowe,
a umysł Nergala czarny i mroczny
zalewał stan jego świadomości,
szponami okrucieństwa splatał go ze sobą.
Silna, mroczna wola, chęć przemocy,
pragnienie gwałtu i krzywdy, wzrastały w umyśle Nergala,
więc zaczął wzywać Belzebuba, Baala, Molocha, Króla Ciemności *
by wzmocnić swe siły przeciw Aniołowi Królestwa Niebieskiego,
Maga Największego.
Nergal poczuł, jak moc w nim się wzmacnia i wzmaga,
doznał uczucia, jakby jego członkami zatrzęsło,
ogień duszy piekielnej do Razjela w nim zapłonął
i oczami nienawiści zionął.
Razjel poczuł, jak moc słabnie, a ciemność zalewa,
oplata jego duszę, jak ucieka z niej życie
30
przeżywając ogromne katusze,
ale postanowił się nie poddawać, walczyć do ostatniej woli,
tak jak na Anioła Niebieskiego przystoi.
Zaczął modlić się i wiarę wzmacniać,
słowami Wojownika Niebios Boga wysławiać:
„Oręż bojownika naszego nie jest z ciała,
lecz posiada moc burzenia, dla Boga, twierdz warownych.
Udaremniamy ukryte knowania i wszelką wyniosłość przeciwną poznaniu Boga”.**
Słowa modlitwy głośno zabrzmiały, jakby z Wysokich Niebios
na Razjela spływały, ogrzały jego zakrytą ciemnością duszę,
tworząc tarczę światłości wokół Maga,
otaczając niebiańską energią ciało Nergala, dodając siły Aniołowi.
Ciemność jakby opadała, osłabła,
wydając syk węży skrępowanych więzów,
czując moc Królestwa Niebieskiego oręża.
Ocknął się umysł Maga Razjela,
zaczął kurtynę ciemności pokonywać,
wszelkie demony, pomioty szatańskie,
zaczęły z jego umysłu uciekać,
szarym dymem wysunęły się ze słabego ciała Nergala,
w bojaźni mocą Boskiej Mocy.
Anielski Mag Królestwa Niebieskiego,
z wielką siłą odparł przewagę ciemnej mocy Nergala,
zawładnął jego obrzydliwym umysłem,
na powrót
31
zaczął wypowiadać słowa anielskiego zaklęcia.
By odegnać zło do Królestwa Śmierci,
do cieni wędrujących,
podjął się rytuału ściągania ciemności,
z wielką siła obezwładnił ciało oraz umysł Nergala.
Nastała jasność i Mag Razjel zaczął się z otchłani wyłaniać,
promienistą poświatą ciemność odsłaniać,
uniesiony wysoko zostawił za sobą
ciemne tunele Królestwa śmierci, węży i padalców.
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
•
*Biblia : Baal (Lb. 22:41)Dagon (Sdz. 16:23), Moloch (Kpł. 20:2), Belzebub (Łk. 11:15)
**Biblia: „Oręż bojowania naszego nie jest z ciała, lecz posiada moc burzenia, dla Boga, twierdz warownych. Udaremniamy ukryte knowania i wszelką wyniosłość przeciwną poznaniu Boga” ( 2Kor.10:3-5)
Chwilowe zwycięstwo.
Po chwilowym zwycięstwie nad ciałem Nergala,
Mag Razjel poczuł wielką ulgę
i przemożną chęć dokończenia swego dzieła
pokonania Nergala i jego słabości.
Zadaniem Maga było zawładnąć jego członkami
i odesłać go do
32
piekielnych czeluści,
stało się to jednak ogromnie trudnym wyzwaniem.
Nergal okazał się silniejszym przeciwnikiem, niż myślał.
Wszelkie stosowanie Magii Ochronnej
wobec ciemnych, piekielnych mocy,
skradających i wyłaniających
z każdego zakątka lochu, nie ułatwiały zadania.
Czuł, jak oplatają go mroczne macki mocy piekielnej,
szarpią za gardło, palą w oczy,
a członki Nergala odmawiają posłuszeństwa.
Postanowił zapobiec zbliżającej się katastrofie
nadchodzących czarcich macek,
zaczął głośno rzucać zaklęcia osłaniające
i maskujące jego duszę, świetliste dobro.
Wychodząc z lochów Nergala,
minął uwięzionych skazańców
i słysząc ich cierpiętnicze zawodzenie,
promieniem niebiańskiej jasności
uwalniał z celi jeńców.
Więźniowie okaleczeni,
niektórzy bez palców u rąk, czy nóg,
z powbijanymi kolcami w plecy,
z dzirami w dłoniach i nogach,
podpierając jeden drugiego,
sunęli powoli do wyjścia, ku wolności.
Mag Razjel widząc pochód śmierci
pośród żywych więźniów,
wzruszony zaczął modlić się
do Pana Niebieskiego o łaskę i zlitowanie.
Patrząc na pochód skatowanych więźniów,
ścisnęło
33
mu się z żalu serce,
uświadomił sobie, że widział już taki pochód,
w obozie oświęcimskim, w Auschwitz,
w miejscu mordu i kaźni wielu narodów.
Wielki smutek zalał jego serce,
że zło wciąż walczy z dobrem
i przechyla szalę na swą stronę.
Mag zawołał:
„Czas działać! Nie poddawać się!”
Nergal zostanie zgładzony!
Zajmę się jego duszą!”.
Energicznie ruszył za pochodem skazańców
ciągnących łańcuchy po bruku,
zostawiając za sobą
dźwięki grozy i rozpaczy.
Niosąc w ręku płonącą pochodnię,
czuł jak wzrasta w nim siła,
a niebiańskie światło dodaje otuchy.
Skierował swe kroki na podwórze lochu
i stojąc pośrodku, patrząc na sunącą,
zakrwawioną masę skazańców,
zaczął wypowiadać zaklęcia odrzucenia ciała.
Nastała nagle ciemność i otchłań,
Mag Razjel zaczął w nią wpadać,
stracił świadomość
i ocknął się leżąc już na ziemi,
obok martwego ciała Nergala.
Wstając, rozpoczął anielską modlitwę
i dotykając dłońmi swymi serca Szefa Bezpieki,
odsyłał jego ciało do czeluści piekielnych,
do samego Lucyfera.
Wodą święconą oblał jego szczątki,
które zaczęły się topić,
34
jak w kwasie
sycząc i skwiercząc pianą, ciało się rozpływało,
a dusza odeszła na ciemną stronę.
Mag Królestwa Niebieskiego rozprostował się
i rozpostarł anielskie, piękne skrzydła,
nastała jasność, która otoczyła wszystkich więźniów
i uniosła ich krwawe, zmasakrowane ciała ku Niebu.
Anioł Królestwa Niebieskiego, Razjel
wzbił się wysoko, ponad chmury,
szybując szukał Mordercy, posługacza Nergala,
Psa i Agenta Bezpieki.
Nie można było zostawić Mordercy samego,
krwią jego ofiar splamionego.
Droga powrotna.
Mag Razjel wracając do Królestwa Niebieskiego,
wciąż poszukiwał śladów Mordercy, Anioła Upadłego,
dla którego domem stała się ziemia Głebian.
Z wielką obawą opuszczał tę krainę, ponieważ przeczuwał,
że to nie koniec walki dobra ze złem.
W locie rozpostartych skrzydeł czuł powiew, lekkości wiatru,
ale serce krwawiło widząc, co po sobie pozostawia.
Świadomość odwiecznej walki, rosnącej ciemności wokół,
przelewającej się między palcami czerni, nie dawała mu spokoju,
jakby gdzieś w zaułku zła czyhał strach i lęk ukrytych obaw.
W swoim mocnym
35
postanowieniu pokonania Nergala,
Mag zapomniał o jego posługaczu, Agencie Bezpieki,
któremu nie wolno było zbiec i udać się w ciemne moce.
Jego przeczucia nabierały coraz ciemniejszej barwy,
odsłaniając dno piekielne.
Unosząc się wysoko lotem ptaka,
przekraczał kolejne przejścia niebiańskich i ludzkich krain,
widział blask wschodzącego słońca, lekkość puchatych chmur,
a jednak czuł wielki strach i niepokój.
Wiedział, że przed nim trudny czas.
W pierwszej kolejności musi spotkać się z Archaniołem Gabrielem,
Przywódcą Niebiańskiej Krainy.
Należy spisać raport i zapewnić, że Nergal nie zagraża Boskości,
tak ostatnio odległej i nieobecnej,
bo świat stanął na głowie, a ciemne moce wyczuwały Niebiański Kryzys.
Jak długo uda mu się wraz z Gabrielem i Michałem powstrzymać
bieg groźnych wydarzeń,
załamanie wiary w Niebiańskiej Krainie było coraz bardziej widoczne?
Wszyscy mieszkańcy, Cherubini, Aniołowie, Archaniołowie, Stróże i Opiekunowie,
zaczynali zadawać niewygodne pytania:
Gdzie jest Najwyższy? Dlaczego Gabriel nosi boski pierścień władzy?
Brak Boskiej Opatrzności odczuwali także ludzie na ziemi,
36
A Głębianie widzieli, jak wzmacniała się ciemna moc Bezpieki,
jak piekielne bramy się otwierały ogniem strasząc,
na ziemi wybuchały kolejne potyczki, bunty, wojny domowe.
Pozostawał tylko ogień i pożoga.
Ludzie stali się jawnymi wrogami wobec siebie,
Z brakiem empatii, z zawiścią, walcząc,
kryjąc się w ramionach lęku, założyli maski nienawiści.
Ręce pochowali w kieszeniach, rządząc kłamstwem, pałkami, biciem,
władze wykorzystały strach narodów na całej kuli ziemskiej.
Nadzieje i wolność zniszczyły,
szerząc totalitarne zniewolenie rozprzestrzeniającym się wirusem władzy.
Stosowali przemoc i groźby, nasączając ludzkie dni jadem chorej siły,
pogrążając siebie i narody w mocach ciemności.
Nagle Mag poczuł silny ból pomiędzy łopatkami,
skrzydła odmówiły posłuszeństwa
i z wielkim pędem Anioł zaczął spadać,
gubiąc po drodze anielskie pióra.
Spadając, śladem piór na ziemi kilka ścieżek naznaczył,
ale nikt nie spostrzegł białych puchatych piór.
Nikt się nie zatrzymał, wypatrując tylko zamaskowanych oprawców,
katów ziemskiego padołu.
Mag Razjel zrozumiał, że jakaś tajemna moc go dusi,
37
a wokół szyi silne pęta zaciskają krtań.
Tracąc oddech Anioł ujrzał Boską Opatrzność
wołającą go do siebie spokojnym głosem.
I odleciał w przestworza Jasności Najwyższego
czując, że odzyska siły tyko dzięki Niemu.
Nadszedł czas odrodzenia, czas pokuty i siły do walki.
Cały świat ludzki i anielski musi narodzić się od nowa.
Odrodzenie.
W przebudzeniu blasku Jasności, Mag Razjel szeroko oczy otworzył,
leżąc na niebiańskim łożu rozglądał się po pokoju Opatrzności,
zauważył unoszący się puch anielski,
usłyszał harfy i śpiew Cherubinów.
Poczuł ciepło wszechogarniającej miłości.
Z wielkim niedowierzaniem spojrzał w oczy Najwyższego.
Bóg stał i wpatrywał się w niego ze spokojem,
ciepłem delikatnej dłoni otulił twarz Anioła.
Blaskiem swej Boskiej Opatrzności
otoczył strudzone i zmęczone ciało Maga.
Anioł poczuł, jak uzdrowienie ogarnia jego członki,
a ciało nabiera życiodajnych barw,
skrzydła poszczerbione i zgniecione nabierały mocy.
Uleczony i pełen energii z uśmiechem skłonił się Najwyższemu.
Mag Razjel zrozumiał, dlaczego Bóg wezwał
38
go do siebie,
skąd ma czerpać siłę i moc w swoich postanowieniach.
Nadszedł czas, by zmienić świat Boską Opatrznością,
zaingerować we wszystkie istoty tego świata.
Uratować ziemskich, głębiańskich i niebiańskich mieszkańców.
Wtedy Wszechwiedzący przemówił śpiewnie i z miłością,
mówił o przebaczeniu i ciemności odrzuceniu,
dobitnie zaznaczał, że wszelką siłą stworzenia jest miłość,
bo to dzięki niej istnieje życie na ziemi,
rodzi się nowe i piękne.
Należy odciąć zło od dobra,
zamknąć drzwi do ciemności piekielnej
i uratować wiele istnień ludzkich i niebiańskich,
tak cennych dla Boga.
Okiem Opatrzności w oddali, w swej samotni
Bóg postanowił:
„Czas podjąć działania i zaingerować w istnienie wszechświata,
połączyć siłę ludzkich i niebiańskich istot
do wspólnej walki z wielkim wrogiem”.
Istoty, którym dał wolną wolę, odsuwały się od niego
i jego boskich posłańców.
Aniołowie ciężko pracując byli niewidoczni,
a wiara w ich moc się zmniejszyła.
Anioł Stróż przynosił niepokojące raporty.
Istoty ludzkie stały się bezwzględne i okrutne,
wszelkiego dobra się
39
wyrzekały.
Ziały nienawiścią, szerzyły śmierć i poniżenie.
Zakneblowane słowa uciskały masy istnień na całym globie,
W głębiańskich i niebiańskich krainach.
Nadszedł moment trudnych czasów,
zło się szerzyło bezkarnie i ciemnością zalewało wszystkie krainy,
wszelkie istnienia staczały się w piekielną otchłań.
Otaczając świat mrocznymi siłami ciemnej mocy,
doprowadzało do upadku każdego istnienia.
I wtedy Anioł Razjel zrozumiał,
że to brak wiary dziecka człowieczego
spowodował poróżnienie wśród Zastępów Anielskich,
utratę magicznego, boskiego daru
i słabość wszystkich Aniołów, Cherubinów, Serafinów.
Wszystkich Istot Niebiańskich.
Armia.
Tymczasem w opustoszałej siedzibie Bezpieki
trwała narada pozostałych służb wojskowych Nergala,
prowadzona przez śmiertelnika, mordercę agenta zagłady.
Strażnicy służb więziennych i wojskowych, rzędem stojąc
wzdłuż sali narad, przyklaskiwali Mrocznemu.
Iskry fanatyzmu, wizja krwawych tortur i morderstw
oraz rzeź nadchodzącej wojny,
wywoływała na ich twarzach szyderczy uśmiech.
Agent Bezpieki przywdział czarne,
40
aksamitne szaty,
które podkreślały jego ogromne i silne skrzydła,
a postawa budziła respekt i strach wśród wszystkich obecnych.
Nikt nie ośmielił się przerwać tyrady Mrocznego,
wpatrzeni w jego twarz, widząc wizję krwiożerczości,
snuli w swych chorych umysłach najprzeróżniejsze wizje zabijania.
Mroczny posługacz Nergala stał się przywódcą zbuntowanych służb,
zapanował nad chaosem uciekinierów
i przywrócił twardą ręką znany im porządek.
Postanowił zemścić się na Aniele Służb Niebiańskich,
na samym Magu Królestwa Niebieskiego.
Nie zamierzał poprzestać na czczym gadaniu,
chęć krwawej zemsty w nim wzrastała,
pamiętał poniżające wygnanie z Bezpieki,
wypuszczenie więźniów i uwolnienie zniewolonych Głębian.
Powstał bunt wśród ludności,
z którą służby Bezpieki musiały się zmierzyć,
zachwiał równowagą ciemnych mocy.
Mroczny jednak nie zamierzał się poddać,
jak nigdy dotąd czuł potężną moc w sobie,
siłę samego Władcy Piekieł.
Mrok wypełzał z czeluści piekielnych
i czaił się w każdym zakamarku ulic,
na rogach domów,
zalewał ciemnością całą głębiańską krainę,
wzbudzając
41
paniczny lęk i przerażenie.
Służby Bezpieki widząc potęgę swego Ciemnego Pana,
nie zamierzały ustąpić.
Postanowiły walczyć i pokonać swego wroga, Niebiańską Krainę.
Puścić z dymem każdy dom i ulicę,
przedostać się do krainy człowieka,
za radą Mrocznego zaatakować kobiety i dzieci,
mordując niewinnych i bezbronnych
i w ten okrutny sposób
zmusić cały ród męski do przystąpienia do wojsk Czarnego Pana.
Mroczy snuł w swej psychopatycznej głowie
bezwzględny plan tortur i morderstw.
Tym razem nie zamierzał się opierać na ziemskich i średniowiecznych doświadczeniach,
pragnął sięgnąć po moce azteckich bogów, krwawych i bezlitosnych.
Nimi chciał się posłużyć, obudzić w nich żądzę krwi, od tak dawna uśpioną.
Przekonując krwiożerczych bogów Tlaloca, Huitzilopochtli,
a także wszechpotężnego Tezcatlipoca,
pragnął dać kres siłom dobra, by wzmocnić bezwzględne siły ciemności.
Wiedział, że przywołanie tych bogów da mu wszechpotężną moc
i krwiożercze okrucieństwo, tak przez niego uwielbiane.
Tortury, cierpienie, zadawanie bezlitosnych ran,
niekończące się składanie ofiar sprawi,
że kraina
42
Głębian zaleje się krwią,
a Ciemny Pan będzie miał panowanie nad wszystkimi krainami.
Ludzki i niebiański świat przestanie istnieć,
a stare, krwawe bóstwa wrócą do łask Czarnego Pana,
by wypełniać jego rozkazy.
Spowodują strach i panikę wśród pospolitego ludu,
sparaliżują ich wolną wolę i siłę do walki.
Plan był zaiste mroczny.
Powrót ciemnych mocy ze starożytnych epok Majów i Tolteków,
sięgający wstecz tysiące ziemskich lat sprawi,
że Mroczny stanie się najbliższym sługą Czarnego Pana.
A to da mu nieograniczoną władzę do mordowania i zaprowadzenia krwawych rządów.
W tym celu Mroczny zarządził zbudować potężny, kamienny ołtarz
na placu Krainy, do składania ofiar z niewinnych mieszkańców,
by potem posyłać na rzeź człowieczy i anielski ród.
Sięgnął po zapiski starożytnych i zawezwał czarnego maga
do odprawienia rytuału przywołania bogów.
Na domiar złego, każdy ze strażników służb więziennych
miał pojmać niewinnych, młodych mężczyzn,
by zamknąć ich w celi,
jako pierwsze ofiary dla krwiożerczych i bezlitosnych azteckich bogów.
Kazał im spuszczać krew z rąk i nóg uwięzionych
i
43
napełniać kamienne misy, by zachęcić do powrotu bogów.
Czarny mag wykonywał miksturę przywołania z młodzieńczej i niewinnej krwi,
zebranej w lęku i strachu, mieszając z opium, laudanum i valerianum.
Przywołując imię Tezcatlipoca - „tego do którego należą niewolnicy”
- nacinając skrawek swej skóry czarnym obsydianem,
nożem wybranym przez starożytnych,
wyciskając swą krew, wrzucał fragmenty skóry
dla realności bogów, do życiodajnego płynu.
Mroczny zadowolony ze swych poczynań,
stojąc przed hordą służb wojskowych Bezpieki,
samozwańczo dowódcą się mianował,
strażnika Bramy Ciemności Czarnego Pana,
rozpostarł złowrogo swe czarne skrzydła i krzyknął:
„Do boju! Pokonamy tych słabeuszy z Niebiańskiej Krainy!”.
Niebiańskie przygotowania.
Spodziewając się planowania podłej intrygi przez Mrocznego,
Mag Razjel zdecydował zebrać w siłę wszystkie istoty niebiańskie,
ponieważ będąc w pobliżu Oka Opatrzności
poczuł siłę i potęgę Niebiańskiej Mocy Anielskiego Kręgu,
zrozumiał jak wielką siłę posiada Kij i Laska Pana.
Postanowił zwołać zebranie pod
44
przewodnictwem Pana Najwyższego
wśród wszystkich Aniołów, Archaniołów i Cherubinów.
Uczestniczyć miały Serafiny i Trony,
a także wszystkie Anioły z Anielskiego Kręgu i służba mundurowa Boga.
Podczas brzasku słońca o poranku,
przez magiczną kulę,
kiedy kolory błękitu i purpury przysłaniały Niebiańską Krainę,
Mag Razjel skontaktował się z Archaniołem Gabrielem.
Rozmowa zebranych z Archaniołem Gabrielem
przebiegała burzliwie i była nasączona energią wszystkich uczestników.
Mag Królestwa Niebiańskiego wraz z Archaniołem Gabrielem,
postanowili wspólnymi siłami
rozprawić się z nadciagającą Ciemną Mocą Zła Piekielnego.
Czarne chmury, jak skrzydła złego ptactwa,
nadciągały nad Krainę Głębian,
ogarniały następne poziomy Niebiańskich Krain,
obejmując także bramy Królestwa Niebieskiego.
Nadeszły pochmurne i zimne dni,
mroczna mgła spowijała przyległe krainy,
wszechogarniając wszystkie niebiańskie strony,
docierając do ziemskiego padołu.
Nawet zamaskowani ludzie z kneblami na ustach
zauważyli ogrom ciężkości otaczającej ich naturę,
ciemność nieba przeplatała się z chłodnym deszczem,
zalewając
45
ziemski padół ludzkości,
smagając pojedynczych przechodniów.
Zamknięte knajpki, bary, kluby muzyki,
puste parki, czytelnie, domy kultury i muzea.
Mroczność i przygnębienie wplatała się w piękno wśród ludzi,
przez wąskie uliczki wdzierała się czarna natura ciemnej mocy,
rozwartymi mackami, jak szponami, wbijała się w ludzkie serca.
Jednakże nie można było doprowadzić do całkowitej katastrofy
wszechświata ziemi i niebiańskich krain.
Siły Ciemności zagrażały nie tylko ludzkiemu i głębiańskiemu gatunkowi,
ale i siłom Królestwa Niebieskiego.
Świat ludzki i niebiański nie mogły przestać istnieć,
to zaburzyłoby porządek rzeczy wszechświata,
niedopuszczalne byłoby pozwolenie ciemnej mocy
wkraść się w serca człowieka i Głębian,
to doprowadziłoby do katastrofy całego Kosmosu i Boskiej miłości.
Poprzysiągł przed sobą i Bogiem do tego nie dopuścić,
dołożyć wszelkich starań, by nie ucierpiały żadne narody,
te ziemskie i niebiańskie,
ochronić świat przed cierpieniem,
a przede wszystkim przed ogniem piekielnym.
Zebranie z Bogiem, Królem Wszystkich Krain,
zostało ustalone na godziny popołudniowe.
Na spotkanie
46
zgłosić się miały wszystkie anielskie służby mundurowe Boga
na czele z dowódcą Archaniołem Michałem, patronem rycerzy,
Archaniołem Rafałem i Gabrielem, u boku samego Stwórcy.
Służba mundurowa.
Mając na uwadze wolną wolę daną ludziom,
Bóg nie zamierzał ingerować
ani burzyć porządku ustanowionego w Starym Testamencie.
Widząc jednak odchodzenie od wiary,
niszczenie jednostki przez jednostkę,
a także jej zniewolenie jednej przez drugą,
postanowił, że nadszedł czas, by przepowiednia się wypełniła.
Nadszedł moment otwartej walki ze złem, nie tylko w podziemiach,
tak, by starcie sił anielskich i piekielnych zostało zauważone
i by przywróciło porządek we wszechświecie.
Mroczna ciemność coraz bardziej zalewała cały świat
i wszystkie krainy pogrążyły się w chaosie.
Anielskie wojsko liczące tysiąc tysięcy, służące samemu Bogu
i dziesięć tysięcy po pięć tysięcy stojące przed obliczem Boga,
było w pogotowiu na każde polecenie Stwórcy,
w oczekiwaniu na jedyny gest Najwyższego.
Zgodnie z procedurą Starego Testamentu Archanioł Michał
miał rozpocząć walkę,
47
ogłaszając pojawienie się Boga na ziemi,
dźwiękiem trąby rozpocząć bitwę i dać znak służbom mundurowym
do nieodwracalnych i wielkich zmian.
Ustalono, że na przedzie całej armii
będzie stała siła Archaniołów, jako niebiańskie Służby Specjalne.
Według hierarchii, według kolejności będą szli
Cherubini, Serafini i Trony, jako pierwszy krąg anielski Boga.
Następnie drugi anielski krąg: Panowań, Mocarstw i Władzy,
i trzeci krąg: Zwierzchnictwa, Archaniołowie i Aniołowie,
będą na przedzie armii anielskiej szły
śpiewając hymn uwielbienia dla Boga,
tym samym wzmacniając morale wojska i potęgę Najwyższego..
Kolejno za nimi Aniołowie, jako wojsko Pana Boga
posiadając legiony i zastępy,
będące oparciem Stwóry.
Archaniołowie Rafał, Michał i Gabriel stanąć mają
na czele armii Legionów Anielskich.
Serafini chroniąc tron Najwyższego, będące siłą światłości i jasności,
będą szli za przewodnictwem Metatrona,
Cherubini, jako strażnicy gwiazd stałych,
strzegący Chwały Boga i miejsc świętych
będą szli za przewodnictwem Archanioła Razjela,
Maga Królestwa Niebieskiego,
Trony przynoszące sprawiedliwość
48
Boga,
będąc pod przewodnictwem Archanioła Razjela,
w pochodzie anielskim, w zgrupowaniu tworząc siłę obronną Pana.
Bóg Stwórca Świata, Najwyższy Pan Światłości i Jasności,
otwierając posiedzenie w otoczeniu
swoich Serafinow, Cherubinów i Tronów,
przywitał wszystkich zebranych w Sali Kryształowej,
przepełnionej światłem i blaskiem Wszechpotężnego.
Obok, w asyście Archaniołów, Razjel, Gabriel, Rafał i Michał,
(to właśnie im powierzył przywództwo w tak delikatnie ważnej misji).
Bóg przywitał miłością i dobrocią wszystkie zastępy,
pobłogosławił wojsko i wszelkie służby mundurowe
Najwyższy spoglądając na anielskie wojsko strzegące Jasności,
przemówił głosem ciepłym, ale władczym:
„Nadszedł czas rozprawienia się z ciemnymi mocami piekielnymi,
Naszym zadaniem jest ochronić wszystkie istoty tego wszechświata
niebiańskie, głębiańskie, a przede wszystkim ludzkie.
Siła miłości zostanie zastąpiona potęgą Pana Niebieskiego
przy użyciu Kija i Laski,
by ci, co chodzą ciemną doliną, zła się nie ulękli,
by mogli wypoczywać na zielonych pastwiskach.
Służby mundurowe staną się największą siłą
do
49
rozgromienia wroga w decydującej bitwie, podczas ostatecznej walki”.
Mroczność.
Tymczasem w lochach Bezpieki,
Mroczny opętany wizją walki z Anielskim Wojskiem,
przez całą noc nie mógł zmrużyć oka,
czuł się podniecony i pełen ognia, gorejącego w jego duszy.
Fanatyzm i pasja do Sił Ciemności, napędzały jego psychopatyczne wizje.
Pomimo otaczającej go ciemności w celi,
leżąc na pryczy byłego Szefa Bezpieki Nergala
miał wrażenie, że wszystko, co się wydarzyło,
było jego drogą do sukcesu.
Zebranie ze służbami więziennymi i wojskowymi,
było pierwszym krokiem do walki z Królestwem Niebieskim,
czasem na przygotowania wojenne oraz werbowania
mieszkańców Głębian pod przymusem, do wojskowych sił ciemności.
Każdy, kto miał choć trochę rozumu,
nie chciał zginąć w męczarniach tortur w lochach Bezpieki,
zaciągali się zastraszani i nękani mieszkańcy,
chroniąc rodziny i bliskich,
a młodzi buntowali się, tworząc podziemia walczące z Mrocznym.
Nazywali go Mrocznym Łowcą,
bezlitosnym ludzkim śmiertelnikiem,
awansującym z posługacza Nergala,
na Przywódcę Wojsk Ciemności.
Jego
50
znakiem była krew kapiąca ze szponów,
ciemne skrzydła szeroko rozpostarte nad ramionami,
a rogi mocno utwierdzone w czaszce
nadawały całej postaci, wrogości.
Psychopatyczny, ciemny umysł Łowcy
wyczuwał każdy lęk i obawę
mieszkańców krainy Głębian,
najdrobniejsze skinienie i fałszywe spojrzenie,
jego ciemna strona mocy nabierała siły
i wzrastała z każdym mijającym, głębiańskim dniem.
Mroczny plan stworzenia Armii Czarnego Pana
z połączeniem starożytnych wojsk Majów i Azteków,
stał się zaiste największą siłą i pasją Mrocznego Łowcy.
Stojąc przy oknie w swej celi, kontrolował przegrupowania armii,
wraz całym wojskowym ekwipunkiem.
Nagle w świetlistej wizji ujrzał samego Demona Czarnego Pana,
który przynosił mu wskazówki i polecenia do wykonania.
Postawny oficer ziemskiego SS,
w szerokim swym uśmiechu,
wysunął sześć wężowych języków,
każdy zakończony paszczą potwora piekielnego,
z których wysuwało się kolejne sześć.
Brzegi języków, zakończone ostrymi kłami
przemówiły wężowym językiem.
Przez cały czas prowadzonej rozmowy
języki przesuwały się to z jednej, to do drugiej paszczy,
51
mieszając się w swym wężowym ruchu i tworząc swoisty chaos.
Nagle Mroczny wpadł w odmęty swego ciemnego umysłu
i usłyszał głos Czarnego Pana,
pomiędzy krzykami torturowanych w kotłach grzeszników,
ujrzał oczy czerwone, jak ogień, z wężową źrenicą,
rozdziawiona paszcza zionęła ogniem z tysiącem języków ostrych, jak brzytwa.
Usłyszał przeciągły syk:
„Mroczny Łowco,
stworzyłeś silną i ciemną armię
samych podłych i nikczemnych Głębian,
wraz z posłuszną służbą więzienną.
Budzisz lęk, postrach, a siejesz ból i cierpienie.
Jesteś moim wiernym sługą.
Tobie powierzam moją ciemną moc.
Daję ci siłę nie do pokonania,
siłę ognia, okrucieństwa i jadu.
W walce z wojskiem Anielskim będzie ci potrzebna.
Otwórz usta i wchłoń mój oddech”.
W tym momencie, z paszczy wężowych języków
wysunęła się jadowita kobra
i zwinnym ruchem wniknęła w duszę Mrocznego.
Mroczny stał oniemiały i sparaliżowany tą chwilą.
Ochłonął, gdy ciemna wizja zniknęła z jego umysłu.
Łowca doznał przemiany w Diablosługę Lucyfera.
Mag Razjel.
Mag Razjel, Archanioł Królestwa
52
Niebieskiego,
leżąc na swoim łożu, podczas sennej jawy
doznał olśniewającej wizji,
całego Królestwa Niebieskiego, a także losu Armii Boga
oraz przebiegu decydującej bitwy z wojskiem Mrocznego i Lucyfera.
Widział ból, przelewającą się krew niewinnych ludzi, Głębian
a także Wojska Pana odpierającego siły wroga z wielkim zapałem,
agresję i bezlitosne okrucieństwo Ciemnej Mocy.
Widział łzy i krzyk matek z martwymi dziećmi na rękach,
słyszał jęki konających od zadanych ciosów przeciwnika.
Czuł zapach ognia, siarki i krwi spływającej kanałami ulic,
Podczas, gdy Ciemna Moc zalewała cały już świat,
siejąc terror i strach.
Dzień i noc zlewała się w jedno,
w krwawą masę bólu i cierpienia,
smrodem gnijących ciał i palącymi się dookoła ruinami miast.
Psami rozgryzającymi resztki poległych ciał,
nie pochowanych, samotnych, uciekających donikąd mieszkańców.
Ale widział też moc i siłę Pana i Wojska Anielskiego,
całej Niezwyciężonej Armii nie do pokonania.
Ich poświęcenie i wolę walki.
Widział Anielskie hordy mieszające się
z tłumem prostego człowieka w obronie jego życia i wolności.
Serafiny,
53
Cherubiny, Trony i wszystkie służby specjalne
walczyły w obronie śmiertelników i grzeszników.
Strach, pożoga, ból i łzy, taka jawiła się wizja Magowi,
a pośród niej Armia Boga, niezwyciężona i potężna,
pełna wiary i uwielbienia dla Pana.
Walcząca dzielnie oraz z pełnym oddaniem
w imię miłości i wolności.
Niosąca dobro i miłość ze śpiewem na ustach:
„Niech będą jak plewa na wietrze,
gdy będzie ich gnać anioł Pana
Niech droga ich będzie ciemna i śliska,
gdy anioł Pana będzie ich ścigał. (Ps 35,5n)”.
Aniołowie walczący w imię Boga,
wspierając mieszkańców ziemi i pozostałych krain,
stali się potężną i silną karą
dla zwolenników Ciemnej Mocy.
Była ona nieodwracalna i ostateczna.
Widział jak Archanioł Gabriel wyciągnął rękę
i jasnym, boskim promieniem rozgromił siły wroga,
wojsk Ciemnej mocy.
Nastała Jasność niczym Niebiańskie Królestwo
i zwyciężyło dobro.
Nastała chwała na wysokościach
i zwycięstwo nad Ciemnymi Mocami,
a Miłosierdzie Boga zwyciężyło.
A tymczasem pokonane Ciemne Moce
nie zniknęły, ale odeszły w mrok,
w podziemia
54
głębiańskich lochów,
by przygotowywać się do kolejnego kontrataku.
Wojna.
Przepotężna wizja Maga Razjela
pobudziła Armię Aniołów do wielkich przygotowań,
nikt nie wątpił w zwycięstwo Boga
i w pokonanie Ciemnej Mocy Lucyfera.
A sam Mroczny, jako posługacz Lucyfera
nie stanowił dla nich żadnego zagrożenia,
pomimo docierających
ponurych wieści od Zwiadowców Anielskich.
Wieści o silnych fortyfikacjach Ciemności
oraz liczebnej armii Mrocznego,
zebranej z zastraszanych mieszkańców
krainy Głębian.
Królestwo Niebiańskie zostało otoczone
magiczną siłą odwrócenia złych mocy,
otoczone kulą magii Razjela,
który dzień i noc odpierał ataki ciemnej mocy
i utrzymywał obronność królestwa.
Sama siła magii tworzyła barierę
nie do pokonania,
poprzez wielobarwne warstwy niebiańskiej mocy.
Używając ochronnej magii uniemożliwiającej dojazd
do głównej bramy Królestwa Bożego,
Archanioł Razjel zamieniał mury Królestwa
w niezwyciężone fosy i zasieki.
Nikt przy zdrowych zmysłach,
nie odważyłby się przekroczyć
bram Królestwa Niebiańskiego.
Któż miałby
55
odwagę podnieść rękę na Boga
i jego Służby Mundurowe?
Jednakże patrząc na szykujące się
hordy Mrocznego w krainie Głębian,
Mag zdawał sobie sprawę,
że znajdzie się jeden śmiałek,
by próbować tego dokonać.
Mroczny, który w tym momencie
czuł się wielki i potężny,
dzięki mocy uzyskanej od Lucyfera.
Nie człowiek, nie duch, nie zjawa ani nie potwór,
upiór w samej, czystej postaci,
przemieniony w oręże samego Diabła.
Były morderca, umarły,
skalany krwią niewinnych,
bez skrupułów i sumienia,
pałający chęcią zemsty na los,
na Boga, za to, kim się stał.
W niebie trwały pełne emocji przygotowania
do wyruszenia w trudną i niebezpieczną drogę,
na szlak wojennej ścieżki.
Nadchodził czas, kiedy to Anioły
miały zstąpić na ziemię i oddzielić ziarna od plew.
Nadszedł długo oczekiwany moment,
chwila pełnego oczyszczenia,
wolności dla dusz.
Służba Mundurowa, tak jak sam Bóg,
zdawała sobie sprawę z potęgi Bożej łaski,
ale wiedziała także, że Bóg postanowił interweniować
i oczyścić wszystkie krainy.
Archanioł przyglądał się pracy wszystkich Aniołów,
ich zapałowi i energii,
z jaką
56
czynili wszelkie przygotowania,
wiedział, że czeka ich trudna walka
z Ciemnymi Mocami.
Na godzinę wieczorną umówił się na spotkanie
z Archaniołem Gabrielem,
który od kilku dni i nocy naradzał się
z samym ich przywódcą, Bogiem.
Postanowił omówić taktykę wojenną,
wszystkie wątpliwości, jakie mogą się zrodzić.
A przede wszystkim ustalić plan ratowania istot
z opresji Ciemnej Mocy,
która zalewa ich serca i dusze,
niepostrzeżenie tworząc niewolników czarnej mocy.
Mag Razjel udając się na umówione spotkanie,
przechodząc wzdłuż tarasu niebiańskiego,
zauważył jak piękne i czyste potrafi być niebo,
zwłaszcza w tak trudnej chwili,
kiedy zapach wojny unosi się w powietrzu.
W drogę.
Był jasny i piękny poranek,
błękitne niebo opromieniało Niebiańskie Królestwo.
Wraz z brzaskiem wschodzącego słońca,
Armia Aniołów szykowała się do walki ze złem,
z czarną mocą Lucyfera i jego wojsk.
Blask srebrnych przyłbic oraz zbroi rycerskiej
nadawała Aniołom powagi i potęgi.
Jasne, piękne anielskie skrzydła,
wystające spod zbroi sprawiały,
że Służby Mundurowe Boga
lśniły w promieniach słońca.
57
Wielkość, jaka biła od ich anielskich postaci
nie wynikała tylko z przywdzianych blach i oręża,
lecz z ich siły i miłości,
mocy nadanej im przez Boga,
dobra i potęgi.
Jasne włosy powiewały, jak flagi na wietrze,
błyszczące srebrne miecze,
przypięte do pasa diamentowym uchwytem,
jaśniejąca łuna wokół ich ciał,
tworzyły otoczkę magicznej energii.
Męska postawa, silne ramiona
dzierżące oręże, gotowe do walki,
śpiew Chóru Anielskiego
i wiara w miłość Boga,
dodawały Aniołom potęgi.
Duch Święty zstępujący nad ich głowami,
wzmacniał wiarę i siłę
w zwycięstwo nad ciemnymi mocami.
Walka miała być zażarta i nierówna,
wojska ciemnej mocy przygotowane do walki
składały się z najbardziej podłych
i krwawych morderców, sługusów Mrocznego
oraz demonów Lucyfera.
Zbuntowane Anioły na czele Lucyfera,
pogrążone w pysze i zazdrości,
w mackach ciemnej mocy,
stanowiły największe zagrożenie
dla Aniołów Boga.
Zauroczone własną pięknością,
egoistyczną miłością bycia ponad mocą Boga,
stanowiły najsilniejsze oręże Lucyfera.
Opuszczając Boga i Niebo, spadając na ziemię,
postanowiły stworzyć swe
58
miejsce
wśród ludzi i Głębian.
Były tam w swej pysze
by walczyć z Aniołami i zabierać dusze,
na wieczne potępienie
w bezgranicznym zapatrzeniu w siebie,
nosząc w sobie piekło na swe zgubienie.
Archanioły, Cherubini, Serafini
oraz Anielskie Służby Mundurowe,
stały w równym rzędzie
na podwórzu pałacu Królestwa Niebieskiego,
z powagą na twarzy oraz wiarą w sercu.
Szeroko rozpostarte anielskie skrzydła
tworzyły wspaniały widok i budziły respekt.
Armia Boga była gotowa do walki.
Mag Razjel wykonał kolisty ruch nad całą armią
i otoczył ją niebieską łuną ochronnej magii,
zapachem białej szałwii i drzewa sandałowego.
Bitwa nie miała być czysto intelektualna,
miała przyjąć formę walki ludzkiej i ziemskiej,
z przelaniem krwi i z zadaniem cielesnego bólu.
Zdając sobie z tego sprawę, Aniołowie
byli przygotowani na krwawą i zażartą walkę z Mrocznym,
w obronie ludzkich i głębiańskich istot,
w obronie ich zagubionych dusz.
Po wszystkich przygotowaniach, Aniołowie
zaśpiewali pieśń zwycięstwa i oddali pokłon Najwyższemu.
Anielska Służba Mundurowa wyruszyła konno
do krainy Głębian, na pierwsza bitwę
59
z Mrocznym,
sługusem Lucyfera.
Oko Dnia.
Patrząc ostatni raz na Zastępy Anielskie
oraz Anielską Służbę Mundurową,
Mag Razjel wyruszając w drogę
na krwawa bitwę ze szwadronami Ciemnej Mocy,
raz jeszcze wyciągnął z aksamitnego worka
Oko Dnia, szklaną kulę przyszłych wydarzeń i proroctw.
Za każdym razem, kiedy czuł niepewność bądź lęk,
co do losów przyszłych pokoleń
anielskich, ziemskich,
Mag zaglądał w Oko Dnia.
Wiedział, że gdzieś w oddali, w kierunku, w którym podążają, czai się zło,
trudne do pokonania zło w najczystszej postaci.
Ujrzał Ciemną i bezgraniczną Moc zła,
zalewającą bezlitośnie wszystkie krainy
ludzkie i głębiańskie,
zobaczył śmierć i pożogę,
a także zakrwawione anielskie zastępy.
Poczuł wielki chłód i zapach śmierci,
zmieszany z krwią poległych.
Nie mógł oderwać wzroku,
ręce mu się trzęsły z przerażenia,
Razjel, Pan Tajemnic zawsze konkretny i rzeczowy,
stał pobladły wokół Aniołów i trząsł się cały,
a ziarenko strachu kiełkowało w jego sercu.
Archanioła zalała fala paniki.
Zawołał do Oka Dnia:
„Michał jesteś tam! Michał
60
wracaj!”.
I nagle dłonie omdlały, wypadła Kula,
tocząc się po podłodze.
Michał, Pan Zastępów z krótkimi loczkami,
pojawił się w kuli wołając do Razjela:
„Przyjacielu ratuj!”.
Omdlały Razjel nie mogąc się poruszyć,
stłumionym głosem jedynie zawołał:
„Gabrielu! Gabrielu! Musimy porozmawiać!”.
I stracił przytomność.
Żołnierze Anielscy podnosząc go z podłogi,
zanieśli do gabinetu Gabriela.
Zasmuceni i pełni lęku,
niosąc potężnego i silnego Maga Razjela,
czuli, jak tracą grunt pod nogami,
jak świat Królestwa Niebiańskiego
staje przed wielkim zagrożeniem.
Gabriel usłyszawszy wołanie Maga
natychmiast drzwi otworzył
i wpuścił Służbę Anielską do swego salonu.
Zobaczył Archanioła, bladego
i z sinymi ustami, jakby dech stracił.
Ten widok go przeraził.
Natychmiast przekręcił swoim pierścieniem władzy
na serdecznym palcu i przywołał Archanioła Rafała:
„Rafale! Przybądź natychmiast! Razjel jest pozbawiony świadomości!”.
Mdłe światło z witraży w sypialni Gabriela,
lekko oświetlało bladą twarz Maga,
jakby krwi pozbawioną.
Jasne włosy opadające na ramiona,
wydawały się
61
pozbawione blasku,
a dłonie były zaciśnięte w pięści.
Musiał Archanioł zobaczyć w Oku Dnia,
coś przerażającego na tyle, że pozbawiło go siły i mocy.
Gabriel patrzył na swego przyjaciela
i nerwowo kręcił pierścieniem na serdecznym palcu.
„To niemożliwe! Razjel nigdy tak nie wyglądał,
nigdy nie tracił świadomości. Co on zobaczył takiego!
Co go tak bardzo przeraziło?”.
Z zadumy wyrwały go krzyki.
Przez główne wejście, z rozwichrzoną fryzurą
i postrzępionymi skrzydłami,
wtargnął Archanioł Rafał
z zaciśniętymi wargami i miną wzburzoną.
Szybkim krokiem zbliżył się do łoża,
na którym leżał blady Mag.
„Gabrielu” przemówił.
„Co się stało, co się wydarzyło? O Boże! Razjel!”.
Rafał przyklęknął przy łożu
i z troską pochylił się nad Magiem.
Wtedy Gabriel przemówił do Archanioła Rafała:
„Razjel, jak zawsze przed ważną decyzją, zajrzał do Oka Dnia,
zobaczył coś przerażającego,
wnioskuję po jego treakcji,
że musiało to być coś strasznego.
I zanim stracił świadomość, zdążył mnie przywołać przez kulę”.
Spojrzeli przerażeni po sobie,
czuli to i mieli świadomość,
62
że nadchodzi wielka groza,
a Ciemna Moc wzbiera na sile.
Czuli to każdego dnia,
szykując Anielskie Służby Mundurowe
do wymarszu, do walki.
Nagle ich myśli przerwało rzężenie
wydobywające się z ust Razjela
i chrapliwy głos wypowiedział:
„Gabrielu! Gabrielu!”.
Pochyliwszy się nad przyjacielem,
Archanioł Gabriel usłyszał słaby głos Pana Tajemnic:
„Moc Ciemności się wzmocniła na tyle,
że szykuje Pucz przeciw ludzkości i Królestwu Niebieskiemu.
Widziałem Jego zwycięstwo i koniec Nieba!”
W tym momencie Mag ponownie omdlał,
a Gabrielowi włosy stanęły na głowie,
usta w przerażeniu pozostały otwarte z niedowierzania.
Przerażenie.
Z ogromnym niedowierzaniem
Gabriel usiadł na łożu obok przyjaciela,
patrząc na bladość jego lica
w myślach błądził pomiędzy Okiem Dnia a rzeczywistością.
Polecił Aniołom przynieść sole trzeźwiące,
a także anielskie olejki oczyszczające.
Postanowił zwołać Radę Anielską i Gwardię Aniołów,
by omówić obecną sytuację i znaleźć klucz,
do rozwiązania zagadki omdlenia Maga Razjela.
Stan zdrowia Maga wzbudził wielkie
63
poruszenie,
a wśród zastępów Anielskich osłabły morale.
Archanioł Gabriel zamierzał odszukać Mroczną Ciemną Siłę,
zanim ona ich zaleje i zniszczy cały świat,
ludzki i głębiański, włącznie z Niebiańską Krainą.
Potrzebował do tego jednak wiadomości od Razjela,
który teraz leżał, jak martwy, w jego łożu.
Wnet Aniołowie przynieśli sole trzeźwiące i olejki oczyszczające,
którymi Gabriel wraz z Rafałem postanowili ocucić Maga.
Delikatnie unosząc jego głowę,
Gabriel przysunął sole pod nozdrza Archanioła,
a pozostali Aniołowie według wskazówek Rafała,
delikatnie wmasowali olejki w kostki, u stóp i dłoni.
Mag Razjel nie reagował przez dłuższy czas,
cera nadal była blada, a sine usta nie nabierały koloru.
Gabriel z Rafałem patrząc na siebie zaczęli się żarliwie modlić,
do Pana Najwyższego, kierując swe serca ku Niebu
w nadziei na odzyskanie przyjaciela,
i jego powrót do domu, z czarnej czeluści.
Nagle usłyszeli urwany głos Maga
i szept wydobywający się z jego ust.
Razjel zaczął pomału otwierać oczy
i w przerażeniu rozglądać się po pokoju.
Świadomość jego nie była jeszcze jasna, a umysł
64
zamknięty
ale w bezustannym szepcie powtarzał:
„Ratujcie Michała,
ratujcie Królestwo Niebieskie,
nadciąga Czarna bezlitosna Moc!”.
Gabriel i Rafał przyklękli przy przyjacielu
i wsłuchując się w jego dalsze słowa,
patrzyli nań z przerażeniem i z zaszokowaniem.
Zdumieni tym, co usłyszeli, nie mogli oprzeć
się wrażeniu, że zbliża się zapowiadany koniec świata
i Belzebub zszedł na ziemię w swej postaci.
Mag Razjel wyrównując oddech, budząc się z jawy
przerażającej wizji, zaczął podnosić się z łoża
i z wielkim uniesieniem nawoływać Aniołów
do szybkiego wzmocnienia uzbrojenia Wojsk Anielskich,
całej Gwardii wraz z Archaniołami,
nerwowymi ruchami zaczął odganiać niewidzialną mgłę,
widoczną tylko dla niego.
Po czym nagle się uspokoił i przemówił
spokojnym i ściszonym głosem:
„Musimy się spodziewać zmasowanego ataku,
ze strony samej Ciemnej Mocy, jak i jej zwolenników,
rosnących w siłę z dnia na dzień.
Lucyfer staje się coraz bardziej potężny i dla nas niebezpieczny.
Trzeba uwolnić Archanioła Michała,
który został uwięziony w lochach Bezpieki
przez Upadłego, posługacza Lucyfera i
65
Nergala.
Archanioł jest zakuty w kajdany, jak złoczyńca,
w najciemniejszym i najzimniejszym lochu.
Skrzydła jego ociekają krwią, są
pozbawione piór.
Jest torturowany przez Upadłego
z wielkim zapałem i pasją chorego umysłu mordercy.
Gabrielu widziałem Go w Oku Dnia, rannego i osłabionego,
jak błagał mnie o pomoc.
Trzeba ruszyć z Gwardią Anielską na pomoc,
choć to zapewne jest pułapka
zastawiona przez Lucyfera
na naszą trójkę!”.
Na ratunek.
Po wyczerpującej wypowiedzi Maga
Archanioł Gabriel postanowił
jak najszybciej przygotować Gwardię Aniołów na wyprawę,
by uwolnić Archanioła Michała z więzów niewoli.
Gabriel zdawał sobie sprawę z tego,
że będzie to niebezpieczna wyprawa,
szturmowanie lochów Bezpieki,
walkaze sługusami Nergala.
Archanioł nerwowo kręcił pierścieniem na palcu,
jednak ani chwili się nie wahał.
Uważał to za swój obowiązek, ratować
przyjaciela i Archanioła Krainy Głębian.
Bez niego, cała wojna z wojskami Ciemnej Mocy, byłaby przegrana.
Tymczasem Razjel zamierzał spojrzeć jeszcze raz w Oko Dnia,
by móc odszukać Archanioła Michała.
I wtedy Go
66
zobaczył:
Michał siedział w najciemniejszym kącie lochów Nergala,
miał zakrwawione ręce i nogi,
skrzydła były pozbawione większości piór
i jego moc znacznie osłabła.
Tak jakby coś nieokreślonego,
czającego się w zakamarku lochów,
jakby ciemność, była bardziej czarna niż zwykle,
jakby śmierć połączyła siły z wrogiem Ciemnej Mocy.
Dało się wyczuć silną moc czarnej magii,
ciemnej siły Szatana,
która mocno i skutecznie ściskała Archanioła Michała.
To ona sprawiała, że Michał tak szybko tracił siły.
Widział cierpienie Archanioła
i ogromne łzy popłynęły mu po policzku.
„Trzeba natychmiast wyruszyć Gabrielu!”,
krzyknął Razjel.
„Nie możemy czekać ani chwili dłużej”.
Gabriel zerwał się na te słowa.
Zdawał sobie sprawę,
że przygotowania będą trwać co najmniej kilka godzin,
a walka jest nieunikniona.
„Wiem Przyjacielu, ale musimy się przygotować”,
zebrać Gwardię i aniołów, a także broń.
Poleciłem już zbiórkę na jutro skoro świt,
przed wschodem słońca Niebiańskiego.
Razjelu, ty jesteś za słaby na tę podróż!”.
Razjel spojrzał na swego przyjaciela
i
67
powiedział z całą stanowczością:
„Pojdę z tobą! Moja moc się przyda,
zwłaszcza, gdy Michał sam nie potrafi się już bronić.
Będziesz potrzebował mojego wsparcia”.
Gabriel postanowił przejrzeć plany lochów Bezpieki,
Razjel zaczął szykować mikstury
uzdrawiające i wzmacniające dla Michała,
w tym dla osłony całej Gwardii przed siłami Ciemnej Mocy.
Trwały przygotowania Wojsk na wyprawę, na ratunek Michała.
Archaniołowie przygotowywali się do podróży swego życia,
z poświęceniem oddawali się swojemu zajęciu,
a ich myśli krążyły wciąż wokół bitwy z Lucyferem
i z jego oddanymi, fanatycznymi sługami,
potworami bez skrupułów.
68